piątek, 31 października 2014

[03]And I've been waiting for a long, long time

Nazwa rozdziału pochodzi z piosenki G-Eazy-Acting Up


   Po licznych emocjach ,setkach nadciśnień ,tysiącach wyrwanych włosach i dziesiątkach wymasowanych siatkarskich łydek nareszcie nadszedł moment zakwalifikowania się do półfinału!
Tak ,stawiani na straconej pozycji zrobiliśmy to. I nikt nam tego nie odbierze! Zwłaszcza ,że sama Lena ma w tym swoje wtyki, swoje ręce. Miały być to praktyki zwyczajne ,a się skończyło na masażach i okładach ,,własnego pomysłu''. Winiar na szczęście doszedł do siebie i jest gotowy na następne mecze. Na szczęście!
-Czy ty potrafisz przejść normalnie ,bez popychania mnie swoim zadem?-odwróciła się do Michała.
-Przepraszam-odpowiedział jej-Ale nie mogę się nigdy powstrzymać ,to takie fajne i w ogóle.
-Idź się lecz człowieku.-zaśmiała się.
-Kto ma się leczyć?-podszedł do nich NieTakiCichy Pit.
-Winiar. Tyłka nie trzyma przy sobie.
-Mam się bać?-zapytał i spojrzał z przerażeniem w oczach na Michała. Pit był jak dżdżownica. Wślizgiwał się w każdą rozmowę niemalże niezauważony i wtedy każdy się dziwi ,,Oo,co on tu robi ,butem go''.
-Lena-usłyszała zza kotary stojącej na korytarzu. Ci siatkarze to tylko bałagan potrafią robić i nie sprzątają nigdy po sobie. Takiego męża to ona nie chce ,nigdy.-Chodź na chwilę ,musimy porozmawiać.
  ,,Musimy porozmawiać'' to najstraszniejsze dwa słowa w jej całym życiu. A wypowiedziane z ust Pawła brzmiało jeszcze gorzej niż wcześniej. Posłusznie niczym mała uczennica podstawówki udała się za Pawłem do jego azylu i czekała na jakąkolwiek informacje z jego strony.
-Pamiętasz jak mówiłem Ci o jakiejś pracy w Klubie Siatkarskim?
-Tak ,pamiętam.-odpowiedziała.-Składaliśmy podania.
-I jest odzew ze strony Asseco i Skry. Przydałby im się drugi fizjoterapeuta.I to od Ciebie zależy czy chcesz i gdzie. Bo to się wiąże z przeprowadzką ,a z Łodzi do Rzeszowa trochę daleko. Bełchatów to jeszcze ujdzie ,godzina samochodem. Ale i tak przeprowadzka jest nieunikniona , chyba że chcesz zostać w Łodzi. Zaczęłabyś od razu po Mistrzostwach.
-Serio? Nie no ,odległość nie ma znaczenia ,mieszkanie w Łodzi i tak wynajmuję...Ale to tak naprawdę czy sobie ze mnie żartujesz?-uśmiechnęła się.
-No naprawdę. Tylko powiedz ,gdzie chcesz pójść a ja już wszystko załatwię. Sam za ciebie ręczę ,więc nie ma problemu. Ale nie zapominaj o kadrze. Wracasz do nas w sezonie! Mistrzostwa Europy przed nami.
   Wychodząc od Pawła od razu została zasypana pytaniami ze strony chłopaków. Podziwiała ich. Dzisiaj grają Półfinał i możliwe że jutro Finał ,a oni wolą pytać się o to , o czym ona rozmawiała z Pawłem.
-Nie wasz biznes ,sprawy pracy.-wypięła im język-Swoją drogą ,to won się przygotowywać ,niedługo mecz. Jeszcze trening i jedziemy na halę.
-Ale ona jest fajna jak tak mówi-skwitował Winiarski-Tak rządzi nami ,to jest trochę straszne ale mimo wszystko jest git.
-Ja pójdę do swojego pokoju-odpowiedziała i odeszła w kierunku drzwi z tabliczką ,,45''. Chwyciła za klamkę i otworzyła drzwi ,po czym od razu weszła do pokoju. Odłożyła teczkę ,którą cały czas dzierżyła w ręku i spojrzała na otworzoną walizkę na środku pokoju. Podeszła do niej i zaczęła szukać tej koszulki. Wzięła obydwie ,jedną nawet nierozpakowaną i drugą do bólu Nim pachnącą. Nie miała pojęcia po co ją wzięła ,skoro i tak ma strój sztabu szkoleniowego ,czyli jakieś spodnie dresowe ,koszulkę i bluzę w której musi pójść.
Wzięła dres w rękę i wyciągnęła hotelowe żelazko ,którym po chwili przyciskała tkaninę. Lubiła wszystko mieć uprane ,uprasowane i jak to twierdził Mateusz ,,perfekcyjne''.
Po uprasowaniu wyjrzała przez okno ,z którego rozciągał się widok na Katowice.
-Musimy pogadać-do pokoju wpadli siatkarze w składzie Winiarski ,Kłos ,Wrona ,Wlazły i Nowakowski ,a z nich wszystkich niemalże wszystko wykrzykiwał Kłos-My Cię nie znamy! I chcemy wiedzieć co lubisz oprócz masowania pleców i łydek wyrośniętym kolesiom w Katowicach. -powiedział ,na co ona tylko się zaśmiała.-Ale my serio pytamy.
-Serio?-zapytała ,aby się upewnić czy to aby nie kolejny żart z serii ,,pośmiejmy się ,będzie fajnie''
-No serio. Co robisz.
-To może muzyka? Już ,starczy?
-Dobra-odwrócił się i wszyscy wpychając się jeden na drugiego wyszli z jej pokoju ,co wyglądało przekomicznie.
   Stała znieruchomiała przez jeszcze kilka sekund ,nie orientując się w tym co się przed chwilą stało. Czy oni są normalni? Nie do końca. Nawet w jednej trzeciej oni nie są normalni ,w jakiejś jednej sto pięćdziesiątej drugiej to może i jeszcze. I to jeszcze cała piątka zmieszczona w tej jednej.
Kilka minut później chłopacy pojechali na trening ,a ona miała rozmowę z całym sztabem szkoleniowym odnośnie tego meczu. Potem ostatnie przygotowania siatkarzy do meczu i już byli na Katowickim Spodku.
Tysiące śpiewających kibiców ,pan Magiera wybrzmiewający ze wszystkich stron i niesamowita gra na boisku -to jest oblicze Polskiej siatkówki.
  Po pierwszych niepewnie wygranych dwóch setach stracili jednego. Mimo ,że mogli zakończyć mecz dużo wcześniej ,nie zrobili tego. Po czwartym ,wygranym secie ,gdy obok niej pojawił się szczęśliwy Winiar i wyściskał ją za wszystkie czasy ,a ona tylko się śmiała i krzyczała ,,Nie dotykaj mnie ,spocony mutancie'' ,to wszyscy postanowili umilić jej wieczór i rzucili się na nią i sztab szkoleniowy. A Kłos chodził i powtarzał ,że chcieli dłuższy mecz dla kibiców. Ignaczak mimo wszystko cieszył się z Grozerem a wszyscy kibice krzyczeli ,,Dziękujemy''. W końcu to jest przejście do finału ,wielkie wydarzenie. I więcej pracy! O jeden dzień więcej w tej dżungli. I mimo wszystko ,Lena cholernie się z tego cieszyła.
