Nazwa rozdziału pochodzi z piosenki Xavier Rudd-Follow The Sun
Następnego dnia ,ani ona ,ani on nic nie pamiętali z zajścia na balkonie. Jak to kiedyś określił wujek Leny:
-Lepiej zapomnieć ,niż potem kopać doły pod ulice w Warszawie.
Nie rozumiała do końca tego powiedzenia ,ale chyba miało głęboki przekaz.
Po powrocie do Los Angeles i przylocie Michała ,James'a i Majki ,Lena była w pełni szczęśliwa. Pojechali razem do jej domu ,rozpakowali się ,a ona zabrała ich z Robbie'm do ulubionej knajpy z najlepszym jedzeniem ,jakie można tutaj dostać oczywiście w niskiej cenie. Jako ,że Lena sama nie potrafiła gotować ,a raczej trzeba określić to inaczej: nie potrafiła sama zrobić czegoś ,co by smakowało jej. Zawsze lepiej przecież smakuje coś zrobione przez kogoś innego.
-Jak ja się stęskniłem!-krzyknął Michał.-Kobieto.
-No przecież wiem.
-Tylko tam nic nie wymodźcie w tej wspólnej sypialni ,bo będzie źle.-z drugiej połowy domu dało się słyszeć pogróżki ze strony Mai.
-Tak.-dodał Robbie.-Ja dziecka niańczyć nie będę.
-Robbie.-Lena wyrwała się z uścisku Michała.-Przyznaj ,że gdybyśmy coś wymodzili ,to musiałabym wrócić do Polski a ty byś tego nie przeżył.
-Ugh ,rozgryzłaś mnie.-powiedział twardo i napił się wody.
*Kilka dni później*
-Hej hej hej hej!-zbiegła ze schodów.-Ruszajta się.
-No przecież zdążymy!-odkrzyknął Karol.-Jakoś na mecze siatkówki Ci się tak nie spieszyło.
-Jak to nie? Poza tym ,w Bełchatowie nie ma takich korków jak tu.
-A my dopiero przylecieliśmy!-Lena spojrzała na Karola i Andrzeja z walizkami w rękach i zaczęła się śmiać.-Co w tym jest śmiesznego?
-Zapomniałam. Puść walizkę. Jedziemy ,teraz.
-Wiesz co ,szczerze powiedziawszy źle ci idzie mowa Polska. Chyba za bardzo przesiąknęłaś tutejszą kulturą ,bo strasznie słychać w Twoim głosie Angielski. Serio ,tak ci się języczek plącze ,Michał ,wiesz coś na ten temat?-Andrzej spojrzał na Michała.
-No pewnie ,że wiem.-objął ją ramieniem.
-Nie pochlebiaj sobie.
*Kilka godzin później*
Wszyscy razem usiedli w loży VIP na rodzimym stadionie LA Galaxy. Podczas wychodzenia drużyn Lena od razu poznała Robbiego ,który uśmiechał się w ich kierunku.
-Mam nadzieję.-zaczął James.-Że jednak wygrają ,bo klapa będzie potem ,Robbie obiecał ,że wygrają to stawia alko!
-Jedyne co on może Ci teraz postawić to włosy. Jako fizjoterapeuta nie pozwalam.
-Ale on nie musi pić!
-Ty też nie musisz.-wtrąciła Majka.-Abstynencja musi być zachowana. Ja nie zezwalam na dzikie noce w klubach czy nawet w salonie u Leny. Ewentualnie se róbcie co chcecie. Ale rzygasz na dworze i potem musisz to posprzątać.
-Jeszcze to przemyśle.
-Tak właśnie powinieneś zrobić.-w momencie wypowiedzenia tego zdania rozpoczął się mecz. Pierwszy gwizdek wyrwał ich z zaciętej rozmowy na temat spożywania alkoholu na wakacjach. Gdyby było trzeba napisać coś na ten temat jako pracę magisterską ,Majka na pewno bez problemu by to napisała. Była mistrzem ciętej riposty już od najmłodszych lat ,a w małżeństwie to ona była od przerywania i prawienia mądrości ludowych. James wtedy mówił ,że jest klasyczną Polką ,a ona wtedy zawsze mówi coś w stylu:
-A ty jesteś typowym Anglikiem. Siedziałbyś tylko na kanapie i pił whiskey ,oglądał magazyny z gołymi babami i chodził na Guinness z kolegami.
Jej riposty to zazwyczaj niesamowicie rozbudowane zdania ,z których kiedyś można by było napisać jakąś książkę i nazwać ją ,,Małżeństwo z Polką:strzeż się''. Pomysłodawcą tytułu oczywiście jest James.
-Jezu kurde jego mać ja pierdziele on strzelił!-krzyknęła Lena i spojrzała na Robbiego ,który właśnie cieszył się z gola i pokazał w jej stronę. Obiecał jej i tak zrobił.
Zadedykował jej gola! Pierwszy poważny gol zadedykowany dla niej!
-To niesprawiedliwe ja nie mogę ci dedykować goli eh.-powiedział Michał.-Co najmniej jakiegoś asa czy punkt. Coś tam by się znalazło.-mówił ,a Lena przerwała mu pocałunkiem.
