Nazwa rozdziału pochodzi z piosenki BOKKA-Town Of Strangers
-Matko Bosko-powiedziała bez namysłu.
-Karolowsko-dokończył nie kto inny jak sam Kłos ,za którym stał Wrona.
-I Wronowsko.
-Co wy tu...-zapytała zdziwiona.-Ta Warszawa teraz jakaś modna czy coś?
-Przyszliśmy towarzyszyć Ci w ostatniej drodze życia-zażartował Karol.-A tak naprawdę to jesteśmy tu w celu bliżej nieokreślonym.
-Uwielbiam wasze tajemnice-skwitowała a dwaj prawie bracia z bliżej nieokreśloną misją dosiedli się do ich stolika.
Wizyta w restauracji przedłużyła się i to strasznie.Była to zwykła restauracja w centrum ,przez którą dziennie przemierzało setki ludzi ,głównie obcokrajowców którzy siedzieli chyba na widoku w każdym możliwym kierunku świata. A Michał śmiał się,że wybrał ją z myślą ,że nikt go tu nie pozna. O ile to był jego żart ,nikt i tak nie zwrócił na niego ani na chłopaków uwagi.
-Ale wy tajemniczy-zaśmiała się Lena przy wyjściu z restauracji.-Ale to wszystko przez brak make-up'u. Mówię wam.
Gdy wracali ,po drodze zaczepiło ich kilku fanów. Lena zazwyczaj wtedy musiała brać od nich aparaty ,telefony ,cokolwiek i robić zdjęcia. Wszystkie przechodzące dziewczyny patrzyły na nią ze wzrokiem w stylu ,,Matko ,co to za jakaś dziewczyna''.
Po powrocie udali się w kierunku cmentarza. Lenie udało się zaczepić o niego jeszcze w tym miesiącu ,z czego była niesamowicie szczęśliwa. Nikt jej nic nie zarzuci i wszystko będzie tak jak być powinno.
*28 września 2014*
Po przeprowadzce do Bełchatowa zdążyła zapoznać już kilku siatkarzy tej drużyny ,którzy nie byli na Mistrzostwach bądź są z innej reprezentacji. Zdążyła się również z nimi zaprzyjaźnić. I byliby to wszyscy ,gdyby nie jeden mały wyjątek? Mały? Jeśli 198 cm można uznać za kogoś małego ,to tak.
A był nim Facundo Conte. Człowiek ,który denerwował ją jak nikt inny.
Jej zdaniem był za bardzo pewny siebie. Myślał ,że dzięki tej jego buźce będzie miał wszystko. Ale nie! Nie będzie miał!
Wolała zajmować się imprezą-niespodzianką urodzinową ,którą razem z Karolem i Andrzejem organizowali. Oni zapraszali ,a on organizowała tort ,jakieś ozdoby i salę ,bo Michał w stanie prawie depresyjnym siedzi cały czas w domu. Mówi ,że to wina jesieni. I pustki spowodowanej zakończeniem się mistrzostw. A dzisiaj myślał ,że wszyscy pozapominali o jego urodzinach ,więc to jeszcze bardziej ,,pogłębiło jego smutek''.
-Pójdziesz ze mną do tego znajomego?-zapytała po raz kolejny ,znudzona już tym ciągłym powtarzaniem tego pytania.
-A gdzie to jest?-odpowiedział.
-No tam gdzieś...No. No tam no. W tym...
-Lena!-zaśmiał się.
-Ja tu mieszkam od kilku dni człowieku! A on mieszka za tym klubem tutaj niedaleko. W centrum taki ładny klub bez gołych bab na drążkach ,więc nie marz o niczym kochanie.
-Ale ja o niczym nie marze.-wstał na chwilę ,tylko po to żeby ją złapać i usadowić u siebie na kolanach.-Mam Ciebie. Kobietę ,którą znałem kilka dni i się w niej zakochałem.-pocałował ją w policzek.
-A gdzie Twoja depresja?
-Jakoś sobie poradzę.-odpowiedział i wpił się w jej usta.
-Hola hola.-wstała z jego kolan.-Idziesz ze mną ,teraz ,now.