-A ja to Ci powiem ,że mamy najlepszy sztab szkoleniowy. -powiedział gdzieś tam w tyłach Buszek.
-Oj już się nie podlizuj-zażartował Paweł-Nie ma ulg ,będzie bolało.
   Po dojechaniu do hotelu nikt nie myślał o świętowaniu. Niemalże wszyscy od razu padli na swoje łóżka i przyczepieni do poduszki spali.W końcu następnego dnia czekał ich finał Mistrzostw Świata!
Lena sama nie mogła usnąć. Było w niej tyle emocji. Każda spadająca piłka wywoływała w niej inne emocje ,a wideo-weryfikacje dodatkowo doprowadzały do zawału serca. A paść nie padła tylko dlatego ,że to przecież nie ona latała za piłką na boisku i nie wyciskała z siebie siódmych potów dla tego jednego jedynego w dziesiątkach punktów. Ale to właśnie było piękne w tym sporcie.
Z takimi rozmyśleniami chwilę później sama odeszła w objęcia Morfeusza.
Rano jak zawsze obudził ją Kłos swoim krzykiem. Mimo wszystko ,po Mistrzostwach będzie jej tego brakować. A to przecież już ich koniec.
-Bym Ci dopisał spanie do późna jako coś co lubisz robić,ale to przecież każdy ,nie? Mamy finał kobieto! Selfie z tobą są szczęśliwe!
-Tak.-odpowiedziała ledwo przytomna-Tak Karol ,tak.-powtórzyła trzymając głowę w poduszce-Jeszcze coś mamusiu?
-Ojej-zaśmiał się-Nic córeczko.
-To ja wstanę za pięć minut ,zdążę do szkoły to dwie ulice stąd.
-No nie wiem ,czy zdążysz już za piętnaście.-odpowiedział ,a ona wstała i spojrzała na zegarek który wskazywał dziewiątą czterdzieści pięć.
-To ewidentnie nie mój pokój i to ewidentnie nie Warszawa.
-A ty nie z Łodzi?
-W Łodzi to ja się tylko urodziłam ,a to nie zobowiązuje.-odpowiedziała wstając z łóżka-A tak serio to się przeprowadziliśmy gdy miałam niecały rok.
-Uu. Seksi piżamka-skwitował ,a ona uderzyła go poduszką.
-Psujesz wszystko-zaśmiała się-Ja tu takie historie opowiadam i w ogóle a ty mi tu o piżamie ,która jest koszulką reprezentacji i szortami. No serio?
-Winiarowi by się spodobało.
-Cichaj tam!
-Przepraszam-odpowiedział udając skruchę ,po czym dobrał się do jej iPhone'a. Nie miała tam nic do ukrycia ,więc nie krzyczała ,,Zabiję Cię ,oddaj mój telefon albo pochowam cię w cholerę pod ziemią i się spalisz i nikt cię nigdy nie odkopie'' ,tylko dalej szukała ciuchów ,,na dzisiaj''. -Oo ,a to kto?-pokazał jej telefon ,na którym wyświetlone było Jego zdjęcie.
-Nikt-odpowiedziała nerwowo i zabrała mu telefon-Mogę się przebrać?
-No pewnie idę po Wronę-zażartował.
-No zabawne.-po raz kolejny uderzyła go poduszką i obydwoje wybuchnęli śmiechem ,po czym momentalnie spoważniała-Won mi z pokoju bo psami poszczuje i się skończy dzień dziecka i zrobię Ci z dupy jesień średniowiecza.
-Dobrze ,już wychodzę-wzniósł ręce ku górze-Ja tylko czekałem na paparazzi ,którzy zrobią mi zdjęcie jak wychodzę z Twojego...-nie dokończył ,bo Lena znowu walnęła go tym razem bluzą i zamknęła drzwi ,po czym udała się do swojej łazienki w celu zmienienia swojego stroju.
-Jacy to są idioci-zaśmiała się sama do siebie.
*Kilka godzin później*
   Mimo tych wszystkich dobrych nastrojów ,względnie panowała też poważna atmosfera. Siatkarze w ciszy jechali na Spodek ,każdy dzierżąc na uszach swoje słuchawki i słuchając swojej muzyki na uspokojenie nastroju.
Siatkarze dzisiaj byli ulotni jak mało kto i tylko z Kłosem udało jej się jako-tako porozmawiać. O ile to była rozmowa ,to bardziej jak jakieś prześladowanie czy coś w tym stylu. Co rano prowadzili taką rozmowę ,co rano powtarzał ,że czeka na paparazzi i co rano musiała wyganiać go z pokoju uderzając w niego różnymi rzeczami. A potem się dziwią ,że kontuzje mają.
-Pełne skupienie i dajcie z siebie wszystko-to były ostatnie w miarę spokojne słowa trenera. Potem wyszli na boisko ,wszyscy odśpiewali hymn i się zaczęło.
Pierwszy set kompletnie im nie poszedł. Przegrali do 18 ,ale mimo wszystko byli spokojni i udało im się całkowicie odrobić stratę seta.
   Nie mogła się przyzwyczaić do takiej powagi na twarzy Winiarskiego ,czy Kłosa. Siedziała obok Wrony ,który też był niesamowicie poważny ,ale mimo wszystko kilka razy musiała go powstrzymywać przed wbiegnięciem na parkiet. Strasznie on emocjonalny.
Gdy wynik był na naszą korzyść i już prowadziliśmy 2:1 ,gdy weszli na tego czwartego seta ,a punktacja była coraz wyżej ,co zapowiadało kolejne cholerne emocje w końcówce seta ,Andrzej zakrył twarz tak ,że było widać mu tylko oczy. Ona sama odczuwała w sobie dziwne emocje. Czasami brakowało jej tlenu i coś od wewnątrz dziwnie ją rozpierało tak ,że za każdym zdobytym punktem miała ochotę razem ze środkowym wbiec na środek i celebrować jeden najmniejszy punkt.
Przy stanie 24:22 ,gdy na Spodku panowała taka atmosfera ,której nie było można opisać ,nasi zdobyli ten oczekiwany punkt.
Wszyscy poderwali się z miejsc łącznie z Leną i Andrzejem ,tyle że oni mieli okazję rzucić się na samych siatkarzy.Bezkarnie oczywiście.
Panował chaos ,żeby cokolwiek powiedzieć trzeba było krzyczeć. Ale mimo wszystko ,nikt nie zwracał na to uwagi.
-Winiarski!-krzyknęła Lena do przyjmującego-Kocham Cię normalnie!-rzuciła się mu na szyję.
-Nie odsprzedam Ci medalu-zaśmiał się-Nie no ,żartuje.-uniósł ją w górę i chwilę później opuścił.-Boże jaki jestem szczęśliwy!Jeszcze brakuje tego ,żebyś mnie pocałowała!-skwitował po czym spojrzał jej w oczy tymi swoimi ,pięknymi i niebieskimi ,którym ona nie była w stanie się oprzeć.

