Nazwa rozdziału pochodzi z piosenki Tom Odell-Another Love
-Co?-zapytała i po chwili z powrotem odwróciła się w stronę siatkarza.-Dlaczego? Cieszę się.-uśmiechnęła się do Michała.-Ale co ty tu robisz?
-Postanowiłem odwiedzić starych znajomych ,starych czytaj znajomych mi od kilku miesięcy.-zaśmiał się.-Możemy porozmawiać w cztery oczy?
-No jasne.-podeszła bliżej niego.-Coś się stało?
-Nic się nie stało. Chciałem po prostu spędzić trochę czasu z tobą. Wiesz... przed Twoim wyjazdem.
-Aha. No przecież. Wyjeżdżam.-pokiwała głową z uśmiechem.-Ale wrócę. Czy wy mnie już uśmiercacie? Że samolot spadnie czy jak?
Michał.
Przepraszam.
Lena.
Lena.
Przepraszam mocniej.
Michał.
Przepraszam.
Lena.
Lena.
Przepraszam mocniej.
Michał.
Ostatni wizyta Michała była tylko jednodniowa. Po powrocie do Londynu ,Lena od razu wsiadła w samolot do Polski ,na który bilet miała już od dawna. Postanowiła spędzić trochę czasu z rodzicami ,Andrzejem i Karolem oraz Michałem ,z którym podczas jego wizyty pokłóciła się do tego stopnia ,że on wrócił do Polski.
Pokłócili się oczywiście o Facundo. Michał stwierdził ,że cieszy się ,że już nie musi z nim grać w jednej drużynie. Lenie zrobiło się głupio. Po prostu.
Przez nią ,pokłócili się niemalże najlepsi przyjaciele.Miała tego dość ,ponownie i znowu.
Wtedy weszli w ostrą dyskusję na temat Argentyńczyka.
Po przylocie do Polski ,odebrali ją chłopacy. Zawieźli ją do jej rodziców ,a sami musieli pojechać na konsultację do lekarza sportowego ,którego Karol miał od zawsze w Warszawie. Był to znajomy rodziny ,który towarzyszył mu w jego sportowej karierze od dziesiątego roku życia.
-Chyba kiedyś nas tam zaprosisz ,co?-zapytał tata z uśmiechem.
-No oczywiście. Już możecie wyrabiać wizę. Jak wyrobicie ,od razu przylatujecie.
-Nie mam nerwów na samoloty.-mama jak zawsze marudziła.
-Ale musisz to poprawić ,bo lecisz do Los Angeles.-zaśmiała się Lena.
Pokłócili się oczywiście o Facundo. Michał stwierdził ,że cieszy się ,że już nie musi z nim grać w jednej drużynie. Lenie zrobiło się głupio. Po prostu.
Przez nią ,pokłócili się niemalże najlepsi przyjaciele.Miała tego dość ,ponownie i znowu.
Wtedy weszli w ostrą dyskusję na temat Argentyńczyka.
Po przylocie do Polski ,odebrali ją chłopacy. Zawieźli ją do jej rodziców ,a sami musieli pojechać na konsultację do lekarza sportowego ,którego Karol miał od zawsze w Warszawie. Był to znajomy rodziny ,który towarzyszył mu w jego sportowej karierze od dziesiątego roku życia.
-Chyba kiedyś nas tam zaprosisz ,co?-zapytał tata z uśmiechem.
-No oczywiście. Już możecie wyrabiać wizę. Jak wyrobicie ,od razu przylatujecie.
-Nie mam nerwów na samoloty.-mama jak zawsze marudziła.
-Ale musisz to poprawić ,bo lecisz do Los Angeles.-zaśmiała się Lena.
-Postaram się.
-No ja mam nadzieję.
-A jak tam z Twoim zdrowiem? Bo nic nie wspominałaś.
-Wszystko jest dobrze ,w Londynie był bardzo miły lekarz i chodziłam od niego na badania. W Los Angeles też już mam poleconego lekarza. Już nie będę się zaniedbywać.
-No i słusznie. Więcej takiej katastrofy nie przeżyjemy.-dopowiedział tata.
-Nie będziecie musieli.
-A robiłaś badania krwi?
-Jutro rano idę do naszego szpitala.
