Nazwa rozdziału pochodzi z piosenki OneRepublic-Burning Bridges.
-Przerwę? Dlaczego?-spojrzał na nią przymrużając oczy.
-Tak ,przerwa. I tak będziemy się mało widywać. Musze dokończyć wszystko co zaczęłam ,a przerwa dobrze nam zrobi.
-Ale po co ta przerwa? Coś się zmieniło? Coś zrobiłem?
-Nie ,nic nie zrobiłeś. Po prostu dajmy sobie czas.
-Ale wytłumacz dlaczego? Kocham Cię ,dam Ci ten czas ,jeśli go potrzebujesz. Ale... chcę wiedzieć.-złapał jej rękę.-I ile?
-Mam plan wrócić...w styczniu.
-Ale co chcesz robić w Londynie tyle czasu?
-Wiesz ,Majka znalazła idealną ofertę pracy. Bardzo dobrze płatna ,z możliwością awansu na stanowisko fizjoterapeuty Arsenalu ,Chelsea. Nie wybiegam aż tak daleko ,ale naprawdę ,nie chcę całe życie siedzieć na Twojej łasce ,a nie Bełchatów ma już cały sztab. Chce też nadrobić te lata bez Majki ,naprawdę się za nią stęskniłam a te niecałe dwa tygodnie nie były satysfakcjonujące.-mówiła ,a on uważnie słuchał.-A do stycznia trwa taki okres umowny ,po którym mogę wybrać specjalizację w klubach czy też założyć prywatną klinikę rehabilitacyjną. Mieszkałabym z nimi ,mają duże mieszkanie i jeden wolny pokój. Czynsz na połowę i podstawowe rzeczy. A w sierpniu mamy plan wyjechać do Stanów. Mam trochę oszczędności na koncie.Jutro jadę do Warszawy do Ambasady. Możesz lecieć z nami... masz przecież wizę ,prawda?
-Mam ,ale sierpień odpada. Lećcie same ,macie do nadrobienia. Nie będę Wam przeszkadzał. A James leci?
-Nie ,James ma teraz kilka ważnych spraw ,a Majka idzie na urlop na miesiąc ,bo praktycznie nigdy go nie brała a w tej pracy jej szczególnie przysługuje.
-Ale obiecaj ,że to nic nie zmieni.-powiedział ,a ona nie odpowiedziała ,tylko odwróciła wzrok.
-Nie potrafię Ci obiecać. Właśnie dlatego potrzebujemy czasu. Bo się zastanawiam, a to źle wróży. Wiesz ,kocham Cię Michał. I wiem ,że poświęciłeś dla mnie mnóstwo szczęścia ,bo nie potrafiłam Ci go dać przez te pobyty w szpitalach i... Po prostu no... Nie chcę ,żebyś myślał ,że jest inaczej. Ale czuję się dziwnie będąc obok Ciebie ,nie tak jak dawniej. To się zmieni ,na pewno. -wstała z miejsca ,pocałowała go w policzek i poszła do sypialni spakować torbę ,na wyjazd do Warszawy. W biegu pogłaskała i ,,porozmawiała'' z psem ,który dzielił swoje życie między pobyty w Warszawie i piętro niżej.
Źle czuła się z tym ,że musiała powiedzieć to Michałowi.Ale z drugiej strony czuła ulgę. Okropną ,wielką ulgę. Nie musiała już więcej kłamać.
W sumie to nadal kłamała.
Nie wspomniała ,że to przez Conte.
DO:LENA
OD:MAJA
OD:MAJA
Spryciaro. Witamy w Londynie! Czekamy na Ciebie!
Jutro będziemy ,obiecujemy ,że będziemy na lotnisku! Z bukietem żółtych tulipanów. Przeproś Michała za to ,że Cię tu sprowadzam! Ale też strasznie cieszę się ,że udało Ci się tak szybko załatwić wizę! Nic tylko lecieć do Nowego Jorku.
DO:MAJA
OD:LENA
Tak tak tak! Nowy Jorku ,szykuj się na dwie Polki mieszkające (jedna w połowie) w Londynie!
Michał się nie gniewa. To twoje zdjęcie nad łóżkiem z powbijanymi nożami ,chyba nie jest oznaką nienawiści ,prawda?
Ale za to pies uwielbia kokardkę od Ciebie. Tak ją kocha ,że zechciała ,żeby była w każdym pomieszczeniu jednocześnie.