-Nie chce mi się...
-Cicho! Idziesz.I ubierz się jakoś w miarę ładnie ,bo co sobie o mnie pomyślą. Że przyprowadziłam jakiegoś menela spod sklepu w dresach. Tak zwany menel początkujący.-odparła stanowczo i pociągnęła go za rękę.-Zakładaj buty ,czapkę i kurtkę ,bo się jeszcze rozchorujesz i będzie katastrofa.-poszła po kurtkę zostawiając go na korytarzu.-Depresja poziom dziewczynka w podstawówce ,naprawdę.-skwitowała za jego plecami.
-Słyszałem!-krzyknął.
-I dobrze.-odpowiedziała już gotowa.-Ruszaj się. -pogoniła go ,na co on wypiął jej język.-I ja prowadzę.-zabrała mu kluczyki.-Teraz ja tu rządzę.
*Kilka minut później*
Po dojechaniu na miejsce ,zaparkowała samochód za klubem ,gdzie było mieszkanie jej ,,znajomego'' ,który tak naprawdę był tylko właścicielem klubu i znajomym ,ale Wrony.
Wysiedli z samochodu i udali się do jego domu. Zadzwoniła dzwonkiem i otworzył im wysoki ,przystojny brunet. Zaprosił ich do środka na kawę. Znaleźli wspólne tematy ,więc Lenie pozostało tylko się ulotnić i przebrać. Zwerbowanie Michała do klubu to już sprawa Mikołaja -bo tak miał na imię właściciel.
Weszła do klubu ,gdzie byli już wszyscy. Cała sala udekorowana była balonami i serpentynami. Podeszła do Andrzeja i Karola ,którzy zaczęli zdawać jej relacje z przygotowań ,przedstawiać poszczególne partnerki każdego z siatkarzy i przyjaciół Michała. Gdy już wszystko wiedziała ,udała się do pomieszczenia ,które przygotowane było jako miejsce do pozostawienia kurtek ,torebek czy czegokolwiek. Wyciągnęła z torby swoje ubrania. Kremowa sukienka i buty tego samego koloru ,a do tego zwykłe rajstopy ,których praktycznie nie było widać.
W tym samym czasie Michał w najlepsze rozmawiał z Mikołajem.
-Ej ,chwila.-rozejrzał się dookoła.-A gdzie Lena i Twoja żona?
-O ,pewnie poszły poplotkować w klubie. Dzisiaj zamknięty ,a jest w nim dużo miejsca takiego idealnego do plotkowania.-zaśmiał się ,a Lena zgodnie z planem puściła mu sygnał ,który oznaczał ,że wszystko jest już gotowe i może sprowadzać jubilata.-Wiesz co? Chodź do nich.
-No spoko.-odpowiedział i wstał z miejsca po czym razem wyszli z mieszkania. Właściciel otworzył drzwi i weszli do klubu ,w którym było całkowicie ciemno ,dopóki nie zapalił światła.
Wszyscy schowani byli za ogromnym blatem nad którym wszyscy w normalne dni pili ze smutku ,radości czy jakiegokolwiek innego powodu. Chowali się też za schodami ,fotelami ,a gdy weszli na środek ,każdy wyskoczył ze swojego miejsca i zaczęli donośnie śpiewać ,,Sto lat''.
Michał nie dowierzając stał z wielkim uśmiechem i rumieńcami na policzkach.
-Boże-zaczął-Już się bałem ,że nikt mnie nie kocha.
-Nikt Cię nie kocha ,przyszliśmy tu na darmowe drinki!-krzyknął jeden z chłopaków.
-Dokładnie. Ty to tam już ujdziesz ,ale pierwsza wersja zakładała ,że Ciebie tu nie będzie.-powiedział Facundo swoją łamaną polszczyzną.
-Tak tak-do Michała podeszła Lena ,a z głośników wydobyła się głośna muzyka. Każdy rozszedł się w swoją stronę i tak zaczęła się ,,największa impreza jaką widział Bełchatów'' ,jak to nazwał ją sam Conte.-Wszystkiego najlepszego.-pocałowała go.
