piątek, 5 grudnia 2014

[08]My one heart hurt another

Na początek chciałabym wspomnieć o zakładce ,,Świąteczny Speszyl''. Jeśli ktokolwiek to widzi ,niech się wypowie ,czy robić te świąteczne jednoparty najlepiej w tej zakładce :)


Nazwa rozdziału pochodzi z piosenki Lykke Li-No Rest For The Wicked


-Cześć.-usłyszała znajomy głos i odetchnęła z ulgą.-Michał powiedział ,że już jesteś w domu więc przyszedłem Cię odwiedzić.
-Nawet nie wiesz jak się cieszę.-odpowiedziała i zamknęła drzwi za wchodzącym Mateuszem.-Co tam w Łodzi?
-Oo ,a co to za słodki pieseł?-uklęknął i pogłaskał Kami ,która nawet na niego nie zawarczała.
-Tak Lena ,w Łodzi wszystko dobrze ale szkoda że Ciebie tam nie ma.-próbowała naśladować jego głos ,na co on się zaśmiał.
-Tak ,brakuje Ciebie bardzo.-spojrzał na nią i dalej głaskał psa. Po chwili wstał i ją przytulił.
-No nareszcie.
-A jak u Ciebie? Co lekarz powiedział?
-Że mam anemie i migotanie przedsionków. Tak mi powiedział ,a co to jest nadal nie mam pojęcia.
-Po studiach z fizjoterapii i mnóstwa Biologii nadal nie wiesz co to migotanie przedsionków?
-Nie.
-Ja też nie.
-Wiem tylko to ,że to coś tam z arytmią ma. A co szef ,bardzo smutny że mnie nie ma?
-Wszyscy jesteśmy smutni ,że Cię nie ma a najbardziej Twoi pacjenci ,dzięki którym to ja teraz mam podwyżkę. Przecież musieli znaleźć nowego fizjoterapeutę ,no nie?
-Cwaniaku!.-skwitowała.-Ty to wiesz ,jak się ustawić.
*Kilka godzin później*
   Mateusz nie raczył wspomnieć o tym ,że przyjechał tu tylko na chwilę i o 16 ma pociąg do Łodzi. Ale rozłożyło to się idealnie ,ponieważ o 16 Michał wraca z treningu ,więc raczej nie zostanie sama. Odprowadziła przyjaciela na PKP ,przy okazji wyprowadzając psa na spacer. Szła w jej tempie ,Lena nie musiała ciągnąć za smycz ani jej uspokajać. Taki pies jest dla niej teraz idealny.
Pożegnała się z nim i wróciła do domu. Odczepiła smycz od psa i wsypała jej coś do jedzenia i wlała wodę do miski obok. Usiadła na kanapie i czekała na swojego chłopaka.
Znowu zadzwonił dzwonek do drzwi ,znowu pies zaszczekał. Myślała, że to Michał. Ale przecież on ma klucz.
Otworzyła drzwi i nie dowierzała ,kogo tam widzi.
-Michał musi zrobić jakieś sprawy ,więc poprosił mnie ,żebym przyszedł i sprawdził czy żyjesz.
-Ciebie?-zapytała z takim typowym chamstwem w głosie.-To nie ma nikogo innego innego w drużynie?
-To jakaś sprawa Polaki i tylko ja zostałem.
-Rety ,Facundo Conte w moich drzwiach ,jaki odjazd. -powiedziała ,a pies zaczął na niego szczekać.-Ooo. I pies zna się na ludziach. Już myślałam ,że nie ochroni mnie przed bandytami.-odpowiedziała ,a on nie nadążył chyba za jej słowami ,bo tylko przymrużył oczy jakby próbował przetrawić kolejno wypowiadane przez nią słowa.
-Ale żyjesz! Miałem tylko sprawdzić i nie wiem o co Ci chodzi w ogóle.-w przypływie nerwów ,nagle zaczął pięknie mówić po Polsku.-Masz do mnie jakiś problem ,a ja nie wiem o co Ci chodzi. Przepraszam ,jeśli coś zrobiłem.-pies przestał szczekać.-Ale naprawdę nie wiem no!
-Możesz już iść, Conte.-posłała mu jeden z tych chamskich uśmiechów i zamknęła mu drzwi przed nosem.Jeszcze przez chwilę dobijał się ,lecz zrezygnował.
  Nie wiedziała ,dlaczego widząc tego człowieka włączało jej się światełko ostrzegawcze. Wiedziała ,że nie powinna przebywać w jego towarzystwie ,ale nie miała pojęcia dlaczego. Nie było to działanie przed obawą ,że się w nim zakocha. Było to całkowicie coś innego ,chociaż jedno nie wyklucza drugiego. Przecież Facu jest przystojny!
-Wróciłem.-usłyszała pierwszy ,prawdziwy głos od ponad godziny. Do tej pory słyszała tylko te z telewizora. Nawet spacery po mieście ludzie woleli odpuścić sobie w taką pogodę.
-No nareszcie ,po co przysłałeś Conte?
-Bo się o Ciebie martwię ,musiałem dłużej zostać i tylko on był dostępny. Nie chciałem męczyć pani Jadzi z wyższego piętra.-zaśmiał się i pocałował ją w policzek. Usiadł obok niej i zarzucił jej rękę na ramie. Co chwila pytał ,jak się czuje i od czasu do czasu głaskał psa ,który grzecznie leżał na fotelu obok i patrzył zmęczonymi oczyma na parę.
