piątek, 17 kwietnia 2015

[27]Smile at the chance just to see you again

Nazwa rozdziału pochodzi z piosenki Foster The People-Miss You.


Michał!
Chyba potrafisz zrozumieć moją decyzję i ją zaakceptować.
Nie potrafię zdecydować ,więc nie będę tego robić i zostaję w Londynie. Jest mi tu zaskakująco dobrze ,wiesz? Nie to ,że w Polsce z Tobą było mi źle. Po prostu ,ciężko mi zostawić Anglię ,Majkę a nawet James'a. Tak samo ,jak Ciebie i Polskę na początku. Ale zrozum mnie. Wiem ,że się powtarzam.
Lena.


-Wiesz co ,szczerze powiedziawszy to chyba już mogę cię wywalić.-powiedziała Majka popijając herbatę na balkonie ,z którego rozciągał się widok na Centrum.
-Tak ,już możesz. Jestem o tyle od znalezienia własnego mieszkania.
-Ale ja Cię nie wypuszczę. Zostajesz i koniec.
-Nie będę siedzieć całe życie u Was.
-Gdzie całe życie. Jak całe życie to możesz spać na balkonie. Ale jest nawet spoko ,w zimę nie jest aż tak zimno. Zapytaj James'a ,często go wywalałam jak był niegrzeczny.
-Tak ,zawsze.-wtrącił James ,wychylając głowę zza okna.-Mówiła ,że to dla mojego i jej dobra. Zostawiała mnie na całą noc samego na balkonie ,przychodzili moi koledzy Bob i Job ,którzy tak się składa ,że są wilkołakami z Kalifornii.
-Zawsze marzyłam o takim mężu.-zaśmiała się ,a on cmoknął ją w policzek.
-Idę grzebać w zwłokach.
-Tak ,dokładnie zawsze marzyłam.-pacnęła się otwartą dłonią w czoło.-Zawsze.-powtórzyła.
Lena!
Potrafię ją zrozumieć. Ale nie potrafię nadal jej przetrawić.
Chciałbym tylko ,żebyś wiedziała ,że niesamowicie Cię kocham i zawsze będę gotowy na inną decyzję. Tylko pamiętaj ,żeby brać leki ,wracaj do Polski i uważaj na siebie...
I pamiętaj ,że Cię KOCHAM.
Michał.

Lena!
Nie potrafię pojąć Twojej decyzji ,ale ją szanuję. To twoja decyzja.
Ale pamiętaj ,że zawsze będę czekać.
Kocham Cię.
Facu Cococococococonte.

-Coś się stało?-zapytała przyjaciółka siadając obok Leny.
-Właśnie dostałam dwa maile ,w których chłopcy wyrażają miłość do mnie. I kurde ,daje słowo ,że zaraz się sklonuje ,jedną siebie wyśle do Facu ,a drugą do Michała. Tylko nie wiem kto dostanie oryginał. Widzisz? Nawet w takiej rzeczy mam pieprzone decyzje podejmować!-ścisnęła kubek tak ,że jej dłoń zbledła.
-Spokojnie ,bo potłuczesz jeden z moich ulubionych kubków.
-Przepraszam.-odłożyła kubek i przeczesała włosy palcami ,a Majka się zaśmiała.-I mam jeszcze jedną wiadomość...
-Tak?-Majka przybrała poważny ton.-Tylko nie mów ,że wyjeżdżasz do Australii czy gdzieś na inną Antarktydę. W sumie to jedź ,miałabym kolejny kontynent w dorobku przyjacielskim.
-Nieee.-zaśmiała się nerwowo.-Trochę bliżej...
-Co?
-Dostałam pewną propozycję...
-JAKĄ PROPOZYCJĘ?
-Zostania fizjoterapeutką LA Galaxy...
-CO?!
-No tak.
-Ale jak to ,do LA? Beze mnie? Toć to grzech. Ciężki. Karany częstymi wizytami. Ale powiedz mi,zgodzisz się? No bo kurde to fajna posada ,jeszcze w LA... Jak ja bym chciała całoroczne ciepło ,blisko Ocean i w ogóle...
-Chyba się zgodzę. Też tak sądzę ,nie lubię zimy! Chce lato lato!-uśmiechnęła się.-I zawsze możesz mnie odwiedzać. Ewentualnie zostaw James'a i leć ze mną.
-Już.-poderwała się z miejsca.-Widziałaś moją walizkę?

Michał!
Nie wiem ,czy to Cię interesuje ,ale jesteś jedyną osobą z Polski (oprócz moich rodziców ,którzy cieszą się razem ze mną) ,która może mnie wysłuchać. Powiedz do Karolowi i Andrzejowi bo już z miesiąc czekam na odpowiedź!
Wiesz co?! Dostałam tak mega ekscytującą wiadomość ,że to szok. Nie wiadomość ,a propozycję. Wyjeżdżam do Los Angeles! Posada fizjoterapeuty w LA Galaxy chyba jest dobrą propozycją? Mieszkanie z widokiem na Ocean i basenem chyba też? Co ci Amerykanie?
Niedługo wpadnę do Polski. Mam nadzieję ,że się spotkamy czy coś. Będę w Warszawie i Łodzi. Mów jak coś.
Lena.