-I jak ja mam się teraz odwdzięczyć.-zaśmiał się i objął ją w pasie.
-Zero depresji ,zero gadania o jesieni. I zero rozmawiania o smutnych pieskach w internecie.-pogroziła mu palcem.
-Zgoda.-cmoknął ją w policzek.-To chodź tańczyć ,bo bosko wyglądasz.
*Następnego Dnia*
Cała impreza zakończyła się około 3. Siatkarze musieli wracać ze względu na trening ,który odbywał się następnego dnia w godzinach wieczornych ,co przemawiało za zostaniem jednak do tej trzeciej. Nie nadużywali alkoholu ,znali swój umiar. Takie towarzystwo lubiła Lena. A z Mateuszem czasami takiego towarzystwa nie miała.
Pierwszy rok po śmierci Jakuba ,pił prawie co weekend. Ona w sumie też ,towarzyszyła mu w każdej imprezie ,żeby tylko zapomnieć. Ale zorientowała się ,że to nie jest odpowiednia droga i zaczęła się hamować. A on nie ,on pił dalej. Raz ,gdy pijany przyszedł do jej domu ,powiedział jej ,że ją kocha a chwilę potem usnął. Potem nigdy o tym nie wspominał ,więc ona też nie miała zamiaru. Sądziła ,że zapomniał ,że gadał głupoty. Może i tak. Ale nigdy prawdopodobnie się nie dowie.
-Ja lecę na trening.-Michał nareszcie od kilku dni wstał z kanapy z entuzjazmem i uśmiechem na twarzy.-Będę o osiemnastej.-pocałował ją i wyszedł z mieszkania ,zostawiając ją sam na sam z telewizorem ,kubkiem kawy ,kocem i laptopem.
Oglądając telewizję ,w jednym z wielu seriali w telewizji satelitarnej ,zobaczyła psa i zamarzyła sobie mieć takiego. Pies rasy Akita inu skradł jej serce i zapewne nigdy go już nie odda.
Zbliżała się osiemnasta ,a Michał już był w domu.
-Mam nadzieję ,że nie przeszkodziłem Tobie i Twojemu kochankowi-przywitał się z nią.
-Michał...
-Co takiego?-ukucnął przy niej ,opierając się o oparcie kanapy.
-Ja chcę psa.-odpowiedziała robiąc przy tym minę małego szczeniaczka ,na co on się zaśmiał.
-Psa?-powtórzył po niej.
-Tak. Akita inu!
-Oj ty moje dziecko.-wstał i usiadł obok niej.
-Idź się umyj śmierdzielu ,a nie.
-Czekam na jakieś ostre przykłady ,dlaczego posiadanie psa byłoby dobre.
-No zostawałby ze mną ,jak ty byłbyś na treningach.
-Ale ty też na nich będziesz. Jak Ci rąsia wyzdrowieje.
-A idź w cholerę diable niemyty.-wstała z miejsca i przesiadła się na fotel. Michał znowu się zaśmiał i poszedł się umyć. W tym samym czasie ,do drzwi zadzwonił dzwonek. Lena wstała z fotela odrywając się od filmu ,który właśnie oglądała i podeszła do drzwi ,które po chwili otworzyła.
-Cześć.-powitał ją przyjaciel z biura detektywistycznego ,który zajmuje się sprawą zabójstwa.
-Cześć.-odpowiedziała i zaprosiła go do środka.-Co tu robisz? Skąd wiedziałeś gdzie mieszkam?-zapytała.-No tak... detektyw. Może kawy ,herbaty ,krwi?
-Krew kusząca propozycja. Ale przyszedłem tu w innej sprawie.
-Coś się stało?
-Wiem już praktycznie wszystko o zabójstwie Kuby.-powiedział ,a ona zamarła ,bojąc się tego ,co zaraz usłyszy.
___________
O hej ,haj ,helo.
Oddaję w wasze ręce kolejny beznadziejny rozdział.
