piątek, 6 marca 2015

[21]I said I've been there too a few times


Nazwa rozdziału pochodzi z piosenki Taylor Swift-Style


Raport Szpitalny
Pacjentka Lena Staszewska urodzona 12 stycznia 1988 roku.
Po przeszczepie serca wdała się sepsa,Temperatura ciała wynosiła w trakcie posocznicy 33 stopnie Celsjusza. Wykryta wcześnie.

***
Michał
Przykro mi ,że musiałeś tyle wycierpieć. Przez ten cały czas jesteśmy z Wami i cieszymy się ,że Lena powoli wraca do zdrowia. Ta sepsa to tylko początek jej zdrowia. Sam mówiłeś ,że już jest lepiej. Potraktujcie to jak wredną grypę.
Majka.

***
-Lena ,to jest obsesja.-powiedział i po raz kolejny próbował zabrać ukochanej laptopa.
-To nie jest obsesja. Po prostu chcę wiedzieć.
-Było ,minęło. Nie musisz się tym przejmować ,to nie Twoja wina ,że ten żołnierz umarł i akurat ty dostałaś jego serce.
-Ale chce wiedzieć. On był ojcem ,mężem.
-Tylko możesz pogorszyć sytuacje ,wiesz? Może oni po prostu chcą zapomnieć.
-Dobra Michał ,możemy skończyć?
-Tak ,możemy. Spakowałaś się?
-Spakowałam. I nie jestem dzieckiem ,potrafię sama o siebie zadbać.Przeżyłam sepsę ,zapalanie płuc ,przeszczep serca i wylew. Nie wierzysz we mnie?
-Wiem przecież ,Lena. Po prostu martwię się o Ciebie. Całe dnie poświęcasz na te poszukiwania. Wszystko jest dobrze ,masz zdrowe i silne serce ,wiem. Ale po prostu cały czas się o Ciebie boje. To już chyba takie odruch bezwarunkowy.

Lena
Wspaniale się składa ,że możesz być na moim weselu. Wiem ,że przyjeżdżacie kilka dni wcześniej ,żeby pomóc w przygotowaniach ,ale mam dla Ciebie propozycje.
Trzy osoby poinformowały nas ,że ich nie będzie. Więc mamy trzy wolne miejsca ,które możecie do woli wykorzystać. Macie szalonych przyjaciół ,którzy lubią dowiadywać się o weselu kilka dni przed uroczystością? Macie ,wiemy.
Więc widzę waszą piątkę-bez gadania. Ani pisania. Widzimy się za dwa dni.
Tylko nie umrzyj w samolocie! Każda wymówka jest dobra ,ale tylko spróbuj nie pojawić się na weselu! To sama Cię zabije. Osobiście ,znowu ,w Polsce. Pamiętaj! Przyleciałam raz ,przylecę i drugi.
Majka (i Kubuś)

Majko(i Kubisiu)
Takie zdrobnienia przed ślubem? No tak ,po ślubie już ich nie będzie.
Jesteś pewna ,że chcesz gościć moich przyjaciół? To niebezpieczne. Wypiją całą Cole ,zjedzą wszystkie chipsy a na koniec wykorzystają w jeden dzień miesięczny karnet na siłownie. I nie pytaj jak to zrobią ,oni potrafią. Zapewniam Cię.
Oczywiście że będziemy ,chyba ze trafi nam się jakiś przystojny steward w samolocie. Wtedy najprawdopodobniej ucieknę z nim i potajemnie wezmę ślub w kabinie pilotów ,a Michała wyrzucę przy awaryjnym lądowaniu.
Lena(i nieMichał)