-To siadaj ,obiad zjedz i będziesz wolna.-uśmiechnęła się rodzicielka.-Już nie będziemy Cię męczyć.
-Nie męczycie mnie ,kocham Was.-przytuliła najpierw mamę ,następnie tatę i z polecenia usiadła przy stole ,przy którym siedziała codziennie przy obiedzie. Pamiętała jak tata opowiadał ,że jak była mała ,to zawsze siadała na milionie poduszek ,bo nie chciała siadać w krzesełku dla dzieci. Jak mówił ,że kiedyś położyła sobie poduszki tak nieudolnie ,że spadła z nich i rozcięła sobie łuk brwiowy ,po czym ślad ma do dzisiaj. Ma nawet zdjęcie ,jak blada leży w szpitalu ze szwami.
Potem zaczął się jej buntowniczy wiek ,kiedy to mając trzynaście lat postanowiła sprawdzić jak smakują papierosy. Wróciła po tym do domu ,a mama swoim czułym węchem od razu wyczuła ,że jej córka paliła. Dostała karę ,a sama przez ostatecznym werdyktem rodziców ,co zabiorą jej tym razem ,powiedziała ,że już nigdy nie usiądzie przy tym ,,beznadziejnie cholernym'' stole. Potem i tak usiadła i wszystko było dobrze ,a papierosów już nigdy nie zapaliła.
Gdy miała piętnaście lat i zaczęła się jej wielka przyjaźń z Mateuszem ,pokłóciła się z nim i w ramach buntu ,chwyciła za nożyczki i zaczęła obcinać sobie włosy tak ,że z włosów do bioder zrobiły jej się włosy do klatki piersiowej. I o dziwo nigdy nie pożałowała tej decyzji. Od piętnastego roku życia jej charakter i sposób spoglądania na świat nie zmienił się ani trochę. Mimo ,że teraz ma dwadzieścia siedem lat ,od tamtego momentu nie zmieniła się ani trochę.
-No ja mam nadzieję.
-A jak tam z Twoim zdrowiem? Bo nic nie wspominałaś.
-Wszystko jest dobrze ,w Londynie był bardzo miły lekarz i chodziłam od niego na badania. W Los Angeles też już mam poleconego lekarza. Już nie będę się zaniedbywać.
-No i słusznie. Więcej takiej katastrofy nie przeżyjemy.-dopowiedział tata.
-Nie będziecie musieli.
-A robiłaś badania krwi?
-Jutro rano idę do naszego szpitala.
-To siadaj ,obiad zjedz i będziesz wolna.-uśmiechnęła się rodzicielka.-Już nie będziemy Cię męczyć.
-Nie męczycie mnie ,kocham Was.-przytuliła najpierw mamę ,następnie tatę i z polecenia usiadła przy stole ,przy którym siedziała codziennie przy obiedzie. Pamiętała jak tata opowiadał ,że jak była mała ,to zawsze siadała na milionie poduszek ,bo nie chciała siadać w krzesełku dla dzieci. Jak mówił ,że kiedyś położyła sobie poduszki tak nieudolnie ,że spadła z nich i rozcięła sobie łuk brwiowy ,po czym ślad ma do dzisiaj. Ma nawet zdjęcie ,jak blada leży w szpitalu ze szwami.
Potem zaczął się jej buntowniczy wiek ,kiedy to mając trzynaście lat postanowiła sprawdzić jak smakują papierosy. Wróciła po tym do domu ,a mama swoim czułym węchem od razu wyczuła ,że jej córka paliła. Dostała karę ,a sama przez ostatecznym werdyktem rodziców ,co zabiorą jej tym razem ,powiedziała ,że już nigdy nie usiądzie przy tym ,,beznadziejnie cholernym'' stole. Potem i tak usiadła i wszystko było dobrze ,a papierosów już nigdy nie zapaliła.
Gdy miała piętnaście lat i zaczęła się jej wielka przyjaźń z Mateuszem ,pokłóciła się z nim i w ramach buntu ,chwyciła za nożyczki i zaczęła obcinać sobie włosy tak ,że z włosów do bioder zrobiły jej się włosy do klatki piersiowej. I o dziwo nigdy nie pożałowała tej decyzji. Od piętnastego roku życia jej charakter i sposób spoglądania na świat nie zmienił się ani trochę. Mimo ,że teraz ma dwadzieścia siedem lat ,od tamtego momentu nie zmieniła się ani trochę.