Lena!
No pewnie ,że mnie to nie interesuje.
Żartowałem ,interesuje. I jest mi przykro ,że przesuwasz się o kolejne kilka tysięcy kilometrów ,a ja nadal w Bełchatowie! Też tak chcę.
Oczywiście ,że gratuluję i zazdroszczę. I mam nadzieję ,że pozwolisz nam siebie odwiedzić. I obiecuję ,że nie będziemy latać i pukać gwiazdom do drzwi. Nie!
I wpadaj ,będziemy czekać gdzieś na pewno!
Michał.

-Wiesz?
-Co wiem?
-Czy wiesz ,że za tydzień jedziemy do Brighton?
-Znowu?
-Tak! Bo James musi ,a przy okazji sobie odpoczniemy. W końcu za dwa tygodnie lecisz...do Los Angeles...beze mnie.
-Wybacz mi.-zaśmiała się.
*Tydzień później*
   Wyszła przed dom i czekając na James'a i Maję ,którzy musieli sprawdzić coś na internecie ,chodziła dookoła niego. Po dłuższym czasie ,poszła wzdłuż ulicy kierując się do Centrum. Wiedziała ,że zanim wyjdą z domu i będą gotowi na to ,żeby pojechać minie dużo czasu ,więc miała go odpowiednią ilość do pójścia po jej ulubioną kawę z ulubionego Starbucksa (głównie ze względu na obsługę).
Otworzyła potężne drzwi Starbucksa i weszła do środka. Poprawiła czarną kurtkę i podeszła do kasy ,przy której stał Michał-Polak ,który był w jej wieku i mieszka tu miej więcej od urodzenia. Ale na szczęście biegle mówił po Polsku ,więc codziennie w drodze do pracy skręcała tutaj ,żeby z nim porozmawiać i często kończyło się to na ,,obgadywaniu'' klientów w języku ,którego nie rozumieją.
-To samo co zawsze.-usiadła przy ladzie.
-Już się robi.-uśmiechnął się i zniknął na chwilę.-Gotowe.-podał jej kawę w kubku. Gdy go dotknęła ,poczuła przyjemne ciepło. Michał wziął marker i napisał jej imię.-Co słychać?
-Za dwa tygodnie wylatuje do Los Angeles. Dostałam pracę w LA Galaxy.
-Wow!
-Dokładnie.-upiła trochę kawy.-I nie wiem ,czy spędzić ten ostatni tydzień tutaj z Mają ,czy polecieć do Polski.
-Ja bym poleciał na 4 dni do Polski i na 3 dni wrócił do Londynu. Bo lot masz stąd,prawda?
-Tak ,stąd. Wszystko załatwiali Oni. Oni są tacy mili ,że zaczynam się bać ,że to jakiś podstęp. 
-Nie wolno ufać Amerykanom.
-Dziękuję ,że przez ostatnie tygodnie dodawałeś więcej kawy do kawy.
-Myślałem ,że to się nie wyda.-zaśmiał się.
-No niestety.-pokazał szereg białych zębów w uśmiechu.-Dobra ,chyba wracam. Mamy jechać do Brighton.-wstała z miejsca i pożegnała się z Michałem.
   Wszędzie Michały. Jak nie Michały to Michael'e czy inne Miguel'e. Chcąc zapomnieć ,nie potrafiła tego zrobić ,bo wszystko co napotykała na swojej drodze kojarzyło jej się z nim. Tęskniła za nim i teraz to widziała. Decyzje ,które podjęła były dobre. Może nie wszystkie ,ale na przykład wyjazd do Londynu był dobry. Dzięki niemu będzie mieszkać w Los Angeles ,spotkało ją tyle dobrego. Poznała James'a ,odświeżyła swoją przyjaźń ,za którą tak tęskniła ,w ogóle nie zdając sobie z tego sprawy. Jej życie to ciągła tęsknota ,ale wiele osób tak ma. Każda decyzja niesie za sobą konsekwencje.
*Kilka godzin później*
   Po dojechaniu do Brighton razem z Majką poszły na plażę. Mimo prawie października ,było w miarę ciepło. Chodziły wzdłuż niej i rozmawiały patrząc co i rusz na zachodzące słońce.
-Wiem ,że może mnie zabijesz ... ale ktoś czeka za tą budką ,którą tam widzisz.-zacisnęła zęby i spojrzała na biały ,kwadratowy ,,budynek''.


________

Aj aj aj aj aj. Nie podoba mi się to. Ani trochę.
Chyba zbliżają się wakacje ,bo na głowie dużo spraw. Ale przynajmniej jest ciepło ,eh. Nie lubię zimy ,dobrze że już odeszła :P
Serio to prawie koniec... Chciałabym skończyć ,ale nie mogę. Nigdy się tak nie zżyłam z opowiadaniem ,daję słowo!
Pozdrawiam :*

3 komentarze:

  1. To nie kończ! Dla mnie to może mieć tyle rodziałów ile odcinków ma Moda na Sukces ! :D
    Myśle i myśle, kto może stać za budynkiem, i mam swój typ, ale poczekam na kolejny rozdział! :D tylko nie da się go ciut szybciej dodać ? ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Coś czuję, że to Facundo :D Ciekawe czy się mylę ^^
    Rozdział świetny i weź nie kończ :( To opowiadanie ma w sobie tyle humoru i niespodziewanych wątków akcji, że naprawdę no! :3
    Pozdrawiam i weny :*

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja myślę że to Michał. Zobaczymy.
    Hej, proszę nie kończ. To opowiadanie jest wspaniałe, no kurde, no.
    Pozdrawiam i weny życzę.

    OdpowiedzUsuń