_____________

Wczoraj minęły dwa lata od mojej pierwszej w miarę ,,poważnej'' historii ,którą napisałam na kompletnie innym koncie i wolałabym o tym nie mówić (młoda ,,gupia'' etc) :D
Nie wiem co z tego wyszło ,jestem chora od poniedziałku nie ruszam się z domu i chyba jeszcze to potrwa. Więc no :D
On-wyjaśnienie w następnym. Tutaj już tego nie zmieściłam. Stwierdziłam ,że to nie będzie pasować do tego rozdziału :D
Dziękuję ,,Adminka Tyska'' (nie potrafię tego odmienić :D ) za komentarz o literówkach i jeśli coś ,to serdecznie za nie przepraszam ,ale wszystko piszę niemalże na szybko i nigdy nie mam czasu sprawdzić ,ale obiecuję bardziej się przykładać :D
Pozdrawiam i do następneeeeeeeego :)

piątek, 24 października 2014

[02]Don't think I could forgive you


Nazwa rozdziału pochodzi z piosenki Lilly Wood & The Prick ,,Prayer in C''

   Jak powiedział,tak też zrobił. Lena stawiając opór ,nie wiedziała na jakie niebezpieczeństwo się naraża.
Michał ,tracąc cierpliwość ,sprytnie wziął ją na ręce i przerzucił przez ramię ,co nie było dla niego jakimś nadzwyczajnym wyzwaniem. I tak oto siłą wciągnął ją do samochodu. Drzwi zamknął Karol i wszyscy zdrowi i szczęśliwi pojechali pod hotel.
No może nie wszyscy byli zdrowi i szczęśliwi.
-Zabije Cię ,zabiję Cię ... Zabije Was ,zabije Was słowo daję!
-Oj nie denerwuj się tak ,pracę życia Ci załatwiam. Nie będziesz się męczyć w ośrodku rehabilitacyjnym. Porozmawiam z Twoim szefem jak Cię Pawełek przyjmie pod skrzydła.
-Umrzesz w cierpieniu.
-Złość piękności szkodzi-powiedział i się na nią spojrzał. Ona odpowiedziała mu swoim gardzącym spojrzeniem ,które trochę jej nie wyszło.
Tak naprawdę nie była przecież na niego zła. Nie potrafiła być na niego zła.
   Jak najmniej zauważeni wcisnęli się do hotelu. W hallu ku zdziwieniu wszystkich prawie nikogo nie było. Tylko sztab szkoleniowy jak zwykle z laptopami w najwygodniejszych fotelach w całym hotelu. Podeszli więc ,przedstawili Lenę i zaczęli szukać Pawła ,który jak się okazało był w swoim królestwie ,którego nikt nigdy nie chce rozszyfrować. Boją się ,ze to odbije się na ich psychice i będzie trzeba szukać nowego fizjoterapeuty ,psychologów więcej zatrudnić i wysłać siatkarzy na emeryturę. Ale chyba nie może być aż tak źle?
 Jego królestwem jak się okazało bo półgodzinnym skradaniu się po jego pokojem jest jakaś dziwna książka ,,Tylko dla fizjoterapeutów'' ,zimne napoje i fotel do masażu.
-Pawełek!-Kłos zrobił coś w rodzaju ,,z buta wjeżdżam''-Mamy tu tą dziewczynę o której rozmawialiśmy ,masz ten worek i wiesz gdzie najlepiej schować zwłoki?
-Z kim ja pracuję?-wstał z fotela i powitał się z Leną-Mamy wtyki ,już sprawdziłem przebieg Twojej pracy. Wiem ,że jesteś magistrem ,pracujesz w Ośrodku Rehabilitacyjnym mojego dobrego znajomego i że jesteś świetna w swoim fachu. Gotowa na praktyki u boku mistrza-zapytał i się zaśmiał.
-To mamy nowego fizjoterapeutę?-zapytał Wrona z zaciekawieniem.
-Ale wy jesteście głupi ,naprawdę. Przyjdźcie z bólem nóżki do mnie to pogadamy wtedy. -powiedział a po chwili zwrócił się z powrotem do Leny-Już z wszystkimi rozmawiałem ,nie jesteś niebezpieczna dla środowiska i możesz zacząć swoje pomaganie chociażby zaraz. Zapoznamy Cię z całym sztabem i z siatkarzami. Chodźcie ,nie ma co tracić czasu.-wyszedł z pokoju i poszedł w kierunku schodów.
-Spokojnie ogierze-w jego ślady poszedł Winiarski ,a wszyscy poszli także za nim.
 Po dość stresujących momentach dla Leny ,zapoznała się ze wszystkimi ze sztabu.Siatkarze ze względu na to ,że siedzieli u siebie w pokojach szykując się na jutrzejszy mecz ,zostali wezwani przez chłopaków do ,,mega bardzo strasznie przeklęcie ważnej sprawy czekającej na dole w hallu''
-To jest nasza nowa fizjoterapeutka Lena-wskazał na nią Paweł-Jest tu na praktykach ,będzie mi pomagać.
-Cześć Lenka-wydarł się Ignaczak.
-Także nie podrywać Leny ,pozdrowić swoje żony i brać się za jutrzejszy mecz.-podniósł ton ,a wszyscy jęknęli pod nosem coś w rodzaju ,,ehe'' i rozeszli się do swoich pokoi. Tylko Winiarski rozmawiał o czymś zawzięcie z Nowakowskim.-Pojedź do domu i się spakuj bo jedziesz z nami ,,w trasę''-uśmiechnął się fizjoterapeuta.
  Jak powiedział ,tak zrobiła. Wyszła przed hotel niezauważona przez nikogo jak i również Michała ,Andrzeja i Karola z Mariuszem. Przeczytała rozkład autobusów i pojechała na swoją ulicę.
Jednak jej torebka i bałagan w jej panujący się przydał. Znalazła w niej kartę komunikacji miejskiej ,dzięki której nie musiała płacić mandatu i przy innej okazji nie umrzeć na miejscu pasażera w samochodzie prowadzonym przez Winiarskiego.
  Kilka minut później była już przed swoim domem. Wyjęła kluczyk z kieszeni i otworzyła drzwi po czym weszła do domu uprzednio ponownie je zamykając.