-Nie musisz.
-To dobrze.-pocałował ją ponownie.
*Kilka dni później*
Wszyscy razem szli plażą ,podziwiając palmy ,morze i ciesząc się swoją obecnością. Tego Lenie brakowało. Trzymania za rękę kogoś ,kogo kocha i palców u stóp skąpanych w piasku i wodzie na zmianę.
-Gdyby tu mieli jakiś dobry klub siatkarski.-wtrącili wszyscy trzej na raz ,co brzmiało niesamowicie dziwnie.
-Ja bym tu z wami nie wytrzymała. Majce jeszcze bym pozwoliła ,ale wam i Jamesowi? Nie. Majka ,co ty na to?
-Aprobuję.
-To James ,musisz odsprzedać bilet.
-Ja wam odsprzedam kuźwa ,do domu i koniec. Co ja zrobię bez mojej rudej Polki w domu?-powiedział i czule ją pocałował.
Lena!
Te wakacje ,wakacyjne święta były naprawdę świetne!
Żałuję ,że musieliśmy wracać ,ale przecież wszystko się kiedyś kończy ,prawda?
Baw się dobrze dalej sama w LA ,pozdrów Robbiego i w sumie to się udław tym słońcem i tym ciepłem bo ja już zdążyłam przemarznąć po wyjściu w lotniska.
Jeszcze wrócimy.
Strzeż się.
Radzę Ci już się przeprowadzać.
Ale i tak cię znajdziemy.
Przed nami się nie schowasz.
MAJECZKA
MAJECZKO
A u nas ostatnio jakieś upały straszne ,aż musiałam spodenki dokupić.
Zamontowali mi nową klimatyzację w domu ,bo niektórych upałów nie da się wytrzymać.
O ,i nareszcie woda w basenie odświeżona. Bo po was to musiałam ,hultaje z Polszy.
Przynajmniej bezdomni nie marzną.
Jak tam ten luty? Podobno wyjątkowo mroźny!
Powodzenia.
Ja też wiem gdzie mieszkacie.
Przede mną też się nie schowacie.
HA
Lena.
Te wakacje ,wakacyjne święta były naprawdę świetne!
Żałuję ,że musieliśmy wracać ,ale przecież wszystko się kiedyś kończy ,prawda?
Baw się dobrze dalej sama w LA ,pozdrów Robbiego i w sumie to się udław tym słońcem i tym ciepłem bo ja już zdążyłam przemarznąć po wyjściu w lotniska.
Jeszcze wrócimy.
Strzeż się.
Radzę Ci już się przeprowadzać.
Ale i tak cię znajdziemy.
Przed nami się nie schowasz.
MAJECZKA
MAJECZKO
A u nas ostatnio jakieś upały straszne ,aż musiałam spodenki dokupić.
Zamontowali mi nową klimatyzację w domu ,bo niektórych upałów nie da się wytrzymać.
O ,i nareszcie woda w basenie odświeżona. Bo po was to musiałam ,hultaje z Polszy.
Przynajmniej bezdomni nie marzną.
Jak tam ten luty? Podobno wyjątkowo mroźny!
Powodzenia.
Ja też wiem gdzie mieszkacie.
Przede mną też się nie schowacie.
HA
Lena.
-Musisz mu o tym powiedzieć.-Robbie spojrzał w jej oczy ,przeszklone ,duże ,brązowe oczy.
-Jak? Po co? Ja jestem tu ,on tam, nawet się by nie zorientował.
-Tak ,bo to taka mała zmiana ,naprawdę.
-Robbie! Nie. Skończmy ten temat.A teraz idź proszę. Zaraz mam zmianę kroplówki.
-Lena.
-Koniec.
-Ale Lena!
-Koniec.
-LENA DO CHOLERY JASNEJ CHOCIAŻ RAZ MNIE POSŁUCHAJ.
-Słuchałam się miliony razy ,a teraz ty musisz zaakceptować moją decyzję.
-Ale nie możesz tego zrobić. To Cię zabije!
___________
Am so sorry. Jestem chora. Lato ,a ja chora ,fajnie.
Mi się nie podoba ,zdycham tutaj ale no napisałam. Coś mi się wydaje ,że to przedostatni.
-Jak? Po co? Ja jestem tu ,on tam, nawet się by nie zorientował.
-Tak ,bo to taka mała zmiana ,naprawdę.
-Robbie! Nie. Skończmy ten temat.A teraz idź proszę. Zaraz mam zmianę kroplówki.
-Lena.
-Koniec.
-Ale Lena!
-Koniec.
-LENA DO CHOLERY JASNEJ CHOCIAŻ RAZ MNIE POSŁUCHAJ.
-Słuchałam się miliony razy ,a teraz ty musisz zaakceptować moją decyzję.
-Ale nie możesz tego zrobić. To Cię zabije!
___________
Am so sorry. Jestem chora. Lato ,a ja chora ,fajnie.
Mi się nie podoba ,zdycham tutaj ale no napisałam. Coś mi się wydaje ,że to przedostatni.