Pamiętała dokładnie dzień ,w którym poszła na studniówkę. Stała w przejściu w pięknej ,czerwonej sukience i przyszedł po nią jej ówczesny chłopak. Widok Pawła w idealnie czarnym garniturze ,spod którego widać było ukradkiem białą koszulę i czerwony krawat ,sprawił ,że nogi jej się ugięły. Był chyba najładniejszym chłopakiem w całej szkole. Gdy tańczyli razem walca ,wiele dziewczyn patrzyło z zazdrością. I ją to satysfakcjonowało .Mimo ,że nie kochała go za jego wygląd ,tylko za to jakim był człowiekiem. Cieszyła się ,że te dziewczyny nigdy nie dowiedzą się o tym ,jakim jest romantykiem ,jak potrafi odebrać jej oddech nawet krótkim pocałunkiem i jak wspaniale tańczy walca do piosenki Nothing Else Matters.
Była z nim już od drugiej klasy gimnazjum. Ale niedługo po studniówce ,musieli się rozstać.On wyjechał do Australii ,a ona została w Polsce. Ale mimo wszystko ,związek z nim pamięta najlepiej. Pamięta każdą rocznicę ,na którą on zawsze organizował jakieś wypady ,albo robił kolację u siebie w domu. Pamiętała doskonale nawet jak go poznała.
Wracała ze szkoły ,a on stał na przystanku obok jej domu. Jacyś dwaj starsi chłopacy ,na oko mieli po dwadzieścia lat ,zagrodzili jej drogę i zaczęli się jej pytać o takie rzeczy jak posiadanie chłopaka. Nie zdążyła nic odpowiedzieć ,kiedy on do niej podszedł i pocałował w usta ,po czym ,jakby nigdy nic zapytał się ich ,czy coś się stało ,bo właśnie on i jego DZIEWCZYNA idą do kina. Oni wtedy odeszli ,a Paweł ,którego znała już wcześniej ze szkoły ,złapał ją za rękę i powiedział ,że zabiera ją do kina. To do niego należało wszystko co pierwsze. Pierwsza randka ,pierwszy pocałunek i jej pierwszy raz. Pierwszy wspólny wyjazd na wakacje ,pierwsza kłótnia ,po której nastąpiła pierwsza zgoda. Nadszedł w momencie najmniej oczekiwanym przez nią samą. Nigdy nie spodziewałaby się ,że na przystanku podejdzie do niej i ją gdyby nigdy nic pocałuje i oświadczy dwóm nieznajomym ,że jest jego dziewczyna. Ale ona nigdy nie miała szczęścia do facetów i prędzej czy później musiała go stracić.
Jej poduszka gromadziła w sobie chyba miliony jej łez ,jej miś wysłuchał miliona historii ,a jej balkon ,,poczuł'' na sobie stopy jej wszystkich przyjaciół. Tęskniła za tym wszystkim.
Po około pięciu godzinach spędzonych z rodzicami, postanowiła przejść się i zadzwonić do Karola.
-I jak tam u lekarza? Płakałeś mocno?-zapytała.
-Wyłem jak cholera ,wiesz?-odpowiedział sarkastycznie.-Zaraz po Ciebie pojedziemy! Tylko stoimy w korku.
-Będę czekać. Zadzwońcie jak będziecie blisko.-wydychane powietrze zamieniało się w parę ,co chyba oznaczało ,że zbliża się zima. Wszystkie liście już opadły ,a na dworze było tak zimno ,że jej ręka po rozmowie z Karolem ,którą trzymała telefon ,była cała czerwona.
Usiadła na ławce w parku i zaczęła się rozglądać. Była szesnasta ,więc wiele osób wracało ze szkoły. Mijali ją ,pary trzymały się za ręce. Chciałaby ,naprawdę chciałaby wrócić do tego momentu swojego życia. I wyjechać z Pawłem do Australii. Ciekawe jakby teraz wyglądało jej życie ,gdyby to zrobiła? Wiedziała. Prawdopodobnie nie przeżyłaby upozorowanej śmierci swojego narzeczonego ,później prawdziwej śmierci byłego narzeczonego ,który upozorował swoją śmierć ze względów na jakieś tam porachunki. Nie została by pobita ,faszerowana narkotykami i może nie potrzebowałaby przeszczepu serca ,bo by o siebie dbała. Ale nie znałaby też chłopaków. Nigdy nie porozmawiałaby z Karolem ,Andrzejem. Nie mieszkałaby w Bełchatowie ,w którym miała swojego ukochanego psa ,który aktualnie mieszkał z jej rodzicami ,którego chyba niesamowicie zaniedbywała ,ale mimo wszystko kochała ją nieswoim ,przeszczepionym sercem.