Wyuczyła sobie ten nawyk w Warszawie ,kiedy raz bez pukania do jej wynajmowanego z przyjaciółką mieszkania wszedł jakiś dziwny chłopak. Od tamtej pory zawsze zamyka je na klucz ,czego niektórzy nie potrafili pojąć ,ale i tak większość potem robiła tak samo. Nawet on się z niej śmiał! A potem sam tak robił ,co po prostu zakodowało mu się w umyśle i robił to nie wiedząc ,że to robi.
   Wyciągnęła z szafy walizkę do której zaczęła pakować swoje rzeczy.
Cały czas sądziła że to jakieś szaleństwo ,że może nadal śpi. Jednego dnia prawie umarła ,spotkała tylu siatkarzy i może będzie z nimi pracować. Zastanawiała się ,czy dobrze postąpiła zgadzając się na to wszystko.
Z zamyślenia wyrwał ją dzwonek do drzwi. Od razu podeszła je otworzyć ,sądząc że zobaczy za nimi swoją sąsiadkę ,która prawie codziennie przychodzi o tej godzinie ,żeby jak zawsze o coś zapytać ,coś pożyczyć. Była to jej ulubiona sąsiadka ,z którą mogła zawsze porozmawiać i zawsze na nią liczyć. Ale za drzwiami nie stała ona ,tylko Mateusz.
-Coś się stało?-zapytała zdziwiona jego obecnością.
-Nie ,ale chciałem zapytać czy idziesz jutro na mecz ,gdzie się spotkamy i tego podobne rzeczy. Więc jak?
-Ja idę na mecz ,ale idę w inny sektor przy samym boisku. Mateusz...
-Gdzie się pakujesz?-przerwał jej i wskazał na walizkę ,która stała już prawie gotowa.-Czy ja o czymś nie wiem?Wyprowadzasz się do innego mieszkania?
-Mateusz...
-A byłaś na grobie?-zadawał coraz więcej pytań ,które były dla niej niewygodne-Kiedy ostatnio byłaś na jego grobie?-pytał z coraz większym wyrzutem ,tak jakby to była jej wina.
-Nie wyprowadzam się ,tylko na kilka dni wyjeżdżam. A na grób pójdę ,matko. Przecież świat się nie zawalił!-prawie krzyczała mając łzy w oczach-Dlaczego cały czas to wałkujesz ,co?
-No przepraszam Lena ,ale mam wrażenie że coraz bardziej zapominasz.
-Nie zapominam Kaniewski! Po prostu ostatnio mam mega dużo spraw na głowie.-powiedziała ,a ich rozmowę przerwał kolejny dzwonek do drzwi. Lena je otworzyła ,a w nich stał kurier z jak podejrzewała koszulką. Wyjęła pieniądze z portfela i przekazała wysokiemu mężczyźnie i odebrała paczkę ,którą położyła na walizce i kontynuowała rozmowę z Mateuszem-Wyjeżdżam na praktyki z siatkarzami.-dokończyła nadal nie odwracając się do niego.
-Jezu Lena przepraszam-odpowiedział po dłuższym czasie-Wiesz że Cię kocham jak siostrę-podszedł do niej i ją przytulił-Przepraszam ,że tak na Ciebie naskoczyłem.
-Ale ja nie zapomniałam-wybuchła płaczem.-I nie zapomnę. A uwierz mi ,naprawdę bym chciała.
*Następnego Dnia*
   Tak jak była umówiona ,z samego rana udała się do hotelu siatkarzy ,którzy chwilę potem pojechali razem z prawie całym sztabem na trening podczas którego ona sama rozmawiała z Pawłem o najważniejszych kwestiach pracowania z siatkarzami ,cały czas mając w głowie wczorajszą rozmowę z Mateuszem.
-Lenka-po chwili z rozmyślań wyrwał ją Andrzej-Coś taka zamyślona?
-A nic ,zastanawiam się nad czymś.A ty nie powinieneś trenować Andrzejku?
-Przerwę mamy ,my też ludzie. Swoją drogą ,jak tam Ci się podoba w nowej pracy?-zapytał ,a do nich podszedł Michał z Piotrkiem Nowakowski.
-Cześć-przywitał się-Poznajcie się z Piotrkiem, heej! Zabawa!
-Zabawa?-zaśmiała się z jego entuzjazmu-Cześć ,jestem Lena.-skierowała się do Piotrka.
-Podoba Ci się w nowej pracy?-zapytał o to samo co Andrzej.
-Ej ,pierwszy byłem!-zaśmiał się.
-Podoba mi się w nowej pracy!-wtrąciła-Chociaż jeszcze nie pracowałam ni nic ,ale jest fajnie ,dobrze?-odpowiedziała i spojrzała na Kłosa ,który również do nich dołączył-Tak Kłos ,podoba mi się w nowej pracy-uprzedziła pytanie.
-To chodź zrobić sobie selfie-powiedział i zrobił dzióbek ,na co wszyscy się tylko zaśmiali a Lena zrobiła sobie z nim selfie. Bo co by tu zrobić ,co by tu się nie zgodzić na prośbę o selfie dwumetrowego faceta.
*Kilka godzin później*
   Wszyscy pojechali na mecz ,ona dostała swoją własną plakietkę robioną przez jakiegoś pana od plakietek ,dzięki której uważana była jako członek sztabu szkoleniowego ,ale nie ingerowała w działania Pawła ,chyba że o to poprosił.
Pierwszy set ,mimo dobrze grających Irańczyków Polacy wygrali do 17. Drugi był dla nich łatwiejszy i wygrali prawie taką samą różnicą ,bo do 16.
W trzecim secie sprawy się skomplikowały. W pewnym momencie Michał upadł z krzykiem i grymasem bólu na twarzy na parkiet. Od razu do niego podbiegli i znieśli go do szatni.
Paweł kiwnął ręką na Lenę ,która poderwała się z krzesełka i udała się za nimi do szatni ,gdzie Michał z bólem leżał na stole do masażu.
-Plecy w cholerę mnie bolą !-krzyknął zaciskając zęby ,a Paweł zaczął szukać źródła bólu ,a gdy je znalazł stwierdził ,że potrzebny jest masaż-Nie mogę oddychać!-powiedział cały siny na twarzy.
Lena w tej chwili była tak przerażona ,że nie potrafiła wydusić z siebie ani jednego słowa.
Przekręcili go na plecy ,tak żeby mógł zaczerpnąć powietrza ,co w końcu mu się udało. Potem zaczęli go masować ,a on co chwila syczał ,oznajmiając tym samym że to właśnie tu go boli.
Gdy ból trochę ustąpił ,a on mógł sam przejść przez szatnię ,spojrzał na nią i powiedział:
-Chyba wiszę Ci piwo.


___________
Hej! No jest piątek ,no jest rozdział.
Mi się nie podoba.
A co do ,,Niego'' to w następnym rozdziale ,bądź w jeszcze następnym wszystko się wyjaśni ;)

piątek, 17 października 2014

[01]Got that gas pedal, leaning back, taking my time.


Nazwa rozdziału pochodzi z piosenki Macklemore ,,White Walls''

-Lena-usłyszała za sobą. Ten głos przypomniał jej o czymś ,o czym nie chciała już więcej pamiętać. Papiery ,które spoczywały w jej rękach wypadły i od tak rozsypały się po niemalże całym korytarzu-Lena-dogonił ją Mateusz-Daj ,pomogę Ci-uśmiechnął się.
-Przepraszam ,zamyśliłam się-pokiwała głową-Dziękuję-powiedziała odbierając resztę papierów od kolegi z pracy-Coś ode mnie chciałeś?
-Tak ,chciałem dać Ci bilety od przełożonego.-wręczył jej plik biletów-Na mecze w Łodzi. Miał rozdać je sam ,ale znowu coś mu wypadło i mam mu pomóc. To od sponsora bardziej ,no ale cóż-zaśmiał się.
-Dzięki-wzięła bilety i uważnie się im przyjrzała. Na wszystkich pisało ,,Zaproszenie''.-Ale i tak pewnie nie pójdę.
-Jak możesz nie iść?-zapytał-Musisz iść! Taką okazję przegapić? Za darmo? W sektorach najlepszych możliwych?
-Jak widać można-odpowiedziała i odeszła od chłopaka-Ale jeszcze się zastanowię-odwróciła się na chwilę i powiedziała ,po czym ruszyła w kierunku windy.
   Zjechała na najniższe piętro i wyszła z budynku. Wszystkie papiery spakowała do teczki w samochodzie i jeszcze raz przyjrzała się biletom.
-Może warto iść-powiedziała sama do siebie po czym odłożyła bilety do tej samej teczki.
Wsiadła do samochodu i udała się do swojego mieszkania.
   Miała już dość tej całej papierkowej roboty. Ostatnio miała coraz mniej pacjentów ,coraz więcej propozycji więc poważnie zastanawiała się nad opuszczeniem Łodzi i pójściem na jakiś staż do Warszawy. Miała kwalifikacje ,doświadczenie i magistra ,a już niedługo doktorat. A w Łodzi podobno się marnowała. Wszyscy jej tak mówili i to od dawna ,ale ona pozostawała na swoim głównie dla swoich stałych pacjentów. Ale teraz? Sama nie wie.
-Gdybyś tylko mógł mi pomóc-spojrzała na zdjęcie-Trochę to było samolubne-zaśmiała się sama do siebie.-Ale jakoś Ci to wybaczam.-spuściła wzrok na podłogę ,na której leżało kilka biletów. Wzięła je do ręki i jeszcze raz ,nie wie po co ale bacznie się im przyjrzała.-A co mi tam. Nie mam nic do stracenia.-odłożyła bilety na szafkę i udała się do sypialni.
   Otworzyła szafę stojącą obok okna i zaczęła szukać koszulki. Wzięła do ręki męską koszulkę reprezentacyjną i przyłożyła ją do twarzy.
Nadal Nim pachniała. Jego perfumami.
Odłożyła ją z powrotem na półkę i wyszła z sypialni biorąc ze sobą laptopa ,który leżał tradycyjnie na łóżku.
-Może lepiej kupić po prostu nową ,na ten sezon. -powiedziała i starała się pozbyć tego zapachu ze swojego nosa.
Zaczęła szukać aktualnych koszulek siatkarskich i już po kilku minutach znalazła. Musiała wybrać nazwisko i numer ,więc wybrnęła z tego dość oryginalnie ,nie wybierając nazwiska tylko po prostu wpisując ,,Polska'' a numerem oczywiście ,,1'' jak miejsce ,które przecież i tak będziemy mieli na tych mistrzostwach i niech mówią co chcą.
Idzie na mecz. Znowu. Sama. Nie koniecznie sama. Z innymi pracownikami ,jednak to jest inny mecz niż te do tej pory. Te z Nim były inne. Emocjonalne nie tylko ze względu na rozgrywającą się partię na boisku ,lecz ze względu na tą bliskość która była między nimi. To z Nim były najlepsze mecze i nikt jej nie wmówi ,że może być inaczej.
*Pierwszy mecz*
   Bodajże miesiąc później ,miała na tyle szczęście ,że Polacy zakwalifikowali się do kolejnej rundy i będą grali w Łodzi.
Pierwszy mecz przegrali z USA ,ale drugi z Włochami na szczęście wygrali. Na obydwa mecze wybrała się z Mateuszem ,a w tą jednodniową przerwę postanowiła pochodzić po Łodzi ,czego dawno nie robiła.
Dlaczego?
Była pochłonięta pracą ,zapominaniem. Rozpamiętywaniem przeszłości i wszystkiego co najgorsze w jej życiu.
   Ale dzisiaj postanowiła od tak z tego zrezygnować i rozejrzeć się za śladami jesieni w mieście.
Szła tak rozglądając się za leżącymi już na ziemi ,chodnikach czy samochodach liśćmi. Na sobie miała luźną ,rozpiętą kurtkę i jej ulubioną czapkę z napisem ,,#czapa'' ,którą dostała od przyjaciółki na swoje urodziny.
Szła w kierunku Manufaktury. Chciała na miejscu zobaczyć co jest w kinie ,czy rozejrzeć się za jakąś zapewne depresyjną ,jesienną książką w Empiku.
*Michał*
-Spokojna Twoja-powiedział do siedzącego na miejscu pasażera Wlazłego-Wiem co robię ,jeżdżę jak profesjonalista-odparł i zapiął pasy-Sam chciałeś jechać.
-Tak ,ale w tej umowie nie było mowy o tym ,że to ty będziesz kierowcą! Nie dość wycierpiałem się w życiu?
-Ale to ty nie wziąłeś prawka z Bełchatowa-zaśmiał się szyderczo ,a do samochodu wparował Kłos i Wrona.
-Gdzie jedziemy?-zapytali jednocześnie.
-Chryste panie-powiedział Wlazły.
-Do Manufaktury!-odparł Winiarski i zacisnął nogę na gazie ,po czym ruszył na pierwsze światła. Jechał o dziwo spokojnie ,ale przed samym zjazdem do Manufaktury częściowo stracił panowanie nad samochodem ,który po chwili opanował. Ale nim to zrobił, delikatnie potrącił kobietę. Delikatnie? Na pewno nie dla niej!
-Jezusie Święty ,zabiłem ją-powiedział i wybiegł z samochodu-Czy jest na sali lekarz?-zapytał Wlazłego podnosząc dziewczynę z podjazdu.-Czy jest na sali lekarz?-powtórzył przestraszonym głosem.
-Gdzie ja...-otworzyła oczy i spojrzała w oczy Winiarskiego-Czy ja jestem w niebie?-powiedziała takim głosem ,jakby właśnie była naćpana. Czy coś w tym stylu. Mniejsza z tym!
-Nie w Niebie ,w Polsce!-krzyknął ciągle przestraszony-Nie odchodź ,nie idź w stronę światła proszę! Masz dzieci do wykarmienia chociaż wątpię w to że masz dzieci jesteś chyba strasznie młoda a ja właśnie Cię chyba zabiłem.
-Matko-ocknęła się.-Nie ,nic mi nie jest-powiedziała po chwili.-I nie ,nie mam dzieci do wykarmienia.
-Na szczęście ,kilka ofiar mniej-odetchnął z ulgą-O matko ,ty żyjesz!-ocknął się i pomógł jej wstać.
-Żyję przecież.
-Ale zawiozę Cię do szpitala przecież no wsiadaj.
-Nie trzeba-poprawiła kurtkę i już chciała odchodzić z miejsca wypadku.
-Hej hej hej hej hej-poszedł za nią-No chyba żartujesz. Musisz mi obiecać ,że pojedziesz ze mną do szpitala bo nie chcę naprawdę mieć człowieka na swoim sumieniu. Jak masz na imię?
-Muszę? To nie jest konieczne.
-Musisz. To jest konieczne. Jak masz na imię?
-Lena.
-Michał. A teraz wsiadaj ,jedziemy.
-Ale ty nie kierujesz ,prawda?-zawahała się.
-No muszę ja ,bo inni prawa jazdy nie mają i w ogóle a Ciebie samej nie puszczę bo uciekniesz a co jak masz wstrząśnienie mózgu albo co gorsza wyskoczy Ci jakiś guz i będzie bum...
-Będzie bum?Tak poza tym to jak ty się mieścisz w tym samochodzie?-zapytała ,orientując się tym samym do kogo mówi-Boże ,serio mam coś z głową-złapała się za nią i jeszcze raz uważnie przyjrzała się wszystkim podróżującym w samochodzie nie wierząc w to ,co widzi.
*Kilka minut później*
  Przez naleganie Michała ,chwilę później byli na szpitalnym podjeździe. Lena cały czas protestowała ,ale jak mogła protestować dwumetrowemu chłopakowi przy jej marnym metrze sześćdziesiąt dwa?
Miał nad nią przewagę. Dość sporą.
-Naprawdę nic mi nie jest.-powtórzyła po raz enty.
-Tak tak ,a ja nie chcę mieć człowieka na sumieniu ,przepraszam.
-Ty się idź meczem zajmij panie Winiarski.
-Kurde ,natrętna fanka-zażartował ,a ona uderzyła go zeszytem ,który w ręku trzymał Kłos ,po czym wszyscy zaczęli się śmiać.-Proszę doktora ,proszę zbadać tą wariatkę.-powiedział ,a ona powtórzyłą czynność zeszytem.
-A co się stało?
-Nic się nie stało ,ale on nie daje mi spokoju. Po prostu potrącił mnie taki jeden dziwny koleś ,wysoki strasznie ,ale jeździć nie potrafi ,pewnie kolana mu się wbijają w kierownicę.
-Przy takich wypadkach jak najbardziej należy się zbadać-uśmiechnął się młody lekarz ,który przez chwilę wyglądał jak Ryan Gosling. Co tam przez chwilę! Cały czas wyglądał. Coraz bardziej podobały jej się te badania.
-Wolne żarty! Jeździć jak najbardziej potrafię.
-Chyba na rowerze ,z czym też masz problem-wtrącił Wlazły.
-A ja Cię miałem za kompana ,kumpla i w ogóle ty potworze ty.
-Dobrze dobrze-przerwał im lekarz-A panią zapraszam do gabinetu-wskazał na Lenę.-Zrobimy podstawowe badanie i będziesz wolna.
   Podstawowe badania? Wolna? Teraz to wolałaby miesiąc szpitala plus codzienne ,długie i wnikliwe badania! Co tam miesiąc!
A skończyło się na świeceniu po oczach i oglądaniu siniaków na rękach ,których jednak było dość sporo. A poza tym jej ramie było naruszone ,czego nie czuła z początku ,ale poczuje. Z pewnością poczuje.
-Jednak kolega miał rację z tymi badaniami-zwrócił się do niej-Ramie nie bolało ,ale jakby zaczęło to by była katastrofa i nie obeszłoby się bez szpitala. Ale teraz wystarczy zakupić produkty z recepty i jakoś sobie poradzisz. I trzeba opatrzyć tą okropną ranę na nodze-powiedział ,a ona spojrzała na swoje spodnie przez które przenikała krew. To czuła ,ale wiedziała że to wystarczy tylko polać wodą utlenioną i będzie dobrze-Tym się zajmie pielęgniarka ,to już jej robota.-uśmiechnął się-I proszę następnym razem uważać ,następne spotkanie byłoby miłe ,gdyby nie było u mnie na oddziale. Zawołam do pani pielęgniarkę.
-Lena. Nie pani ,jakoś to mnie postarza no.
-Dobrze Leno-uśmiechnął się i wyszedł z gabinetu ,do którego po chwili wrócił z pielęgniarką ,która zabrała się za jej nogę. Rana była naprawdę paskudna ,jak ona mogła nie zauważyć tej krwi?
   Po opatrzeniu nogi wyszła do poczekalni ,gdzie nadal czekał Winiarski ze swoją bandą. Gdy tylko ją zobaczył od razu do niej podbiegł.
-I co?
-Niestety... Muszę tu zostać.
-Dlaczego?-zapytał zniecierpliwiony.
-Widziałeś tego lekarza?-pokazała kciukiem za siebie na jego gabinet-Dla niego chociażby złamana noga ,ręka i serce z przemieszczeniem.
-Ty chcesz mnie zabić? Ja już tu myślę o guzach ,małych jednorożcach hycających po Twoim mózgu ,nodze ,ręce czy czymkolwiek tam masz a ty mi tu o seksownym lekarzu-niemalże krzyczał tak ,że Lena musiała go uciszać i wyciągać ze środka-Ja idę na solo ,no ja tego tak nie zostawię kobieto!
-Ty się skup serio na meczu a nie na solówach z lekarzami.
-A będziesz na meczu?
-Może-odpowiedziała wsiadając do samochodu.
-Gdzie? Będę Ci machał!
-Tracę wiarę.
-Gdzie wieźć?
-Piotrkowska.
-Na bogato -skwitował Wrona.
-Tak poza tym to jestem Wam chyba coś winna. Może kawa?
-Nie chcemy Ci się zwalać na głowę-powiedział Michał wyjeżdżając z parkingu.
-Czy tylko mnie ciarki przechodzą jak on dotyka kierownicy?-zapytała z przerażeniem w oczach.
-Nie tylko Ciebie-wykrzyczał Wlazły.
-Doprowadzam Cię do wrzenia ,co?-zaśmiał się kierowca.
-Chyba nerwowego-odpowiedział Andrzej za Lenę.
   Jakieś dwadzieścia minut ciekawej lub mniej ciekawej rozmowy i byli już na ulicy ,na której toczyło się całe życie Łodzi. Po namowach wyszli z samochodu i wparowali jej do domu.
To wyglądało bardzo dziwnie. Dziewczyna o klasycznym damskim wzroście metr sześćdziesiąt z haczykiem a za nią czterech dwumetrowych facetów. Wolała tego nie komentować.
Zaparzyła kawki w Tea Time ,co chyba nie było jakimś wykroczeniem i podała siatkarzom ,którzy rozmawiali o jutrzejszym meczu i próbowali odgadnąć w jakim sektorze będzie siedziała kobieta.
-Zamiast zgadywać ,zapraszam Cię na PF. Jakoś muszę Ci wynagrodzić te hektolitry krwi ,siniaki i ból ramienia.
-Ale ja mam bilety. Z pracy dostaliśmy na wszystkie mecze w C.
-Ja mam jeden zbędny bilet na PF-wtrącił Kłos.-Ma się zmarnować? A ten bilet w tym C oddamy komuś przed stadionem.
-A jedziesz na finał w Katowicach? Na którym swoją drogą i tak zagramy.-zapytał Winiarski.
-Nie. Wszystkie bilety zmarnowałam na Łódź-uśmiechnęła się.
-To teraz jedziesz.
-No chyba żartujesz.
-Jedziesz jedziesz.
-Nawet nie mam z kim.
-Ze mną-zamrugał niby to uwodzicielsko.
-No chyba no nie. Ty serio chcesz mnie zabić chyba ,co?
-No poważnie mówię. Idziemy zaraz do Twojego szefa i Cię zwalniamy pod pretekstem dopingowania naszej kadry. Gdzie pracujesz? Czym się zajmujesz? Tak w ogóle.
-Ja... jestem fizjoterapeutką.
-No to perfect! Jedziesz i koniec ,pomożesz staremu i poczciwemu Pawłowi. Potrzebujemy praktykanta, nie widziałaś ogłoszeń?
-Tak ,w trakcie Mistrzostw.
-No tak ,dla nas ,niezwykle przystojnych dżentelmenów oraz Wlazłego ,Kłosa i Wrony to nic trudnego. Szykuj walizki ,dzwonie do Pawła.-powiedział i wyjął telefon.
-Michał ,opanuj się-zaśmiała się ,aż w końcu usłyszała sygnał na głośnomówiącym-Michał!
,,Halo?''-usłyszała po chwili głos fizjoterapeuty.
,,Pawełek? Nadal szukasz tego fizjoterapeuty na praktyki?''-zapytał Winiarski ,a Lena cały czas cicho go powstrzymywała.
,,No szukam. A co tam Winiar?''
,,Bo ja tu mam taką rybcie doświadczoną. Kobiety przyjmujesz? Ma opinie. Dobrą opinię ,żeby nie było''
,,A skąd?''
,,No z Łodzi. Siedzi obok mnie i chce mnie powstrzymać ,ale wiesz.''
..Jesteś pojebany Winiar ,wiesz?''-zaśmiał się-,,Ale spokojnie ,jeśli chce to niech przyjdzie do mnie dzisiaj ,każde ręce się przydadzą do kadry w przyszłym sezonie.A może i do jakiegoś klubu by się załapała poza sezonem reprezentacyjnym. By podpatrzyła jak to się pracuje ale nie myśl że będzie Cię masowała Michałku.''
,,No zabawne''
,,To widzimy się za godzinę pod hotelem. Tylko dyskretnie ,żeby reporterzy nie podłapali. A ja porozmawiam z Antigą. Ale to tylko formalność,bo na pewno się zgodzi''
,,To bywaj ,zaraz będziemy szykuj szampana.''
,,Nie ma żadnych szampanów ,dobranoc i ruszaj dupę'' -powiedział i się rozłączył.
-No to teraz nie masz wyjścia-wyszczerzył się ,za co dostał po głowie.
-Ja Cię zabije.