-Był u mnie Mateusz.
-Słyszałem ,dzwonił do mnie ,żebym podał mu adres.
-Lubisz go?
-Lubię.
-Bogu dzięki. Swoją drogą ,to już niedługo ,już za mniej niż miesiąc święta! Uwielbiam święta ,naprawdę. I może czas pomyśleć ,jak je spędzimy. Mimo wszystko nadal istnieje szansa ,że uciekniesz ode mnie ,ale no pomyśleć warto.
-Wigilię u moich albo Twoich rodziców ,pierwszy dzień świąt tak samo a drugi to już możemy w Bełchatowie. Bydgoszcz blisko Warszawy ,więc można pojeździć. Ewentualnie spędzimy Wigilię sami.
-Wszystko co leży nad Wisłą to Twoim zdaniem blisko Warszawy? Coś ty miał z geografii?
-Popłyniemy wpław. A z geografii miałem w ostatniej klasie bardzo dobry ,więc mi cicho.-pocałował ją.
-Ale nie ,święta spędzimy najpierw u mnie. Dobra? Nie sami ,nie rób mi tego. Nienawidzę spędzać świąt samej ,co musiałam zrobić dwa lata temu. Nie mogłam wziąć urlopu i musiałam prawie całe święta wykonywać papierkową robotę ,a szef którego swoją drogą lubiłam ,wylegiwał się z rodziną na plaży w Sydney. Nie wiem skąd on wyciągał tyle kasy ,ale jeździł tam średnio co kilka miesięcy. A w międzyczasie organizował sobie małe wypady na Kanary ,tak żeby pory roku mu się zgadzały.
-Jest jeszcze tyle czasu Lena.-odpowiedział i wziął pilot po czym przełączył na jakiś kanał sportowy na którym leciał jakiś magazyn sportowy.-A co do Twojego szefa wylegującego się na plaży w Sydney. Ja też bym tak mógł i ty też ,tylko wolimy Polskie święta ,Polską atmosferę i Polskie wszystko.-Na jego kolana wbiegła Kami ,co wywołało względne poruszenie. Wtuliła się w ręce Leny ,w tym samym czasie leżąc na Michale.
-Booże jak ja już kocham tego psa. To Ciebie przygniata a do mnie przytula tylko...twarz. Jakkolwiek to nie brzmi.
*Kilka dni później*
    Od kilku dni z Michałem ciężko było nawiązać jakikolwiek dłuższy kontakt. Zazwyczaj urywał się w połowie albo po prostu nie było go w domu a gdy wracał albo kładł się spać albo powtarzała się sytuacja wymieniona wyżej. Ostatnio tak zachowywał się przy tej swojej całej jesiennej depresji. Nadal uważa ,że to nie była depresja tylko po prostu chęć zwrócenia na siebie uwagi czy coś w tym stylu. To ona powinna popaść w depresje! Jej były-zmarły zmartwychwstał ,spowodowała konflikt z Conte ,zdiagnozowano u niej chorobę serca, nie może wykonywać zawodu i jeszcze do tego wszystkiego jej chłopak uskarża się na depresję. No co to za jakaś polityka ,że to ona musi go z tego wybawiać ,a nie on ją.
-Michał ,jak znalazłeś sobie inną to po prostu powiedz a ja się ulotnie. Ale psa zabieram.
-Nie bądź głupia.
-Nie jestem głupia tylko po prostu od kilku dni jesteś nie do zniesienia. To znaczy nie do zniesienia w kontekście ciszy wyfruwającej z Twoich ust. Mów do mnie ,mów!
-Nie mam jakoś nastroju ,to chyba ta zima co idzie.
-Kolejna depresja? JA CIĘ BŁAGAM! Urodziny już miałeś. Teraz najbliższa okazja do Sylwester ,wytrzymaj. Proszę!
-Nie chodzi o to. Przepraszam ,mam ważne sprawy związane z klubem.
-I nie możesz mi po prostu powiedzieć? Przecież mi możesz powiedzieć wszystko.
-Lena...
-Dobra ,wiesz co? Daj spokój. Dalej się tak zachowuj. A na pewno dopniesz swojego. Wrócę za kilka dni i pies ma żyć.-powiedziała i wstała z miejsca.
-Co ty wyprawiasz?
-Jadę do Warszawy ,skoro nie chcesz ze mną rozmawiać to jest chyba najlepsze rozwiązanie.
-Poczekaj. Powiem Ci.
-No to mów ,bo ja nie rozumiem tego Twojego za...-przerwał jej pocałunkiem.-Oho. Cóż to za sprawa?
-Wiesz ,że dopiero co skończyły się Mistrzostwa.
-Dopiero co to kilka miesięcy temu. Z matematyki jak z geografii ,tak?
-Wygraliśmy Mistrzostwa i po nich wiele zespołów zza granicy ubiega się o Polaków.
-Tak ,ale ty dopiero co wróciłeś z Rosji.
-I mi się tak nie podobało. Zimno było i ten Rosyjski straszny język...Aż mnie ciarki przechodzą.
-Więc o co chodzi?-zapytała i odsunęła się od niego.
-Dostałem propozycję z Włoch.
-Ale chyba nie zostawisz Skry.
-I ja ją przyjąłem ,Lena.