Z rozmyślań wyrwał ją telefon. Wyciągnęła go z kieszeni kurtki i odebrała.
-Zaraz będziemyyy!
-Dobraaa!
-Szykuj się na ostry drift po parkingu ,woohoo!
-Na pewno.-zaśmiała się i rozłączyła. Włożyła telefon z powrotem do kieszeni i udała się w kierunku swojego mieszkania. Ustała na chodniku obok parkingu i czekała na chłopaków.
Po chwili zobaczyła nadjeżdżające Audi ,które jechało w jej stronę. Po stronie kierowcy siedział Michał ,co wróżyło wiele emocji podczas jazdy.
Ale on zamiast się zatrzymać ,jechał ciągle prosto na nią. Chciała odskoczyć w bok ,ale on był pierwszy. Upadła na ziemię i nie czując się jakoś specjalnie źle ,zaczęła się śmiać. Michał od razu wyskoczył z samochodu ,zaczął ją przepraszać ,a ludzie przechodzący obok dziwnie patrzyli na jej wybuch śmiechu. Nie był spowodowany bólem ,tylko uświadomieniem. Właśnie przypomniała sobie ,że w taki sam sposób się poznali.
_________
Ach! Jest. Ach.
Dlaczego sny są takie niedorzeczne? Dlaczego w snach mam lotnisko w pomieszczeniu ,gdzie jest pralka i dlaczego to nie wydawało mi się dziwne? :D Co te sny?
Fragment z walcem. Matko kochano ,moja najdroższo. Jak ja kocham tą piosenkę ,jak ja kocham walc. Wizja tańczenia na studniówce walca do tej piosenki jest bezcenna. Chyba trzeba zacząć naukę:) AAAA.
Pozdrawiam :*
Była z nim już od drugiej klasy gimnazjum. Ale niedługo po studniówce ,musieli się rozstać.On wyjechał do Australii ,a ona została w Polsce. Ale mimo wszystko ,związek z nim pamięta najlepiej. Pamięta każdą rocznicę ,na którą on zawsze organizował jakieś wypady ,albo robił kolację u siebie w domu. Pamiętała doskonale nawet jak go poznała.
Wracała ze szkoły ,a on stał na przystanku obok jej domu. Jacyś dwaj starsi chłopacy ,na oko mieli po dwadzieścia lat ,zagrodzili jej drogę i zaczęli się jej pytać o takie rzeczy jak posiadanie chłopaka. Nie zdążyła nic odpowiedzieć ,kiedy on do niej podszedł i pocałował w usta ,po czym ,jakby nigdy nic zapytał się ich ,czy coś się stało ,bo właśnie on i jego DZIEWCZYNA idą do kina. Oni wtedy odeszli ,a Paweł ,którego znała już wcześniej ze szkoły ,złapał ją za rękę i powiedział ,że zabiera ją do kina. To do niego należało wszystko co pierwsze. Pierwsza randka ,pierwszy pocałunek i jej pierwszy raz. Pierwszy wspólny wyjazd na wakacje ,pierwsza kłótnia ,po której nastąpiła pierwsza zgoda. Nadszedł w momencie najmniej oczekiwanym przez nią samą. Nigdy nie spodziewałaby się ,że na przystanku podejdzie do niej i ją gdyby nigdy nic pocałuje i oświadczy dwóm nieznajomym ,że jest jego dziewczyna. Ale ona nigdy nie miała szczęścia do facetów i prędzej czy później musiała go stracić.
Jej poduszka gromadziła w sobie chyba miliony jej łez ,jej miś wysłuchał miliona historii ,a jej balkon ,,poczuł'' na sobie stopy jej wszystkich przyjaciół. Tęskniła za tym wszystkim.