________

Chyba długi ,nie ? Jak na mnie długi :D
Można tak przyjąć kogoś od tak w trakcie turnieju? Tu można ,żeby nie było :P
Więc tak: Nazwy rozdziałów ,będą fragmentami różnych piosenek ,których tytuły jak widać podawać będę na samym początku. Słuchając tych piosenek zazwyczaj piszę rozdział ,więc to takie bajery o i o to w tym chodzi :D

piątek, 10 października 2014

[00]Prolog

   Stała na peronie czekając na swój pociąg.
W tym momencie chciała tylko uciec jak najdalej stąd. Nie wiedziała ,jak można być takim człowiekiem jakim ona była w tym momencie. Uciekała właśnie bez słowa pożegnania. Bez wytłumaczenia ,bez czegokolwiek. Zostawiła go od tak. Ale to nie jego wina.
Tylko jej. Jej wina.
Była jeszcze przecież małym dzieckiem ,które tylko potrafi uciec od swoich kłopotów.
   Przed jej oczami cały czas widniała jego twarz. Jego uśmiech ,jego oczy. W uszach słyszała jego głos ,który był tak specyficzny ,że poznałaby go wszędzie. Wiedziała kiedy był zdenerwowany ,zestresowany ,wzruszony. Każda z tych emocji była jednocześnie zmianą jego tonu czy nawet całkowicie głosu. Ale ostatnio nie słyszała jego normalnego ,spokojnego tonu.
Może to była jej wina? To na pewno była jej wina. Cały czas była o tym przekonana. Przecież to ona jest cały czas tą samą Leną, która potrafi tylko dodawać wszystkim problemów. W swoim mniemaniu była po prostu beznadziejnym człowiekiem ,beznadziejną dziewczyną i beznadziejną fizjoterapeutką. Chociaż inni jak zawsze się spierali.
   Spojrzała na wielki ekran przyczepiony do sufitu.
-Pierwsza czterdzieści cztery Rzeszów-szepnęła-To znalazłaś sobie godzinę na uciekanie-ziewnęła po czym wyjęła telefon z kieszeni-Jeszcze dwie minuty plus jakieś dwie godziny opóźnienia.-odblokowała telefon ,żeby sprawdzić wiadomości.
Na wyświetlaczu wyskoczyło jego zdjęcie. Z jej oczu popłynęły łzy ,a gdy je przetarła odrzuciła połączenie. Co nic i tak nie zmieniło. Miała inne jego zdjęcie na tapecie.
Gdy minęły dwie minuty ,udała się w kierunku ławki. Nie potrafiła utrzymać równowagi o tej porze. Położyła małą walizkę obok siebie i wyjęła z niej bilet ,który wsadziła do kieszonki na zewnątrz. W jej głowie teraz górowała melodia z piosenki ,którą on sam jej śpiewał. Wiedział jak ją podejść i że najlepiej zrobić to Coldplay. ,,Fix You'' nauczył się specjalnie dla niej ,nienawidził się z nią kłócić ale kochał się z nią godzić. Kochał jej rumieńce na policzkach gdy się zawstydzała. Kochał ją. Może po prostu za późno sobie to uświadomił?
  Łzy znowu popłynęły z jej oczu. Tym razem ich nie powstrzymywała. W jej głowie nadal słyszała melodię piosenki ,co sprawiało że jeszcze bardziej płakała. Złapała za rękawy i ścisnęła je w dłoni ,którymi zasłaniała oczy.
-Samotna kobieta nie powinna o tej porze być na peronie. Zwłaszcza taka piękna-usłyszała za sobą.

______
Chciałam zrobić punktualny pociąg ale to przecież jest w Polsce i aż tak zmyślać nie mogłam...
Krótki ,ale to z pewnego powodu.
Tak więc. Do następnego.