piątek, 20 marca 2015

[23]We'll be lucky if we ever see the sun


Nazwa rozdziału pochodzi z piosenki Mikky Ekko-Smile


*25 lipca 2015*
   Wszystko było już gotowe i pozostało tylko czekać na Państwo Młodych pod kościołem. Nalegali ,że przyjadą sami dwoma samochodami tak ,żeby spotkać się dopiero pod kościołem.
Facundo nawet słowem nie wspomniał o wydarzeniu sprzed kilku dni. Stał teraz naprzeciwko niej w garniturze ,z naburmuszoną miną tak ,jakby to była jej wina. Nie odezwał się do niej w ogóle. Ona sama nie miała zbyt dużo czasu na to ,żeby z kimkolwiek rozmawiać. Pomagała Mai w przygotowaniach do ślubu ,musiała kupić sobie sukienkę ,bo w końcu ona zawsze wszystko robi na ostatnią chwilę. A Fancundo zachowywał się coraz gorzej. Po prostu ją winił za wszystko. Ale dla niej też nie było to łatwe.
    Po kilku minutach nareszcie dotarli Państwo Młodzi. Maja w tradycyjnej białej sukni ,której końce po chwili pomagała jej nieść Lena ,a w kościele czekający na nią James ,który wyglądał nieziemsko. Garnitur powinien być jego codziennym strojem ,co niestety niezbyt pasuje do codziennej pracy patologa sądowego ,którym był.
Razem z Majka poznali się w pracy. Ona zaczynała swoją ,,karierę'' w Wydziale Detektywistycznym jako psycholog sądowy ,a on miał już doświadczenie i pomagał jej się zaaklimatyzować w nowym otoczeniu. Potrafili wymieniać się nawzajem. Ona pomagała mu otrząsnąć się po niektórych sytuacjach ,a on za wszelką cenę starał się ją chronić i kochał ją całym sercem. Zawsze mówił do niej ,,Moja Polkusia'' ,co nie było złośliwym komentarzem ,tylko ,,słodkim zdrobnieniem'' ,które ona uwielbiała. Mówił to z tym charakterystycznym dla prawdziwego Anglika ,który próbuje mówić po Polsku akcentem.
  Gdy złożyli sobie uroczystą przysięgę ,wszyscy udali się do wynajętej od Polaków restauracji,która cieszyła się ogromną popularnością wśród Polaków z głównie tego względu ,że była jak Polska sala weselna. Anglicy świętowali całkowicie inaczej-zapraszali swoich gości do baru ,restauracji. Wszyscy kupowali sobie co chcieli z baru - nie mieli trunków za darmo jak to zawsze bywa w Polsce. Byli tam tylko najbliżsi przyjaciele i rodzina. Na ich ślubie było osób ,,trochę'' więcej. Przyjaciele z Polski ,Wielkiej Brytanii ,USA a nawet Australii - przez lata pobytu w Anglii nie było chyba kontynentu ,na którym Majka nie miałaby znajomych.
Usiedli przy swoim stoliku - Michał, Lena ,Majka ,James ,świadek James'a - oczywiście Matthew i jego partnerka - Carmen ,która była rodowitą Brazylijką.
-Czy nie ma tu jakiegoś kontynentu?-szepnęła do Majki.-Wiesz ,w sensie że na przykład nie ma tu żadnego człowiek pochodzącego z Afryki na przykład?
-Jest , Ahmed. Z Egiptu.
-Azja?
-Nicole z Japonii ,Aya z Chin.
-Ameryka Południowa?
-Przecież jest Carmen.-zaśmiała się.
-A kurde z Antarktydy kogoś macie?
-Nie ,z Antarktydy nikogo nie mamy ,przepraszam. Postaram się to naprawić ,może zamiast na Hawaje ,na miesiąc miodowy pojedziemy na Antarktydę w poszukiwaniu kandydata na imprezę?
-Tak ,to dobry pomysł! -uśmiechnęła się.
-Lena ,możemy porozmawiać?-przerwał im rozmowę Conte.
-Teraz?
-Tak ,teraz. Wyjdziemy na chwilę?
-No dobrze.-spojrzała na Michała i powiesiła mu torebkę na krzesełku ,poprawiła kremową sukienkę i poszła za Argentyńczykiem. Mimo ,że miała naprawdę wysokie szpilki ,różnica wzrostu między nimi była bardzo widoczna. Gdy wyszli na dwór ,uderzył ich powiew ciepłego powietrza. Z balkonu było widać całą panoramę Londynu ,który powoli ,,kładł się do snu''.
-Co się stało?-zapytała po tym ,gdy usiadła na huśtawce ,która była postawiona na dachu budynku ,który mieścił się na miej więcej 20 piętrze ,tylko ze względów weselnych.
-Co się stało?-powtórzył po niej.-Pytasz się? Przecież doskonale wiesz o co chodzi.
-Ale Facundo ,przecież o tym rozmawialiśmy.
-Tak ,rozmawialiśmy. Wczoraj ,dwa tygodnie temu ,miesiąc temu ,pół roku temu. Ale nie rozmawialiśmy o tym wtedy ,gdy pocałowałem Cię na plaży. Dlaczego wróciłaś do Michała ,skoro tak Cię potraktował? Wiem ,że się powtarzam ,ale no do cholery jasnej! Nie jestem chamem ,nie chcę nikomu odbierać dziewczyny ,narzeczonej ,żony. Ale ja wiem Lena ,że ty go nie kochasz!
-Facundo ,zamknij się!-powiedziała nie wytrzymując jego gadania.-Zamknij się ,zamknij się ,zamknij się!Nikt nie pyta Cię o zdanie co do mojej miłości do Michała. Skąd możesz wiedzieć takie rzeczy? Jesteś jakąś pieprzoną wróżką? Wyczytałeś do z kuli do wróżenia? Otóż nie! Ty nic nie wiesz. Zajmij się sobą.-wstała z huśtawki i udała się do wyjścia.
-Dobrze ,ale chce ,żebyś wiedziała coś jeszcze.
-Niby co?-odwróciła się ,będąc tuż przy drzwiach.-Co masz mi jeszcze do powiedzenia?
-Wyjeżdżam.
-Co? Gdzie?
-Do Rzeszowa. Jedź ze mną.-powiedział najbardziej zdesperowanym głosem jaki kiedykolwiek słyszała.
-Po co?
-Po co siatkarz może wyjeżdżać do Rzeszowa? I po co mogę chcieć jechać tam z Tobą.
-Ale wiesz co? Rób co chcesz. Nie interesuje mnie to.-skłamała i przekręciła klamkę zostawiając go samego.
  Gdy wróciła na salę ,rozejrzała się za jej stolikiem i wróciła na swoje miejsce. Zdenerwowana jego zachowaniem ,wzięła do ręki kieliszek z winem i wypiła cały za jednym razem. Poczuła ciepło na twarzy i odwróciła się do Michała.
-Co chciał Conte?-zapytał.
-Podobno wyjeżdża do Rzeszowa.
-Tak? Nic mi nie mówił.
-Tobie nic nie mówił? Przyjacielowi? Przecież przyjaciele mówią sobie wszystko.
-Lena ,co się stało?
-On mnie denerwuje. Strasznie. Znowu zrobił się taki...znowu jest taki jak wtedy ,gdy go poznałam. Chamski. I w ogóle ,wiesz o co mi chodzi.-kłamała ,żeby usprawiedliwić swoje zdenerwowanie ,ale nie słowami ,,Twój najlepszy przyjaciel robi wszystko ,żebym się z Tobą rozstała ,bo on sam twierdzi ,że mnie kocha i chce zabrać mnie ze sobą do Rzeszowa.O ,i całowałam się z nim w Rio de Janeiro ,wtedy kiedy ty Bóg wie co robiłeś we Włoszech''. Tak ,to nie byłoby za dobre wyjaśnienie sytuacji.
Całe wesele minęło jej na takich rozmyśleniach . Nie chciała o tym myśleć ,ale nie mogła przestać.
*Kilka dni później*
   Wróciła do domu ,już prawie zapomniała jak wygląda to mieszkanie w Bełchatowie. Wprowadziła najpierw psa ,który od wielu tygodni sam tu nie był. Teraz miał ,,rodzinę'' w komplecie. Usiadła na swoim posłaniu i patrzyła na Lenę ,która usiadła przed telewizorem. Po chwili dołączył do niej Michał.
-Musimy porozmawiać.-zaczęła.
-Tak?-objął ją ramieniem.
-Teraz macie Mistrzostwa Europy w październiku ,tak?
-No tak.
-Mam propozycje.
-Mam się bać?
-Teraz w sierpniu chcę wyjechać do Londynu. Nadrobić zaległości i w ogóle.
-No i...
-Zróbmy sobie przerwę. Dajmy sobie po prostu czas ,Michał.


