Nazwa rozdziału pochodzi z piosenki Bryan Adams'a-The Best Of Me
-Conte nie zaczynaj.-odpowiedziała po chwili.
-Nie zaczynam ,chcę skończyć. Po prostu mi powiedz.
-Czy znaczył ,czy znaczył.-powiedziała lekceważącym tonem.-Facundo ,znaczył. Tyle że ,znaczył wtedy. Teraz o tym zapomnijmy. Kocham Michała ,po prostu. I mam nadzieję ,że dalej może być tak jak kiedyś. W sensie nie tak jak na początku ,bo miałam ochotę ci wyrwać krtań.
-Rozumiem.
-Wiem ,że nie rozumiesz. Nikt tego nie rozumie ,nikt nie rozumie kobiet i nie udawaj ,że rozumiesz bo nie rozumiesz. O!
-Rozumiem tylko to ,że nadal kochasz go. Ale wiesz co ja ci powiem?
-Nie zaczynaj znowu ,proszę!
-Powiem Ci to ,że. -wstał z miejsca i odwrócił się na chwilę ,po czym znów spojrzał w jej stronę.-Jesteś naiwna. Wierzysz w to ,że teraz będzie szczęście. Michał ,miłość. Nie ,znam go. Raz jest taki ,zmienia się a potem wraca do swojej poprzedniej postaci.
-Tak. Był normalny ,coś mu odbiło i wrócił. Więc o co chodzi?
-Przyjdę ,jak zmądrzejesz.-machnął ręką i wyszedł z jej mieszkania zostawiając ją samą w osłupieniu.
Nie wiedziała ,dlaczego tak mówi o swoim najlepszym przyjacielu. Może byłym ,może obecnym-ale przyjacielu. Mówił o nim jak o jakimś schizofreniku albo jak o człowieku z podwójną osobowością ,bynajmniej z takim przekonaniem.
Sama nie zdawała sobie sprawy z tego ,że Facundo był pewny tego co mówił. Miał tez rację. Jego przyjaciel czasami sam siebie nie poznawał ,a co dopiero inni ,którzy przebywali w jego towarzystwie.
*Kilka dni później*
Lena po raz kolejny została sama ,lecz tym razem niezupełnie. Co kilka ulic miała znajomych i rodzinę ,którzy co chwila dzwonili i zapraszali ją do siebie. I skorzystałaby z tych zaproszeń ,gdyby nie to ,że nie potrafiła się na żadne z nich zdecydować.
-I jak tam sprawy w Bełchatowie?-zapytała Michała rozmawiając z nim na Skype'ie.
-A wszystko dobrze. Ucieszyli się ,że tak szybko się zdecydowałem na powrót i stwierdzili ,że to wypożyczenie to wielki błąd i bla bla bla. Dzisiaj na przykład już miałem trening. Przynajmniej od razu rozumiałem co do mnie mówili ,bez przetwarzania ich słów. To było jakoś mniej więcej tak: oni mi coś mówili ,ich słowa trafiały do mojego mózgu i przetwarzały się na Polski a odpowiedź wychodziła we Włosko-Angielsko-Francusko-Niemiecko-Rosyjsko-Hiszpańsko-Polskim języku.
-Nie wiedziałam ,że jesteś taki wyedukowany językowo ,naprawdę. Z dnia na dzień coraz bardziej mnie zaskakujesz.
-W sumie dzisiaj Facundo nie chciał się z nami ,,bawić'' i przeklinał po Hiszpańsku ,a nie po Polsku jak to miał w zwyczaju. W sumie u niego to nasze najpopularniejsze brzmiało bardziej jak ,,krewetka'' ,ale udawaliśmy że wszystko jest okej.-powiedział ,wiedząc ,że jego dziewczyna uczulona jest na przekleństwa.
-W każdym języku jest to okropne.
-No wiem ,wiem.
-Przy mnie przynajmniej trochę się odzwyczaiłeś.
-Tak ,jak chce rzucić soczystą polską kurwą, mówię ,,o karawelo!''
-Cicho!
-A wiesz jaką miałem sytuacje we Włoszech?
-Nie ,powiedz mi. Oczekuję.
-Ale to kiedyś ,bo teraz jako-tako rozumiałem. Ale jak byłem pierwszy raz a Italiańska mowa była dla mnie niczym Chiński ,zapytałem się po angielsku chłopaków o jakieś podstawowe słowa. Na przykład dajmy na to jak jest ,,Cześć co słychać'' ,tak jak oni się witają ,żebym jakoś się z nimi zjednoczył w mowie potocznej i tak dalej i tak dalej ,no wiedz przecież o co chodzi więc nie będę sie dalej rozdrabniał w tym temacie. No. I powiedzieli mi ,ze to ,,Benvenuti nel mio gran signore''. No i ja taki głupi chodziłem i się z nimi tak zawsze witałem. A wiesz co to oznacza?
-Nie ,uczyłam się Francuskiego. -zaśmiała się.
-Coś w stylu hmm... ,,Witaj o mój wielki panie''. -dokończył, a Lena wybuchnęła śmiechem.-A ty się nie śmiej. Kiedy zaczaiłem ,że podejrzanie się przy tym śmieją ,postanowiłem to sprawdzić. No i się zaskoczyłem.
-Może jeszcze jakieś pikantne szczegóły z Twojego życia Włosko-prywatnego?
