piątek, 20 lutego 2015

[19]Have no fear in your heart


Nazwa rozdziału pochodzi z piosenki Bird York-Have no fear.



-Niespodzianka!-krzyknął ,a Lena od razu rzuciła się na niego z uściskiem.
-Mateusz!-powiedziała wtulona w niego.
-Tak ,ja.
-Boże ,Matko moja kochana. Skąd wiedziałeś gdzie jestem? Co tu robisz w ogóle? Co w pracy ,szef mocno za mną płacze? Matko no ,opowiadaj!
-Może nie tak tu w wejściu ,chyba że nie chcesz ,żebym wszedł. -uśmiechnął się.
-No coś ty. Wchodź. No. Właśnie kładłam się spać ale mnie rozbudziłeś ,wiesz? Taka niespodzianka! Ciesz się ,ze nie zdążyłam się położyć bo nawet wielki dzwon przy uchu by mnie wtedy nie obudził. A poza tym zabiłabym Cię ,tak więc.
-Wiem wiem. Sen jest świętością i te sprawy.
-No ale opowiadaj!
-No w pracy wszyscy baaardzo za tobą tęsknią. B a r d z o. I to wcale nie jest kłamstwo ,naprawdę. Pamiętasz tą panią po dwóch operacjach nogi ,co przychodziła do Ciebie i zawsze dawała Ci przy przywitaniu takie fajne duże czekoladki ,które robił jej syn?
-Pamiętam. Co z nią?
-Nie mogła uwierzyć w to ,że rezygnujesz. Ale stwierdziła ,że jestem lepszy przecież i pogodziła się ze stratą.-zaśmiał się.
-Ta, j a s n e. Uważaj ,bo ci uwierzę.
-A co u Ciebie? Jak z sercem?
-Będziemy teraz rozmawiać o moim sercu?
-Tak ,bo chcę wiedzieć co dzieje się w zdrowiu mojej prawie siostrzyczki. Oczywiście młodszej. Więc mów mi całą prawdę!
-Muszę mieć przeszczep.
-Przeszczep?!
-Tak ,przeszczep. Ale to tylko i wyłącznie z mojej głupoty. Skończyły mi się leki ,nie chciałam iść po receptę i ostatnie wydarzenia też mi nie pomogły. Więc muszę czekać na dawce. I dopóki on się nie znajdzie ,jestem uziemiona w Warszawie. Ale mam psa i mi starczy.
-I za to Cię kocham. W najbardziej beznadziejnej sytuacji ty masz psa i jesteś zadowolona.
-Właśnie tak.
-Ale powiedz mi ,jak to wygląda? W każdej chwili możesz mieć przeszczep ,czy jak?
-Mam specjalny pager. I odezwie się wtedy ,kiedy będzie serce .Ale jestem druga w kolejce. W ogóle jestem szczęśliwa ,że wpisali mnie na tą listę i to tak wcześnie ,bo mogłabym być kurde pięćdziesiąta. Miałam te wszystkie badania ,krew ,biopsja. I mam tak dogodną sytuacje ,że gdy znajdzie się dawca ,a ktoś będzie w dużo gorszym stanie ode mnie ,to on zostaje wsunięty przede mnie. Więc w sumie to już mogę być pięćdziesiąta. Ale teraz pytanie do Ciebie-gdzie się zatrzymałeś?
-Tutaj w hotelu niedaleko.
-Ale po co ,głupi? Mogłeś u mnie. Mam jedno wolne łoże. Prawie małżeńskie.
-Nie będę zawracał Ci głowy. A i teraz już idę ,powinnaś iść spać.
-Sen ważniejszy od przyjaciela ,okej.-powiedziała zirytowana jego słowami.
-Przecież wiesz ,o co mi chodziło.-pocałował ją w czoło.-Wrócę ,tylko muszę jeszcze coś załatwić.
*Kilka godzin później*
   Po wyjściu Mateusza ,Lena od razu padając ze zmęczenia położyła się do łóżka. Włączyła telewizor stojący naprzeciwko łóżka i oglądając film ,,Siedem Dusz'' ,próbowała zasnąć. Mimo potwornego wyczerpania - po prostu nie mogła usnąć. Czuła narastający w niej niepokój i wycierała kapiące z jej oczu łzy. Ten film zawsze ją wzruszał ,a jej historia w pewnym sensie łączyła się z bohaterką-choroba serca. Tylko ona miała przeszczep. Mimo wszystko ,Lena wolałaby ,żeby nikt nie zabijał się dla niej.
Leżąc na łóżku ,w pewnym momencie poczuła ,że jej oddech jest strasznie płytki ,a strach sprawia ,że dziwne uczucie w klatce piersiowej zamienia się w ból. Serce zaczęło bić jej jak oszalałe ,na przemian z nagłym zwalnianiem. Pomyślała ,że przecież ma arytmie. Tak to się objawia.
Ale pół godziny po odczuwaniu tego beznadziejnego bólu ,chwyciła za telefon i zapłakana zadzwoniła do Mateusza.
-Mateusz?-zaczęła.
-Lena? Co się stało? Jest trzecia nad ranem ,coś się dzieje?
-Możesz przyjechać?-pociągnęła nosem.
-Lena ,co się dzieje?!