________

Jakikolwiek ten rozdział nie jest , oto on. W międzyczasie zapraszam serdecznie bardzo na opowiadanie nowe takie o!
I mam informację. Następny rozdział będzie 12 ,19 i 24. Tak ,w środę. Potem 31 tak ,też w środę.W Wigilię jeszcze zdążę dodać ale 26 już nie ,więc o ;D
 To zakłóca czasoprzestrzeń i robi źle życiu ,ale co tam ,co tam! Bo chyba dobrze obliczyłam ilość rozdziałów... W sumie nadal nie wiem ile ich będzie ,wszystko pisane jest aktualnie czasami przed czasami w piątek. I chyba trochę się ze mną jeszcze pomęczycie ,ach :))))))))) Ten uśmiech socjopatycznego i nihilistycznego mordercy. . 

11 komentarzy:

  1. Matko, jak możesz Michała do Włoch wysyłać? :C
    No nie wierzę, no :C
    Przecież on nie może zostawić Leny :C
    Nierozumiem o co chodzi z tą nienawiścią do Facundo xD
    Ja tam bym się z nim zaprzyjaźniła xDD
    Czekam na nexta i pozdrawiam :***

    OdpowiedzUsuń
  2. Niee ,błagam. Nie rób mi'nam'im tego :(
    No tego to się serio nie spodziewałam ,się wszystko tak piękniee zapowiadało.
    No nic :( Ubolewam :(
    /Mortiś :***

    OdpowiedzUsuń
  3. No to pojechałaś teraz.... Ciekawe jak ten wyjazd wpłynie na ich związek... :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. No to się porobiło :(

    Zapraszam serdecznie na nowy rozdział :)
    http://we-will-be-the-champions.blogspot.com/2014/12/rozdzia-ix.html

    OdpowiedzUsuń
  6. Nieee, no co ty. Przecież Misiek nie może zostawić Leny, nie. Stanowcze N I E! No chyba, że zabierze ją ze sobą:D Ale tam to by była całkiem sama:((
    Kurczę, nie wiem co Ty kombinujesz, czekam na następny, pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  7. Michał i Włochy ciekawe połączenie :)
    Czekam na kolejny :p
    Zapraszam do sobie
    everythings-gonna-be-alright2.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Ojć ojć... Tak nam się troszkę cieniutko robi. Tutaj włochy i ja jeszcze nie zapominam o Kubie.
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jestem pozytywnie zaskoczona tym rozdziałem. ;)
    W pełni zgadzam się z każdym wyżej wypisanym komentarzami, ubolewam... :x
    Michał tam, a Lena tutaj?! Mam jednak nieco mieszane uczucia...
    W każdym bądź razie czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział. :3
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  10. kurczę jestem ciekawa co dalej .. :D
    nie mogę się już doczekać xD
    pozdrawiam ;****
    i zapraszam do mnie na: zadziornesiatkarki.blogspot.com lub na: tylkoprzyjazn.blogspot.com
    ;****

    OdpowiedzUsuń
  11. To nam Michał wyskoczył z niespodzianką ;/ A może to i lepiej? Lena będzie w stanie zapomnieć o tych okropnych momentach, które ostatnio przeżyła, zwłaszcza jeśli chodzi o 'zmartwychwstałego byłego' xd
    rozdział świetny! uważaj tylko na powtórzenia i będzie ok :D

    pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń