piątek, 6 lutego 2015

[17]Look up to the sky


Nazwa rozdziału pochodzi z piosenki Coldplay-O(Fly On)

*Kilka dni później*
   Całe ich życie wróciło do normy ,a bynajmniej próbowało wrócić. Nie byli tymi samymi osobami ,nie po tylu przejściach ,które ich zmieniły.
Michał- starał się nie myśleć tylko o sobie. Natomiast Lena...do jej obowiązków należało teraz tylko nie nadwyrężanie swojego zdrowia i branie leków. Gdy odłączyli ją od kroplówki ,poczuła wolność. Gdy patrzyła na miasto z ostatniego używalnego piętra Marriotta ,poczuła że może dosłownie wszystko i że to ,co najgorsze jest już za nią.
-Wiesz co?-zaczęła rozmowę siedząc w fotelu przed telewizorem w swoim mieszkaniu w Warszawie.
-Co?-podszedł do niej i pocałował ją w czoło po czym usiadł naprzeciwko.
-Przecież ty musisz wracać do Bełchatowa. A potem masz zgrupowania i w ogóle. Liga Światowa.
-Do czego zmierzasz?
-Nie ,nic. Jestem głupia ,strasznie mi niedobrze i chyba zaraz usnę na stojąco mimo ,że siedzę.
-Nie jesteś głupia.-zaśmiał się.-Po prostu wiem o co ci chodzi. Sam z chęcią zostałbym tu ,w Polsce i czekał razem z Tobą. Ale jeszcze tyle dni przed nami. Wszystko się może zmienić,możesz mieć przeszczep i wyjechać ze mną.
-Nie oczekiwałabym tego.
-Oj Lena. Widzisz wszystko w czarnych kolorach. Choć raz posłuchaj swojego mądrego ,kochanego i prze przystojnego mężczyzny. Dobrze?-przykucnął przy niej i złapał ją za dłonie.
-Dobrze.-uśmiechnęła się.-Postaram się.
-No. A teraz zrób mi kolacje. Przydaj się do czegoś.-zażartował ,a ona uderzyła go poduszką.
-Chyba będziesz musiał zamówić sobie pizze.
-Chyba będę musiał.
***
   Siedziała na balkonie napawając się świeżym ,wiosennym ,kwietniowym powietrzem i cieszyła się promieniami słońca padającymi na jej twarz.
Ucieszyła się ,że wszystko między nią a Michałem jest już dobrze. Przez ostatnie miesiące ,tęskniła za jego zapachem-perfumy z serii Davida Beckhama dawały się we znaki przy każdej możliwej okazji do świętowania ,a nawet zwykłym wyjściu na miasto ,ale ona przecież je uwielbiała. Tęskniła za jego wielkimi jak na nią koszulkami ,patrzeniem w górę jak na jakiś wieżowiec i każdym dotykiem jego kościstej dłoni. Tak ,właśnie teraz zdała sobie sprawę z tego ,że jakoś to wytrzymała.Ale więcej tego nie zniesie.
Pierwszy dotyk jaki poczuła po przebudzeniu ,była jego ręka. Miała też przebłyski świadomości przed przebudzeniem . Dokładnie słyszała każde wypowiedziane przez niego słowo. Gdyby miała siłę, powiedziałaby mu dokładnie to samo. Mimo ,że nie miałaby aż takiej weny słowotwórczej. I mimo ,że zdawała sobie sprawę z prawdy zdań przez niego wypowiedzianych ,ona też miała swoje za kołnierzem.
To ona przecież wyjechała z chłopakami do Rio i to ona całowała się z Facundo na jednej z bardziej ustronnych plaż w mieście. To ona starała się później jak najdalej od niego odsunąć. Starała się po prostu udawać silną i wyzwoloną-a nią nie była. Kochała go i każdej nocy wypłakiwała w poduszkę prośby o jego powrót. A gdy wrócił, ona trzymała go na dystans aż w końcu od niego uciekła. Potem wszystko potoczyło się z górki. Tylko na końcu górki był ból i cierpienie ,przez które to on musiał przechodzić.
Dokładnie pamiętała każdą twarz z porwania. Stała na peronie z którego odebrać miał ją Kuba. Nie wiedziała ,o co dokładnie mu chodziło ,ale wszystko było lepsze niżeli siedzenie i patrzenie na Michała udającego ,że wszystko jest dobrze.
Wtedy zamiast Kuby podszedł do niej jakiś postawny ,łysy mężczyzna. Wyglądał na sympatycznego ,nie był typem ,przez którego w nocy biegniesz pod blok i starasz się jak najszybciej wpisać kod. Powiedział ,że musi iść z nim. Doświadczona ,nie chciała iść. Ale on powołał się na Kubę i Kamila. Wtedy mu uwierzyła.