-No to może o ,mam. Stała fanka przed wejściem i stwierdzili ,że fajnie będzie jeśli damy jej te autografy bo było strasznie zimno i w ogóle ,deszcz padał. No i powiedzieli ,żebym to ja powiedział ,,Mi vuoi sposare''. Ja nieuczący się na swoich błędach to powiedziałem. Ona na mnie spojrzała ,tak dziwnie i zaczęła się śmiać. Zapytałem ją po angielsku ,co powiedziałem? A ona mi na to ,że ,,Will you marry me?''. No i już nigdy więcej nie powtórzyłem tego ,co mi mówili.
-Boże ,jacy z was debile.-uderzyła się otwartą dłonią w czoło ,ubolewając nad głupotą zawodników.
-Nie!
-Tak!
-Nie!
-Tak ,i nie mów że nie bo ja wiem ,że tak. Powiedz mi lepiej ,kiedy przyjedziesz do Warszawy.
-Niedługo mamy mecz z Politechniką ,załatwię Ci jak najbliższe miejsce na meczu.
-Wiesz co ,ja kończę. Strasznie chce mi się spać.
-No dobrze więc. Dobrej nocy o szesnastej i jutro wcześnie wstań. Pogadamy znowu. I mów mi ,jeśli zadzwoni lekarz!
-Powiem ,powiem.
-Bo wiesz ,takich rzeczy jak ,,Heej! Mamy serce do przeszczepu!'' się nie ukrywa.-uśmiechnął się.
-Wiem wiem. A teraz dobranoc. -przesłała mu ,,wirtualnego'' buziaka i rozłączyła się z nim.
Wstała od laptopa ,którego wyłączyła i udała się do łazienki. Umyła zęby i przebrała się w piżamę ,po czym wyszła z łazienki i włączyła telewizor ,aby zobaczyć ,,co nowego w świecie''.
-Michał Winiarski wraca do Bełchatowa.-usłyszała na jednym ze sportowo-plotkarskich kanałów.-Powodem długiego oczekiwania na decyzję zawodnika były jego sprawy osobiste. Niedawno okazało się bowiem ,ze jego narzeczona cierpi na chorobę serca ,a przy okazji zostali zamieszani w kręgi mafii. Teraz wszystko jest dobrze ,a na samą decyzję zawodnika wpłynęła prawdopodobnie jego wybranka.-po tych zdaniach ,Lena myślała że wyjdzie z siebie.
,,Wpłynęła''? ,,Narzeczona''?
Ona wpłynęła? Uważała ,że to niedorzeczne. Tak samo ,jak stwierdzenie ,że jest jego narzeczoną. Michał sam postanowił ,że wraca ,a ona w to nie ingerowała. Może ona była powodem ,ale to zabrzmiało tak ,jakby dzień w dzień była uwieszona na jego szyi i błagalnym tonem krzyczała ,żeby jej nie zostawiał. A ona leżała w śpiączce i nic nie słyszała. Prawie nic.
Dzwonek do drzwi przerwał jej fazę złości. Podeszła do drzwi i otworzyła je ,widząc przed sobą osobę ,której w tym momencie spodziewała się najmniej w świecie.
_____________
Krótko ,ale matko moja! Kochana!
Sama czuję się ,jakbym dopiero co wyszła z grobu. Zimo ,odejdź!
Pozdrawiam i zostawiam was z tym o! Z tym ... czymś. Za błędy przepraszam ,ale patrzcie na linijkę wyżej... I wiem ,że z moim informowaniem też jest nie do końca dobrze ,ale się poprawie! I dodam rozdziały na dwa pozostałe blogi ,obiecuję! :D Laura i Dryja idą na pierwszy rzut. Już jutro. Coming Soon!
♥
Facu, co Ty znowu kręcisz, co? Lena chyba jest szczęśliwa z Winiarem, więc odpuść. Najwyżej to ona będzie potem cierpieć, ale weź Ty jej nie denerwuj.
OdpowiedzUsuńNo, się dziewczyna wkurzyła tą informacją...
Kto ją odwiedził? Jakoś zupełnie nie mam pomysłu na to, kto to mógł być...
Zapraszam do mnie na rozdział XXI.
Świetny! :D
OdpowiedzUsuńFacu niech sobie wbije do głowy, że Lena jest szczęśliwa z Michałem. Coś mi się wydaje, że on i tak trochę namiesza. Oby nie, ona już dużo wycierpiała, należy jej się odrobina szczęścia. Nawet więcej niż odrobina! :D
Te sytuacje Winiara we Włoszech są mega zabawne. Uśmiech nie schodził mi z twarzy, jak je czytałam.
Ciekawe, kto ją odwiedził.
Pozdrawiam, buziaki! ;*
Conte ogarnij się!
OdpowiedzUsuńTo chyba normalne, że na początku nauki języka człowiek pierwsze co pamięta to wulgaryzmy :) no chyba, że tylko ja tak mam :D
Dobry wkręt nie jest zły ;p
Iiii jak chcem już, teraz, w tym momencie woedzieć kto stoi po drugiej stronie drzwi! No prawie tygodnia to ja nie wytrzymam w niewiedzy :p
Że super opowiadanie, to chyba wiesz :D
A zima w cale nie jest taka zła ;p jak się kocha sporty zimowe xD
"To coś” według ciebie jest świetne ;3
OdpowiedzUsuńLena niech lepiej uważa na Conte i go unika,bo on coś chyba kręci... A te historie opowiadanie przez Winiara... Bomba! XD Mega zabawne. Cały czas się chichrałam :D
Pozdrawiam i weny :*
Ten Conte to mnie denerwuje coraz bardziej :( Lena i Michał ,to i koniec!
OdpowiedzUsuńDawno kurde mnie tu nie było :( Ale wracam! Z jeszcze większą miłością i komentarzopisarstwem! :D
/Mortiśś :***