DO:MICHAŁ
OD:LENA
Doleciałam! Cieszysz się? Mój samolot nie spadł ,nie robił się o Mur Berliński i nie pikował w Amsterdam. Progres!
Właśnie byłam w pracy. Mam niesamowicie przystojnego szefa ,który zaprosił mnie na małą kolacyjkę po pracy. Powiedziałam mu ,że jestem w pełni wolna i może to go tak zachęciło?
A tak naprawdę to jest po pięćdziesiątce ,prowadzi swój własny ośrodek rehabilitacyjny ,jeden z najlepszych w Anglii i jakimś cudem stwierdził ,że jestem idealną kandydatką. Ma żonę i pięcioro dzieci (tak ,Brytyjczycy są bardzo otwarci!)
Ale muszę wstawać o 9! Ratuj! Lena ,pierwszy śpioch Rzeczypospolitej musi wstawać o 9 ,a czasami nawet o 8! Do czego to doszło?
Obiecuję ,że jak wrócę będę spać całe dnie!
Pracuję cztery dni w tygodniu i za kilka dni zostanie mi przydzielony pacjent.
Jest świetnie. Londyn jest piękny i sam o tym wiesz. Niedługo lecimy do USA. A co u Ciebie?
Żyjesz tam jakoś beze mnie? Ucałuj pieska! I kopnij chłopaków.
Jutro będziemy ,obiecujemy ,że będziemy na lotnisku! Z bukietem żółtych tulipanów. Przeproś Michała za to ,że Cię tu sprowadzam! Ale też strasznie cieszę się ,że udało Ci się tak szybko załatwić wizę! Nic tylko lecieć do Nowego Jorku.
DO:MAJA
OD:LENA
Tak tak tak! Nowy Jorku ,szykuj się na dwie Polki mieszkające (jedna w połowie) w Londynie!
Michał się nie gniewa. To twoje zdjęcie nad łóżkiem z powbijanymi nożami ,chyba nie jest oznaką nienawiści ,prawda?
Ale za to pies uwielbia kokardkę od Ciebie. Tak ją kocha ,że zechciała ,żeby była w każdym pomieszczeniu jednocześnie.
-Wiesz ,miłego pobytu. I pisz ,pisz ,dzwoń ,kontaktuj się. W przerwach od spania i treningu może zdążę odpisać.-zaśmiał się.
-Trzymaj tak dalej ,a wrócę za tydzień.-w jej oczach pojawiły się łzy. Stłumiła je gryząc dolną wargę. Pocałowała go na pożegnanie ,podeszła do stanowiska kontrolnego ,pomachała mu i zniknęła za murami lotniska.
Przeszła odprawę i czekała na swój lot na Heathrow. Wyjęła laptopa i weszła na pocztę. Miała w zamiarze napisać coś do Michała. Może jakieś sprostowanie sprostowania? Dokładniejsze wyjaśnienie. Przeprosiny. Ale brzmiałoby to mniej więcej tak:
,,Przepraszam że jestem taką zdzirą. Nie mam serca i jestem niezdecydowana.''
albo byłoby to coś w tym stylu:
,,Czuję się jakbym Ciebie wykorzystywała i to chyba po części prawda ,bo co to za miłość do której nie mam pewności po niecałym roku ale co tam sprzedaj mnie do burdelu''
Więc wolała odłożyć laptopa na miejsce i przeczekać chwilę ,,grozy'' w jej umyśle. W tym czasie w głośnikach rozbrzmiało powiadomienie;
-Pasażerowie lotu HR214 ,liniami lotniczymi British Airways do Londynu proszeni są o wsiadanie do samolotu.
Tak też zrobiła.
*Kilka godzin później*
Wysiadła z samolotu i przeżyła deja vu. Tylko teraz była bez Michała. I to zaczęło ją boleć. A najbardziej bolało ją jej niezdecydowanie.
,,Lena ,ogarnij się.''-skarciła się w myślach.
Wzięła swoją walizkę i udała się ku ogólnodostępnej hali przylotów.
To o tam zobaczyła ,znowu sprawiło jej ból psychiczny. Witające się pary ,dziewczyny przytulające swoich jak mniemała chłopaków ,rodziny po rozłące nareszcie spotykające się na lotnisku. Dlaczego ona tak nie mogła? Chwila. Przecież to jej wina.
Ale wtedy zobaczyła Majkę i James'a. Zorientowała się,że przecież ona wita się z nimi tak samo ,jak każdy inny na tym lotnisku. Jest szczęśliwa - ma przyjaciółkę.
-Mam nadzieję ,że nie zmajstrowaliście nic na miesiącu miodowym.-zaśmiała się ,a Majka skarciła ją wzrokiem po czym wszyscy wybuchnęli śmiechem i udali się do samochodu.
Zaczyna nowe życie. Znowu może iść do pracy. Żyć jak każdy inny. Płacić za siebie swoimi zarobionymi pieniędzmi. Nie przejmować się spotkaniem u lekarza ,tylko tym ,że będzie musiała wstać i ogarnąć się przed określoną godziną. Ale to było dla niej jak dar z niebios.
-Trzymaj tak dalej ,a wrócę za tydzień.-w jej oczach pojawiły się łzy. Stłumiła je gryząc dolną wargę. Pocałowała go na pożegnanie ,podeszła do stanowiska kontrolnego ,pomachała mu i zniknęła za murami lotniska.
Przeszła odprawę i czekała na swój lot na Heathrow. Wyjęła laptopa i weszła na pocztę. Miała w zamiarze napisać coś do Michała. Może jakieś sprostowanie sprostowania? Dokładniejsze wyjaśnienie. Przeprosiny. Ale brzmiałoby to mniej więcej tak:
,,Przepraszam że jestem taką zdzirą. Nie mam serca i jestem niezdecydowana.''
albo byłoby to coś w tym stylu:
,,Czuję się jakbym Ciebie wykorzystywała i to chyba po części prawda ,bo co to za miłość do której nie mam pewności po niecałym roku ale co tam sprzedaj mnie do burdelu''
Więc wolała odłożyć laptopa na miejsce i przeczekać chwilę ,,grozy'' w jej umyśle. W tym czasie w głośnikach rozbrzmiało powiadomienie;
-Pasażerowie lotu HR214 ,liniami lotniczymi British Airways do Londynu proszeni są o wsiadanie do samolotu.
Tak też zrobiła.
*Kilka godzin później*
Wysiadła z samolotu i przeżyła deja vu. Tylko teraz była bez Michała. I to zaczęło ją boleć. A najbardziej bolało ją jej niezdecydowanie.
,,Lena ,ogarnij się.''-skarciła się w myślach.
Wzięła swoją walizkę i udała się ku ogólnodostępnej hali przylotów.
To o tam zobaczyła ,znowu sprawiło jej ból psychiczny. Witające się pary ,dziewczyny przytulające swoich jak mniemała chłopaków ,rodziny po rozłące nareszcie spotykające się na lotnisku. Dlaczego ona tak nie mogła? Chwila. Przecież to jej wina.
Ale wtedy zobaczyła Majkę i James'a. Zorientowała się,że przecież ona wita się z nimi tak samo ,jak każdy inny na tym lotnisku. Jest szczęśliwa - ma przyjaciółkę.
-Mam nadzieję ,że nie zmajstrowaliście nic na miesiącu miodowym.-zaśmiała się ,a Majka skarciła ją wzrokiem po czym wszyscy wybuchnęli śmiechem i udali się do samochodu.
Zaczyna nowe życie. Znowu może iść do pracy. Żyć jak każdy inny. Płacić za siebie swoimi zarobionymi pieniędzmi. Nie przejmować się spotkaniem u lekarza ,tylko tym ,że będzie musiała wstać i ogarnąć się przed określoną godziną. Ale to było dla niej jak dar z niebios.
DO:MICHAŁ
OD:LENA
Doleciałam! Cieszysz się? Mój samolot nie spadł ,nie robił się o Mur Berliński i nie pikował w Amsterdam. Progres!
Właśnie byłam w pracy. Mam niesamowicie przystojnego szefa ,który zaprosił mnie na małą kolacyjkę po pracy. Powiedziałam mu ,że jestem w pełni wolna i może to go tak zachęciło?
A tak naprawdę to jest po pięćdziesiątce ,prowadzi swój własny ośrodek rehabilitacyjny ,jeden z najlepszych w Anglii i jakimś cudem stwierdził ,że jestem idealną kandydatką. Ma żonę i pięcioro dzieci (tak ,Brytyjczycy są bardzo otwarci!)