Od następnego mam nadzieję,ze zacznie się coś dziać. Bynajmniej taaaaki mam plaaaaaan :D
Pozdrawiam i do następnego :*
PS .ZA BŁĘDY KURDE PRZEPRASZAM :<
PSS, Niedługo ruszę z nowym : http://sam-na--sam.blogspot.com/ ,które mam nadzieję ,was zaciekawi. Dla zachęty załączał opis :D
Laura jest młoda, piękna i zawsze uśmiechnięta,a jej długie i gęste włosy zachwycają każdego kto na nie spojrzy. Co jeśli pewnego dnia ,włosy zaczną wypadać a uśmiech z jej twarzy zniknie na bardzo długo? Co jeśli przez jedno spotkanie ,zmieni się jej światopogląd? Jedno jest pewne: łzy i ból. Oraz siatkówka ,która potrafi dużo zdziałać i naprawić.
-Matko Bosko-powiedziała bez namysłu.
-Karolowsko-dokończył nie kto inny jak sam Kłos ,za którym stał Wrona.
-I Wronowsko.
-Co wy tu...-zapytała zdziwiona.-Ta Warszawa teraz jakaś modna czy coś?
-Przyszliśmy towarzyszyć Ci w ostatniej drodze życia-zażartował Karol.-A tak naprawdę to jesteśmy tu w celu bliżej nieokreślonym.
-Uwielbiam wasze tajemnice-skwitowała a dwaj prawie bracia z bliżej nieokreśloną misją dosiedli się do ich stolika.
Wizyta w restauracji przedłużyła się i to strasznie.Była to zwykła restauracja w centrum ,przez którą dziennie przemierzało setki ludzi ,głównie obcokrajowców którzy siedzieli chyba na widoku w każdym możliwym kierunku świata. A Michał śmiał się,że wybrał ją z myślą ,że nikt go tu nie pozna. O ile to był jego żart ,nikt i tak nie zwrócił na niego ani na chłopaków uwagi.
-Ale wy tajemniczy-zaśmiała się Lena przy wyjściu z restauracji.-Ale to wszystko przez brak make-up'u. Mówię wam.
Gdy wracali ,po drodze zaczepiło ich kilku fanów. Lena zazwyczaj wtedy musiała brać od nich aparaty ,telefony ,cokolwiek i robić zdjęcia. Wszystkie przechodzące dziewczyny patrzyły na nią ze wzrokiem w stylu ,,Matko ,co to za jakaś dziewczyna''.
Po powrocie udali się w kierunku cmentarza. Lenie udało się zaczepić o niego jeszcze w tym miesiącu ,z czego była niesamowicie szczęśliwa. Nikt jej nic nie zarzuci i wszystko będzie tak jak być powinno.
*28 września 2014*
Po przeprowadzce do Bełchatowa zdążyła zapoznać już kilku siatkarzy tej drużyny ,którzy nie byli na Mistrzostwach bądź są z innej reprezentacji. Zdążyła się również z nimi zaprzyjaźnić. I byliby to wszyscy ,gdyby nie jeden mały wyjątek? Mały? Jeśli 198 cm można uznać za kogoś małego ,to tak.
A był nim Facundo Conte. Człowiek ,który denerwował ją jak nikt inny.
Jej zdaniem był za bardzo pewny siebie. Myślał ,że dzięki tej jego buźce będzie miał wszystko. Ale nie! Nie będzie miał!
Wolała zajmować się imprezą-niespodzianką urodzinową ,którą razem z Karolem i Andrzejem organizowali. Oni zapraszali ,a on organizowała tort ,jakieś ozdoby i salę ,bo Michał w stanie prawie depresyjnym siedzi cały czas w domu. Mówi ,że to wina jesieni. I pustki spowodowanej zakończeniem się mistrzostw. A dzisiaj myślał ,że wszyscy pozapominali o jego urodzinach ,więc to jeszcze bardziej ,,pogłębiło jego smutek''.
-Pójdziesz ze mną do tego znajomego?-zapytała po raz kolejny ,znudzona już tym ciągłym powtarzaniem tego pytania.
-A gdzie to jest?-odpowiedział.
-No tam gdzieś...No. No tam no. W tym...
-Lena!-zaśmiał się.