-Tak swoją drogą.-zaczęła.-Jak ja dawno nie leciałam samolotem! Bardzo dawno. Bardzo. Aż mogłabym pomyśleć,że się boje. Ale jednak nie.
-Spokojnie.-odpowiedział Michał i wziął jej bagaż podręczny z taśmy.-Teraz to z górki. Nienawidzę tych kontroli. Zawsze obmyślam plan co zrobię ,gdyby wsadzili mnie za podrzucone narkotyki. Mam już cały scenariusz.-usiadł obok niej.-Wiesz. Piłowanie krat i te sprawy.
-Rozumiem. W pełni.-zaśmiała się.
-Tęskniłem za tym.-pocałował ją w policzek.
-Za czym?
-No za tym. Za Twoim uśmiechem i w ogóle. Mimo ,że minęło już tyle czasu przez te kilka miesięcy nie byłaś taka szczęśliwa jak teraz.Muszę podziękować tej Majce ,że w ogóle Cie zna. I że zaprosiła Cię na to wesele do Londynu. Ale nawet nie próbuj chcieć tu zostać! Wiem jak działa Londyn.
-Byłam w Londynie ,kochanie. Jest ładnie ,ale czego się nie robi dla starego ,poczciwego Bełchatowa?
-Nie kłam.
-Przepraszam.-uśmiechnęła się ,a Michał zarzucił jej rękę na ramie.
*Kilka godzin później*
Wylądowali równo o 13:45 i po około dwudziestominutowym oczekiwaniu na sprawdzenie ich paszportów udali się odebrać swój bagaż. Michał wziął ich wszystkie bagaże z którymi przyjechali na dwutygodniowy pobyt i razem poszukiwali Mai. W końcu ją znaleźli.
Stała razem z James'em a w ręku trzymała paletkę z napisem ,,Najukochańsza Lenka i ten jak mu tak Michał''.
Roześmiana Lena podeszła do nich razem z Michałem i przywitała się. Rzuciły się sobie w ramiona i zaczęły płakać. Nie widziały się rok. James i Michał stali z boku i przyglądali się histerycznemu przywitaniu swoich wybranek i w międzyczasie zdążyli się sobie nawzajem przedstawić.
-No to teraz tylko iść do mieszkania.-powiedziała Majka i przetarła łzę szczęścia.
-Tak dokładnie.-odpowiedział James próbując powiedzieć to po Polsku. Wyszło mu całkiem dobrze ,ale mistrzem łamanego polskiego jest przecież Facundo!
   Wsiedli do samochodu i pojechali na miejsce. Dom był typowo brytyjski ,a dookoła tradycyjnie wszędzie takie same budynki. I właśnie to kochała w Londynie i w każdym brytyjskim mieście. Miały one specyficzny charakter ,którego nie dało się wyrazić w słowach.
-To wy tutaj porozmawiajcie o siatkówce - James kiedyś grał. A my idziemy do Starbucks'a. Potem wrócimy i razem pójdziemy na miasto. Panorama i ogólnie. No ,to chłopcy. Do widzenia! -powiedziała po wejściu do domu i od razu wyciągnęła Lenę na zewnątrz ,nie dając jej dojść do słowa.-Jutro pojedziemy do Brighton.Jezusie kochany jak się ciesze ,że Cię widzę. To znaczy widziałam cię niedawno. Ale no! Kurde! Jak się ciesze ,że mogę z Tobą nareszcie porozmawiać.
-Ja też się ciesze ,ale ja chce zobaczyć Twoją suknie ślubną! Bo chyba jesteś przy tej tradycji ,prawda?
-No pewnie ,pewnie. Pokaże Ci ,ale najpierw naprawdę pójdziemy do Starbucks'a. Jestem spragniona kofeiny. Możesz pić ,prawda?-Lena kiwnęła głową.-No to wsiadaj ,lecimyy!
-Ach te popołudniowe wycieczki po Londynie w poszukiwaniu Starbucks'a.
***
-Co czułaś ,kiedy czekałaś tak na ten przeszczep? Wiem ,że to może być głupie pytanie ,ale jest już po. Możesz spokojnie mi o wszystkim powiedzieć.
-Nie ma sprawy. Wiem ,że to już było i nie wróci ,bynajmniej mam taką nadzieję. Co czułam? Codziennie ,praktycznie codziennie płakałam. Jeszcze kiedy był Michał ,jakoś sobie radziłam. Mówiłam sobie wtedy ,że heej! Jest Michał ,spędzam z nim czas i mam to wielkie szczęście ,więc jest dobrze ,nie ma na co narzekać. Ale kiedy go nie było bo był na zgrupowaniu ,to potrafiłam cały dzień albo przespać ,albo przepłakać. Nie miałam siły na nic ,wszystko mnie bolało i czułam się ,jak zawsze gdy miałam grypę. Tylko ,że ta grypa nie mijała przez miesiące ,ciągnęła się i ciągnęła. Z dnia na dzień przybliżała mnie do śmierci ,do której już wizji przywykłam. Potem odwiedził mnie Mateusz ,wiesz który. Gdyby nie on ,nie wiem czy bym żyła. Gdy miałam wylew ,zadzwoniłam do niego i w trakcie rozmowy zemdlałam. To on zadzwonił na pogotowie ,przybiegł. Gdyby nie to ,może nadal czekałabym na przeszczep ,bo nie przesunęliby mnie w kolejce. Po prostu czasami byłam pewna tego ,że umrę.

_________________________

Marzec marzec! Mój miesiąc! Taaaaaak! Wiosna ,urodziny ,coraz więcej piłki nożnej. Ale koniec sezonu zimowego. Mimo wszystko ,i tak najbardziej zależy mi na lecie :P
Pozdrawiam :**

5 komentarzy:

  1. Cudny rozdział. :D
    Cieszę się, że wszystko z Lenką już w porządku. Przeszczep się udał, sepse udało się w porę wykryć i jeszcze jest szczęśliwa z Michałem. Żyć, nie umierać. A no i mi ich tutaj nie rozdzielaj ani też nie kombinuj, bo już dużo razy mało co zawału nie dostałam. A przecież dobrze wiesz, że uwielbiam sielanki. :3
    Teraz może być już tylko lepiej! :D (tak mi się wydaję)
    Pozdrawiam, buziaki! ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. No świetny rozdział! :3
    Lena na szczęście przeszła już przeszczep i nie dała się żadnej chorobie, a do tego nareszcie ma obok siebie Michała :) Ja proszę o to co Julka :D Bez rozdzielania mi tu takze ;)
    Pozdrawiam i weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Nawet nie wiesz jak się cieszę że Leną wszystko okej. Jest zdrowa i ma przy sobie kochającego faceta, więc wszystko powinno być dobrze.
    Pozdrawiam i weny życzę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak dobrze, że z Leną wszystko ok :D
    Masz tej dwójki nie rozdzielać! Od tych wszystkich zawałów jakie przeżywam, chciałabym do ich ślubu dożyć :D
    Zapraszam do siebie :)
    everythings-gonna-be-alright2.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Ach ach! Jestem na bieżąco ,i dobrze! Nareszcie nareszcie.
    Jak dobrze ,że już po wszystkim. Ciesze się ,że jest tyle rozdziałów. Naprawdę mi się to podoba :)
    Mortiś :*

    OdpowiedzUsuń