-Nie...Po prostu...Chyba coś z moim sercem.-język jej się plątał ,a ból był coraz silniejszy ,co sprawiało ,że męczyła ją nawet zwykła rozmowa.
-Jak to coś z Twoim sercem? Dlaczego dzwonisz do mnie ,a nie po karetkę?-krzyknął i usłyszał wielki trzask.-Lena?-przerwał.-Lena!-nie odpowiedziała.
  Od razu rozłączył się z dziewczyną i dzwoniąc po karetkę zaczął się ubierać. Lena mieszkała na jednym osiedlu z rodzicami ,więc pobiegł po klucz do mieszkania fizjoterapeutki i razem z funkcjonariuszami karetki wbiegł po schodach i otworzył drzwi kluczem.
Wpadli do pokoju i znaleźli ją leżącą na podłodze. Była blada jak ściana ,a z jej nosa i buzi leciała krew. Położyli ją na nosze i w międzyczasie zbadali jej puls ,który wskazywał na bradykardię. Wynieśli ją do karetki ,a on szybko zamknął drzwi na klucz i pobiegł za nimi. Na klatce schodowej stali jej rodzice pytając ,co się dzieje. Mateusz pojechał w karetce ,a jej rodzice zamówili taksówkę ,ponieważ nie byli w stanie prowadzić samochodu.
Gdy dojechali ,Lena nadal była nieprzytomna i od razu trafiła na blok operacyjny.
*Kilka godzin później*
   Siedział w poczekalni z jej rodzicami i niecierpliwie chodził wzdłuż korytarza co chwila spoglądając za zamknięte drzwi ,którymi wchodziło się na korytarz prowadzący na salę operacyjną. Patrzył ,czy nie idzie lekarz ,który oznajmi mu ,że wszystko jest już dobrze.
Wiedział,że nawet informacja o tym ,że sytuacja jest ciężka ,ale opanowana wprawi go w wielką radość. Nie mógł sobie wybaczyć ,że zostawił ją sam. I akurat wtedy coś jej się stało. Może gdyby jej nie zostawił ,zareagowałby wcześniej i nie doszłoby do krwotoku. Co on mówi ,przecież to,że byłby przy niej nie zmieniłoby ,,zachowania'' jej organizmu.
Po około trzech godzinach,gdy na zegarach górowała godzina siódma ,a ruch na ulicy zrobił się większy ,z sali operacyjnej wyszedł jej lekarz ,który specjalnie przyjeżdżał zerwany ze snu tylko po to ,żeby zrobić tą operacje.
-Wszystko jest ustabilizowane ,a Lena powinna zaraz się obudzić.-powiedział.-A teraz wybaczcie ,sam muszę ochłonąć. Możecie do niej wejść.
***
 Dziewczyna obudziła się już chwilę po operacji ,co było ogromnym szczęściem. Po odwiedzinach ,do jej sali wszedł lekarz.
-I jak się czujesz?-zapytał.
-Jak na pacjenta po operacji ,wylewie i z chorym sercem-jest dobrze.
-Powiem Ci tylko jedno ,wiesz? Masz szczęście w nieszczęściu. To zdarzenie bardzo wysoko Cię podniosło w rankingu przeszczepowców.-zaśmiał się razem z nią.-Jesteś teraz wyżej niż niżej. Dokładnie 1.Spadłaś na 10 miejsce ,ale znowu wróciłaś.
-A ta zła informacja?
-Dlaczego pytasz o złą informacje?-położył papiery na stoliku obok jej łóżka.
-Bo zawsze jest ,,ta zła informacja''.
-Wiesz co... Nie będę Cię oszukiwał. To bardzo osłabiło Twoje serce. Arytmia się pogłębiła a serce jest w jeszcze gorszym stanie. Jeśli nie znajdzie się dawca w przeciągu dwóch miesięcy... to będzie po prostu źle.


__________

Cześć i czołem.
Zimo ,odejdź. Lecie przybywaj! :D
Jak patrzę na te zdjęcia z wakacji to zazdroszczę sama sobie że było tak wakacyjnie ,ciepło i w ogóle mam dość tej zimy :( A pomyśleć ,że kiedyś ją uwielbiałam i kochałam śnieg. Teraz śnieg to zło! Złooo! No chyba że na skoczni :) Albo lód na lodowisku. O tak! To dwa największe bonusowe plusy zimy. Reszta to bonusowe minusy. Idę dołować się mega kojarzącymi mi się z wakacjami piosenkami. O!
Pozdrawiam :*

5 komentarzy:

  1. Ale czemu znowu szpital??? Biedna Lena... ;/
    Kurczaki, nawet nie wiem co napisać ;/ mam nadzieje, że dawca się szybko znajdzie, ale bez ekstremalnych sytuacji ;)
    Zima jest fajna w górach, bo ma klimat, ale w mieście to totalna lipa :p jeszcze miesiąc i kalendarzowa wiosna ;p

    OdpowiedzUsuń
  2. I znów szpital. Nienawidzę ich, zwłaszcza tych polskich. Oby dawca szybko się znalazł, ale nie taki jak w Siedem Dusz.
    A ja wręcz przeciwnie chciałabym śnieg i jakąś minusową temperaturę. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubię zimowe widoki ,od czasu do czasu ulepić bałwana czy zrobić ,,coś tam'' związane ze śniegiem. Ale nie lubię zimy samej w sobie rozumianej przez właśnie te minusowe temperatury. Każde wyjście wymaga dużo czasu ,kilku warstw ubrań i przedzierania się do szkoły przez zaspy(Ameryko ,keep calm!). I każde wyjście w moim przypadku=katar,kaszel. Ale co to za świat bez zimy? :D Powinnam rozważyć przeprowadzkę do jakiegoś ciepłeego stanu ,kraju albo na inną planetę :D
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  3. Biedna Lenka. Ona chyba ma okropnego pecha w życiu. Ciągle jakieś nieszczęścia. Mam nadzieję, że znajdzie się dawca w ciągu tych dwóch miesięcy. Boję się nawet pomyśleć, co się stanie, jeśli będzie odwrotnie. Ale w końcu nadzieja umiera ostatnia!
    Dobrze, że zadzwoniła po Mateusza, chociaż wolałabym, że to był Michał. :)
    Pozdrawiam, buziaki! ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurde... To się nazywa pech w życiu. Co chwila coś. Jak nie problemy sercowe w przenośni ,to problemy sercowe w dosłownym znaczeniu. Nie każ jej tak cierpieć! :(
    /Mortiś :**

    OdpowiedzUsuń