Ale muszę wstawać o 9! Ratuj! Lena ,pierwszy śpioch Rzeczypospolitej musi wstawać o 9 ,a czasami nawet o 8! Do czego to doszło?
Obiecuję ,że jak wrócę będę spać całe dnie!
Pracuję cztery dni w tygodniu i za kilka dni zostanie mi przydzielony pacjent.
Jest świetnie. Londyn jest piękny i sam o tym wiesz. Niedługo lecimy do USA. A co u Ciebie?
Żyjesz tam jakoś beze mnie? Ucałuj pieska! I kopnij chłopaków.
-Ale powiedz mi ,jak Ci się układa z Michałem?-zapytała Majka ,gdy siedziały same w salonie przed telewizorem oglądając jakiś angielski kanał.
-Wiesz ,szczerze to nie jest za dobrze.
-Dlaczego? Wiesz ,wyglądał na baardzo ale to bardzo bardzo zakochanego.
-Ale to moja wina. Po prostu czuję ,że to stawało się przyzwyczajeniem .Dlatego zgodziłam się na tej wyjazd. Nie chciałam tego zepsuć ,jednocześnie to psując. Ale nie wnikajmy w to. Po prostu... daliśmy sobie czas.
-A...kochasz go? Nie no ,przepraszam za takie pytania ,ale mówimy sobie wszystko ,teraz. Wieczór zwierzeń.
-Kocham...ale...
-Ale...
-Poznałaś Facundo ,prawda?
-No tak. Ten przystojny Argentyńczyk. Zniknął w trakcie wesela. 6 kontynentów ,pamiętaj.-zaśmiała się.-Ale co z nim?
-W lutym byliśmy z chłopakami w Rio de Janeiro na zakończeniu karnawału i siedzieliśmy na plaży ,tak w nocy ,rozpaliliśmy ognisko...
-No ,no.-mówiła zniecierpliwiona ,uśmiechając się od ucha do ucha.
-I poszliśmy... się przejść.
-No ,no.
-Wiesz ,szczerze to nie jest za dobrze.
-Dlaczego? Wiesz ,wyglądał na baardzo ale to bardzo bardzo zakochanego.
-Ale to moja wina. Po prostu czuję ,że to stawało się przyzwyczajeniem .Dlatego zgodziłam się na tej wyjazd. Nie chciałam tego zepsuć ,jednocześnie to psując. Ale nie wnikajmy w to. Po prostu... daliśmy sobie czas.
-A...kochasz go? Nie no ,przepraszam za takie pytania ,ale mówimy sobie wszystko ,teraz. Wieczór zwierzeń.
-Kocham...ale...
-Ale...
-Poznałaś Facundo ,prawda?
-No tak. Ten przystojny Argentyńczyk. Zniknął w trakcie wesela. 6 kontynentów ,pamiętaj.-zaśmiała się.-Ale co z nim?
-W lutym byliśmy z chłopakami w Rio de Janeiro na zakończeniu karnawału i siedzieliśmy na plaży ,tak w nocy ,rozpaliliśmy ognisko...
-No ,no.-mówiła zniecierpliwiona ,uśmiechając się od ucha do ucha.
-I poszliśmy... się przejść.
-No ,no.
-I on mnie wtedy pocałował.
-GADASZ?!
-No mówię przecież. Byłam wtedy z Michałem ,ale on mieszkał we Włoszech i ja... załamałam się tym. Wtedy to była dla mnie chwila słabości. Potem on wrócił ,mi zaczęły się szpitale.
-GADASZ?!
-No mówię przecież. Byłam wtedy z Michałem ,ale on mieszkał we Włoszech i ja... załamałam się tym. Wtedy to była dla mnie chwila słabości. Potem on wrócił ,mi zaczęły się szpitale.
-Wtedy była?
-Ale teraz... Teraz sama nie wiem ,co czuje. Facundo też jest dla mnie niesamowicie ważny. I głównie dlatego uciekam z Polski.
___________
Ohajo!
Więc... no jest! Nie wiem ,czy jest dobry ,czy nie. To nie moja ocena ,tylko wasza.
Pozdrawiam :*
-Ale teraz... Teraz sama nie wiem ,co czuje. Facundo też jest dla mnie niesamowicie ważny. I głównie dlatego uciekam z Polski.
___________
Ohajo!
Więc... no jest! Nie wiem ,czy jest dobry ,czy nie. To nie moja ocena ,tylko wasza.
Pozdrawiam :*