-Ja tu mieszkam od kilku dni człowieku! A on mieszka za tym klubem tutaj niedaleko. W centrum taki ładny klub bez gołych bab na drążkach ,więc nie marz o niczym kochanie.
-Ale ja o niczym nie marze.-wstał na chwilę ,tylko po to żeby ją złapać i usadowić u siebie na kolanach.-Mam Ciebie. Kobietę ,którą znałem kilka dni i się w niej zakochałem.-pocałował ją w policzek.
-A gdzie Twoja depresja?
-Jakoś sobie poradzę.-odpowiedział i wpił się w jej usta.
-Hola hola.-wstała z jego kolan.-Idziesz ze mną ,teraz ,now.
-Nie chce mi się...
-Cicho! Idziesz.I ubierz się jakoś w miarę ładnie ,bo co sobie o mnie pomyślą. Że przyprowadziłam jakiegoś menela spod sklepu w dresach. Tak zwany menel początkujący.-odparła stanowczo i pociągnęła go za rękę.-Zakładaj buty ,czapkę i kurtkę ,bo się jeszcze rozchorujesz i będzie katastrofa.-poszła po kurtkę zostawiając go na korytarzu.-Depresja poziom dziewczynka w podstawówce ,naprawdę.-skwitowała za jego plecami.
-Słyszałem!-krzyknął.
-I dobrze.-odpowiedziała już gotowa.-Ruszaj się. -pogoniła go ,na co on wypiął jej język.-I ja prowadzę.-zabrała mu kluczyki.-Teraz ja tu rządzę.
*Kilka minut później*
Po dojechaniu na miejsce ,zaparkowała samochód za klubem ,gdzie było mieszkanie jej ,,znajomego'' ,który tak naprawdę był tylko właścicielem klubu i znajomym ,ale Wrony.
Wysiedli z samochodu i udali się do jego domu. Zadzwoniła dzwonkiem i otworzył im wysoki ,przystojny brunet. Zaprosił ich do środka na kawę. Znaleźli wspólne tematy ,więc Lenie pozostało tylko się ulotnić i przebrać. Zwerbowanie Michała do klubu to już sprawa Mikołaja -bo tak miał na imię właściciel.
Weszła do klubu ,gdzie byli już wszyscy. Cała sala udekorowana była balonami i serpentynami. Podeszła do Andrzeja i Karola ,którzy zaczęli zdawać jej relacje z przygotowań ,przedstawiać poszczególne partnerki każdego z siatkarzy i przyjaciół Michała. Gdy już wszystko wiedziała ,udała się do pomieszczenia ,które przygotowane było jako miejsce do pozostawienia kurtek ,torebek czy czegokolwiek. Wyciągnęła z torby swoje ubrania. Kremowa sukienka i buty tego samego koloru ,a do tego zwykłe rajstopy ,których praktycznie nie było widać.
W tym samym czasie Michał w najlepsze rozmawiał z Mikołajem.
-Ej ,chwila.-rozejrzał się dookoła.-A gdzie Lena i Twoja żona?
-O ,pewnie poszły poplotkować w klubie. Dzisiaj zamknięty ,a jest w nim dużo miejsca takiego idealnego do plotkowania.-zaśmiał się ,a Lena zgodnie z planem puściła mu sygnał ,który oznaczał ,że wszystko jest już gotowe i może sprowadzać jubilata.-Wiesz co? Chodź do nich.
-No spoko.-odpowiedział i wstał z miejsca po czym razem wyszli z mieszkania. Właściciel otworzył drzwi i weszli do klubu ,w którym było całkowicie ciemno ,dopóki nie zapalił światła.
Wszyscy schowani byli za ogromnym blatem nad którym wszyscy w normalne dni pili ze smutku ,radości czy jakiegokolwiek innego powodu. Chowali się też za schodami ,fotelami ,a gdy weszli na środek ,każdy wyskoczył ze swojego miejsca i zaczęli donośnie śpiewać ,,Sto lat''.
Michał nie dowierzając stał z wielkim uśmiechem i rumieńcami na policzkach.
-Boże-zaczął-Już się bałem ,że nikt mnie nie kocha.
-Nikt Cię nie kocha ,przyszliśmy tu na darmowe drinki!-krzyknął jeden z chłopaków.
-Dokładnie. Ty to tam już ujdziesz ,ale pierwsza wersja zakładała ,że Ciebie tu nie będzie.-powiedział Facundo swoją łamaną polszczyzną.
-Tak tak-do Michała podeszła Lena ,a z głośników wydobyła się głośna muzyka. Każdy rozszedł się w swoją stronę i tak zaczęła się ,,największa impreza jaką widział Bełchatów'' ,jak to nazwał ją sam Conte.-Wszystkiego najlepszego.-pocałowała go.
-I jak ja mam się teraz odwdzięczyć.-zaśmiał się i objął ją w pasie.
-Zero depresji ,zero gadania o jesieni. I zero rozmawiania o smutnych pieskach w internecie.-pogroziła mu palcem.
-Zgoda.-cmoknął ją w policzek.-To chodź tańczyć ,bo bosko wyglądasz.
*Następnego Dnia*
Cała impreza zakończyła się około 3. Siatkarze musieli wracać ze względu na trening ,który odbywał się następnego dnia w godzinach wieczornych ,co przemawiało za zostaniem jednak do tej trzeciej. Nie nadużywali alkoholu ,znali swój umiar. Takie towarzystwo lubiła Lena. A z Mateuszem czasami takiego towarzystwa nie miała.
Pierwszy rok po śmierci Jakuba ,pił prawie co weekend. Ona w sumie też ,towarzyszyła mu w każdej imprezie ,żeby tylko zapomnieć. Ale zorientowała się ,że to nie jest odpowiednia droga i zaczęła się hamować. A on nie ,on pił dalej. Raz ,gdy pijany przyszedł do jej domu ,powiedział jej ,że ją kocha a chwilę potem usnął. Potem nigdy o tym nie wspominał ,więc ona też nie miała zamiaru. Sądziła ,że zapomniał ,że gadał głupoty. Może i tak. Ale nigdy prawdopodobnie się nie dowie.
-Ja lecę na trening.-Michał nareszcie od kilku dni wstał z kanapy z entuzjazmem i uśmiechem na twarzy.-Będę o osiemnastej.-pocałował ją i wyszedł z mieszkania ,zostawiając ją sam na sam z telewizorem ,kubkiem kawy ,kocem i laptopem.
Oglądając telewizję ,w jednym z wielu seriali w telewizji satelitarnej ,zobaczyła psa i zamarzyła sobie mieć takiego. Pies rasy Akita inu skradł jej serce i zapewne nigdy go już nie odda.
Zbliżała się osiemnasta ,a Michał już był w domu.
-Mam nadzieję ,że nie przeszkodziłem Tobie i Twojemu kochankowi-przywitał się z nią.
-Michał...
-Co takiego?-ukucnął przy niej ,opierając się o oparcie kanapy.
-Ja chcę psa.-odpowiedziała robiąc przy tym minę małego szczeniaczka ,na co on się zaśmiał.
-Psa?-powtórzył po niej.
-Tak. Akita inu!
-Oj ty moje dziecko.-wstał i usiadł obok niej.
-Idź się umyj śmierdzielu ,a nie.
-Czekam na jakieś ostre przykłady ,dlaczego posiadanie psa byłoby dobre.
-No zostawałby ze mną ,jak ty byłbyś na treningach.
-Ale ty też na nich będziesz. Jak Ci rąsia wyzdrowieje.
-A idź w cholerę diable niemyty.-wstała z miejsca i przesiadła się na fotel. Michał znowu się zaśmiał i poszedł się umyć. W tym samym czasie ,do drzwi zadzwonił dzwonek. Lena wstała z fotela odrywając się od filmu ,który właśnie oglądała i podeszła do drzwi ,które po chwili otworzyła.
-Cześć.-powitał ją przyjaciel z biura detektywistycznego ,który zajmuje się sprawą zabójstwa.
-Cześć.-odpowiedziała i zaprosiła go do środka.-Co tu robisz? Skąd wiedziałeś gdzie mieszkam?-zapytała.-No tak... detektyw. Może kawy ,herbaty ,krwi?
-Krew kusząca propozycja. Ale przyszedłem tu w innej sprawie.
-Coś się stało?
-Wiem już praktycznie wszystko o zabójstwie Kuby.-powiedział ,a ona zamarła ,bojąc się tego ,co zaraz usłyszy.
___________
O hej ,haj ,helo.
Oddaję w wasze ręce kolejny beznadziejny rozdział.
Od następnego mam nadzieję,ze zacznie się coś dziać. Bynajmniej taaaaki mam plaaaaaan :D
Pozdrawiam i do następnego :*
PS .ZA BŁĘDY KURDE PRZEPRASZAM :<
PSS, Niedługo ruszę z nowym : http://sam-na--sam.blogspot.com/ ,które mam nadzieję ,was zaciekawi. Dla zachęty załączał opis :D
Laura jest młoda, piękna i zawsze uśmiechnięta,a jej długie i gęste włosy zachwycają każdego kto na nie spojrzy. Co jeśli pewnego dnia ,włosy zaczną wypadać a uśmiech z jej twarzy zniknie na bardzo długo? Co jeśli przez jedno spotkanie ,zmieni się jej światopogląd? Jedno jest pewne: łzy i ból. Oraz siatkówka ,która potrafi dużo zdziałać i naprawić.
No to teraz mnie zaszokowałaś! Myślałam, że dopiero później dowiemy się, co tak na prawdę wydarzyło się tej felernej nocy ;) Nie mogę się doczekać!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńImpreza-niespodzianka zawsze dobry pomysł =D mam nadzieję, że Facu poprawi szybko swoją opinię w oczach Leny, to taki dobry chłopak! Hahaha, biedny Winiar, taki z niego wyszedł pantoflarz =D
OdpowiedzUsuńNo ale na koniec to nam znowu porobiłaś! Ciekawa jestem co i jak, no i czy detektyw na pewno ma w 100% rację =)
Dzisiaj pojawi się nowy rozdział u mnie, więc z góry zapraszam :*
We will be the champions
Jest już tradycyjnie nowy rozdział sobotni =D Zapraszam do czytania
UsuńWe will be the champions
Haha :D Jak zawsze było mega śmiesznie xD
OdpowiedzUsuńRozdział świetny :3 Ciekawe co odkrył ten detektyw?
Pozdrawiam i weny :* Czekam z niecierpliwością na kolejny <3
PS: Mam nadzieję, że kiedyś i ty zostawisz po sobie ślad u mnie na Matthew ;)
No i czekaj tydzień na następny rozdział :(
OdpowiedzUsuńŚwietny! Ta impreza przednia :D A Winiara i tak wszyscy kochają.
Ta jego depresja :P Niech depresje łapie ,ale nie przed sezonem :D
Kurde ,ta końcówka mnie rozwaliła. A już myślałam że zadzwoni do niej piesek i powie : Hej jestem Akita inu :P
A tu o!
/Mortiś :*
Przeczytałam poprzednie rozdziały, ale skomentuję tutaj. Historia fajna taka lekka. Bohaterowie poznali się niby banalnie, ale było to takie jakieś... fajne.
OdpowiedzUsuńWiniarski! Ta jego depresja jest taka słodka xDD Dlaczego mi się ciągle wydaje, że to ten Mateusz będzie miał coś wspólnego ze śmiercią Kuby ? Michał w sumie też przeszedł mi przez myśl.
Pozdrawiam!
ps. Zapraszam też na moje blogi:
http://let---it---go.blogspot.com/
http://a-milik.blogspot.com/
http://we-live-as-we--dream.blogspot.com/
boski nagłówek! :o
OdpowiedzUsuńnoo, ciekawie z tą impreza :D Oni są po prostu cudowni jako para ♥ uwielbiam żarty chłopaków, zwłaszcza ten z darmowymi drinkami xD
zaintrygowała mnie postać Conte, mam nadzieję, że rozwiniesz ten wątek ^^
jestem bardzo ciekawa co ten detektyw jej powie :D oby to nie była jakaś masakryczna wiadomość...
Rozdział cudny ♥
Pozdrawiam i do następnego :*