Gdy zaczęli wyjeżdżać z miasta ,zaniepokoiła się i chciała uciekać.Ale mówił prawdę - zaprowadził ją do Kuby. Tylko szkoda ,że na jej oczach wbili dwanaście kul w jego klatkę piersiową. Na jej oczach ,wydłubali mu oczy i najgorsze w tym nie było to. Najgorsza była świadomość ,że zaraz z jej ciałem mogą robić to samo. Dziwne było też to ,że nie miała pojęcia ,dlaczego robią to na jej oczach i dlaczego akurat na jej. Przecież ona była ofiarą. Tylko jedną ,zwykłą ,małą ofiarą ,którą mało co nie zabili już kilka lat temu.
Po tym ,gdy go zabili - zaczęli się nad nią znęcać. Do dzisiaj kładąc się spać ,ma przed oczami perfidny uśmiech jednego z nich. To on wstrzykiwał jej narkotyki. Od czasu do czasu też ,dawali jej przerwę od tego środka tylko po to ,żeby bardziej czułą ból jaki zadawali jej przeróżnymi nożami ,kamieniami i własnymi pięściami. Nie wie ,czy te rany kiedykolwiek się zagoją ,czy zostaną po nich ślady i czy kiedykolwiek zdoła zapomnieć o tym wszystkim.
W końcu nie łatwo zapomnieć takiego widoku. Siedzisz na krzesełku ,obok Ciebie Twój martwy-drugi raz- były narzeczony ,a ty jesteś na to obojętna i do tego przywykłaś. Przywykłaś do bólu ,nie był dla Ciebie aż tak straszny jak na samym początku ,kiedy umierałaś z bólu po jednym ciosie w ramie ,po którym razem z krzesełkiem lądowałaś na podłodze ,raniąc drugie ramie o chropowatą podłogę ,której odłamki pozostawały w twojej skórze. Tego nie da się zapomnieć. Takie rzeczy są z Tobą do końca życia i nigdy tego nie wyprzesz.
-Lena!.-jej rozmyślania przerwał głos dobiegający zza niej.-Matko moja Bosko kochano częstochowsko piękno. Myślałem że nie żyjesz ,dawno Cię nie widziałem.
-Facu! Wow.-wstała z krzesełka.
-Siedź kurde!-powstrzymał ją. -Nie przemęczaj się ,swoich nóg ,strun głosowych .
-Mogę nic nie mówić ,skoro aż tak ci to przeszkadza.
-Głupiaś ty być jest.
-Lekcja pierwsza: bo być nie ma jest i po jest nie ma być.
-Jaka lekcja? Mniejszo! Powiedz mi co słychać ,dobrze się czujesz? Przynieść ci croissant'a? Może kawe? Herbate? Ciastko? Żelki? Kanapki? Cokolwiek?
-Lepiej powiedz mi co u Twojej siostry.
-Wszystko dobrze ,ona też się o Ciebie pyta i zaprasza na zdrowotny urlop w Rio.
-Marny ze mnie fizjoterapeuta ,skoro nawet sobie nie potrafię pomóc. Siedzę tu ,boli mnie noga i nie mam pojęcia co z tym zrobić.
-Nic. Przejdzie. Tak to jest. Hej! Lepiej powiedz mi no naprawdę-co słychać. Słyszałem o twoim wypadzie na szczyty Warszawy. Miałem być na tej całej wielkiej imprezy organizowanej przez TASAK-i. W sumie sam do nich należę ,no tylko spójrz na mnie no proszę ja Cię kochana ma Leno!
-Nie mów tak szybko i nieskładnie po polsku ,kaleczysz ten język jak cholera!
-Cicho! Cicho kobieto ja tu mówię ty cicho siedzisz na krzesełkach. No ,miałem być ale uciekł mi samolot. I pociąg. I samochód. Kurde ,głupie naprawy samochodów. Biorą szybko ,potem długo nie oddają. Ale to skomplikowane!
-Tak tak ,wiem o czym myślisz.
-Ale wiesz. No w sumie to ja byłem tam mentalnie ,tak dobrze się bawiłaś bo czułaś moją obecność.
-W sumie to Twoja Polszczyzna jest lepsza niż Karola. Ta, wszędzie było czuć Twoją obecność ,naprawdę. Poszłam do bufetu i czułam Ciebie w bezalkoholowym soku pomarańczowym. Poszłam do łazienki i było czuć ją w wodzie a nawet w o dziwo i o cholero papierze toaletowym. Dasz wiarę?
-Mam wiadro w domu! Fajnie się z niego piło kiedyś wodę jak było tak gorąco gorąco.
-Nie wiadro ,tylko wiarę. O człowieku!
-Wiadro wiara. Prawie to samo.
-Tak.
-A wiesz w co ja wiara?
-Nie wiem w co ty wierzysz ,oświeć mnie.-zaśmiała się i załamała ręce nad jego wiarą i wiadrem.
-Chciałem się ciebie o coś zapytać ,z tą wiarą to taka zmyłka.
-No pytaj że no Conte! Spać zaraz ide jak się nie wysłowisz.
-Chciałem zapytać Ciebie o to coś. To coś czyli o to ,czy... Lena ,po prostu chcę wiedzieć ,czy ten pocałunek dla Ciebie cokolwiek znaczył.