________

Długi ,krótki-nie wiem. Ale wiem tylko tyle ,że pęka mi głowa :D I że kocham piosenkę z tytułu - nie mogę doczekać się ,,Paper Towns''!
Dziękuję za życzenia,pozdrawiam i do następnego :*

4 komentarze:

  1. Conte uspokój się! Lena ma być z Michałem i koniec kropka.
    Ale jaka przerwa? Nie ogarniam :/
    A rozdział idealny ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział. :D
    Co ten Conte wyprawia, no? Ona nigdzie z nim nie pojedzie.
    Lenka będzie z Michałem! Musi, bo oni do siebie tak idealnie pasują. :D
    Pozdrawiam, buziaki! ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział, tylko dlaczego Facu tak postępuje? Co on sobie myśli?
    Że Lena rzuci Michała dla niego, bo on mówi, że ona go nie kocha?! Haha xd
    Mam nadzieję, że Lenie dobrze zrobi ten wyjazd i nie odejdzie od Michała :)
    Oni muszą być razem <3 Za bardzo do siebie pasują :3
    Pozdrawiam i weny :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny ,super ,niesamowity ♥
    Ale co ten Conte? :( Mam nadzieję ,że nie namiesza aż tak bardzo...
    /Mortiś :**

    OdpowiedzUsuń