Po około pięciu godzinach spędzonych z rodzicami, postanowiła przejść się i zadzwonić do Karola.
-I jak tam u lekarza? Płakałeś mocno?-zapytała.
-Wyłem jak cholera ,wiesz?-odpowiedział sarkastycznie.-Zaraz po Ciebie pojedziemy! Tylko stoimy w korku.
-Będę czekać. Zadzwońcie jak będziecie blisko.-wydychane powietrze zamieniało się w parę ,co chyba oznaczało ,że zbliża się zima. Wszystkie liście już opadły ,a na dworze było tak zimno ,że jej ręka po rozmowie z Karolem ,którą trzymała telefon ,była cała czerwona.
Usiadła na ławce w parku i zaczęła się rozglądać. Była szesnasta ,więc wiele osób wracało ze szkoły. Mijali ją ,pary trzymały się za ręce. Chciałaby ,naprawdę chciałaby wrócić do tego momentu swojego życia. I wyjechać z Pawłem do Australii. Ciekawe jakby teraz wyglądało jej życie ,gdyby to zrobiła? Wiedziała. Prawdopodobnie nie przeżyłaby upozorowanej śmierci swojego narzeczonego ,później prawdziwej śmierci byłego narzeczonego ,który upozorował swoją śmierć ze względów na jakieś tam porachunki. Nie została by pobita ,faszerowana narkotykami i może nie potrzebowałaby przeszczepu serca ,bo by o siebie dbała. Ale nie znałaby też chłopaków. Nigdy nie porozmawiałaby z Karolem ,Andrzejem. Nie mieszkałaby w Bełchatowie ,w którym miała swojego ukochanego psa ,który aktualnie mieszkał z jej rodzicami ,którego chyba niesamowicie zaniedbywała ,ale mimo wszystko kochała ją nieswoim ,przeszczepionym sercem.
Z rozmyślań wyrwał ją telefon. Wyciągnęła go z kieszeni kurtki i odebrała.
-Zaraz będziemyyy!
-Dobraaa!
-Szykuj się na ostry drift po parkingu ,woohoo!
-Na pewno.-zaśmiała się i rozłączyła. Włożyła telefon z powrotem do kieszeni i udała się w kierunku swojego mieszkania. Ustała na chodniku obok parkingu i czekała na chłopaków.
Po chwili zobaczyła nadjeżdżające Audi ,które jechało w jej stronę. Po stronie kierowcy siedział Michał ,co wróżyło wiele emocji podczas jazdy.
Ale on zamiast się zatrzymać ,jechał ciągle prosto na nią. Chciała odskoczyć w bok ,ale on był pierwszy. Upadła na ziemię i nie czując się jakoś specjalnie źle ,zaczęła się śmiać. Michał od razu wyskoczył z samochodu ,zaczął ją przepraszać ,a ludzie przechodzący obok dziwnie patrzyli na jej wybuch śmiechu. Nie był spowodowany bólem ,tylko uświadomieniem. Właśnie przypomniała sobie ,że w taki sam sposób się poznali.
_________
Ach! Jest. Ach.
Dlaczego sny są takie niedorzeczne? Dlaczego w snach mam lotnisko w pomieszczeniu ,gdzie jest pralka i dlaczego to nie wydawało mi się dziwne? :D Co te sny?
Fragment z walcem. Matko kochano ,moja najdroższo. Jak ja kocham tą piosenkę ,jak ja kocham walc. Wizja tańczenia na studniówce walca do tej piosenki jest bezcenna. Chyba trzeba zacząć naukę:) AAAA.
Pozdrawiam :*
Bardzo fajne retrospekcje, rozdział też świetny. Ostatni fragment wspaniały. Przed Leną trudna decyzja.
OdpowiedzUsuńNa studniówce chciałabym zatańczyć do November Rain, albo właśnie Nothing Else Matters.
Pozdrawiam i weny życzę.
No mam nadzieje, że teraz bedzie tylko lepiej!
OdpowiedzUsuńSuper retrospekcje ! :D
No i jak zawsze super ;p
Oj ten Winiarski! Chłopie naucz się używać hamulców! :D
OdpowiedzUsuńFajnie czytało się te fragmenty z życia Leny od dzieciństwa po teraz ;) Genialny rozdział jak zawsze z resztą :D <333
Pozdrawiam i weny ;*