__________

Kurde kurde nie wiem co sie dzieje jakoś się no kurde nie potrafiłam wysłowić ,chaotycznie. Moje oczy umierają ,dosłownie! Aaaaaaaa!
Następny będzie lepszy ,obiecuje!
Pozdrawiam :*

6 komentarzy:

  1. Może to wina mojego podłego humoru, ale ten "żart" Winiarskiego ani trochę mi się nie spodobał. Lena nie jest jego służącą, żeby jej rozkazywał. W dodatku z tekstem "Przydasz się do czegoś". Wredne. Zapewne takie nie było w jego zamiarze, ale tak wyszło.

    Jeju, ja bym chyba nie przeżyła takiego widoku, jakiego ona doświadczyła. Śmierć przyjaciela... I ona to dokładnie widziała. To morderstwo, bo inaczej tego nie idzie nazwać. Masakra...

    No, ciekawe jaką odpowiedź usłyszy Facundo...

    Zapraszam do mnie na rozdział XVIII.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten jest świetny, jak zawsze mi się podoba! :D
    Jejku, nie potrafię sobie nawet wyobrazić tego co musiała przeżyć Lenka. Takie wspomnienia są na pewno bardzo bolesne i już do końca życia zostaną w jej głowie.
    Dobrze, że zrozumiała, że kocha Winiarskiego i nie potrafi bez niego żyć. On zresztą bez niej też.
    Ciekawe, jak na pytanie Facu zareaguje bohaterka. Mam nadzieję, że ten pocałunek nie znaczył dla niej wiele. Wiem, jestem wredna, ale noo wolę Michała <3
    Pozdrawiam, buziaki! ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciesze się, że jakoś się ogarnęli kogo kochają. Teraz niech wszytko wraca do normy bez zawirowań; )
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Zdecydowanie na ten ślub nalegam! A Facu niech się buja!
    Biedna Lena, i każdy kto cos takiego doświadczył :/

    OdpowiedzUsuń
  5. Wybacz, że ja tu dopiero teraz, ale zapomniałam tu wpaść w piątek :P Rozdział jak zawsze świetny :3 O boże! Ja bym nie wytrzymała tego wszystkiego na miejscu Leny. Śmierć jej przyjaciela na własne oczy... Masakra... Facundo mnie powlił swoją polszczyną xD Wiadro a wiara to to samo xD Haha :D Oj Conte,Conte xD Pozdrawiam i weny :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Ooo ,Facundo rzeczowy bardzo. I wali(prawie) z grubej rury :D
    Mimo wszystko mam nadzieję ,na ich związek. Ej ,Facu i Lena byliby dobrym małżeństwem ,przemyśl to.^^ Ona by go poprawnie spolszczyła ,a on ją poprawnie... jakoś tam Argentyna plus Hiszpański i te sprawy.
    /Mortiś :********

    OdpowiedzUsuń