Nazwa rozdziału pochodzi z piosenki Macklemore ,,White Walls''
-Lena-usłyszała za sobą. Ten głos przypomniał jej o czymś ,o czym nie chciała już więcej pamiętać. Papiery ,które spoczywały w jej rękach wypadły i od tak rozsypały się po niemalże całym korytarzu-Lena-dogonił ją Mateusz-Daj ,pomogę Ci-uśmiechnął się.
-Przepraszam ,zamyśliłam się-pokiwała głową-Dziękuję-powiedziała odbierając resztę papierów od kolegi z pracy-Coś ode mnie chciałeś?
-Tak ,chciałem dać Ci bilety od przełożonego.-wręczył jej plik biletów-Na mecze w Łodzi. Miał rozdać je sam ,ale znowu coś mu wypadło i mam mu pomóc. To od sponsora bardziej ,no ale cóż-zaśmiał się.
-Dzięki-wzięła bilety i uważnie się im przyjrzała. Na wszystkich pisało ,,Zaproszenie''.-Ale i tak pewnie nie pójdę.
-Jak możesz nie iść?-zapytał-Musisz iść! Taką okazję przegapić? Za darmo? W sektorach najlepszych możliwych?
-Jak widać można-odpowiedziała i odeszła od chłopaka-Ale jeszcze się zastanowię-odwróciła się na chwilę i powiedziała ,po czym ruszyła w kierunku windy.
Zjechała na najniższe piętro i wyszła z budynku. Wszystkie papiery spakowała do teczki w samochodzie i jeszcze raz przyjrzała się biletom.
-Może warto iść-powiedziała sama do siebie po czym odłożyła bilety do tej samej teczki.
Wsiadła do samochodu i udała się do swojego mieszkania.
Miała już dość tej całej papierkowej roboty. Ostatnio miała coraz mniej pacjentów ,coraz więcej propozycji więc poważnie zastanawiała się nad opuszczeniem Łodzi i pójściem na jakiś staż do Warszawy. Miała kwalifikacje ,doświadczenie i magistra ,a już niedługo doktorat. A w Łodzi podobno się marnowała. Wszyscy jej tak mówili i to od dawna ,ale ona pozostawała na swoim głównie dla swoich stałych pacjentów. Ale teraz? Sama nie wie.
-Gdybyś tylko mógł mi pomóc-spojrzała na zdjęcie-Trochę to było samolubne-zaśmiała się sama do siebie.-Ale jakoś Ci to wybaczam.-spuściła wzrok na podłogę ,na której leżało kilka biletów. Wzięła je do ręki i jeszcze raz ,nie wie po co ale bacznie się im przyjrzała.-A co mi tam. Nie mam nic do stracenia.-odłożyła bilety na szafkę i udała się do sypialni.
Otworzyła szafę stojącą obok okna i zaczęła szukać koszulki. Wzięła do ręki męską koszulkę reprezentacyjną i przyłożyła ją do twarzy.
Nadal Nim pachniała. Jego perfumami.
Odłożyła ją z powrotem na półkę i wyszła z sypialni biorąc ze sobą laptopa ,który leżał tradycyjnie na łóżku.
-Może lepiej kupić po prostu nową ,na ten sezon. -powiedziała i starała się pozbyć tego zapachu ze swojego nosa.
Zaczęła szukać aktualnych koszulek siatkarskich i już po kilku minutach znalazła. Musiała wybrać nazwisko i numer ,więc wybrnęła z tego dość oryginalnie ,nie wybierając nazwiska tylko po prostu wpisując ,,Polska'' a numerem oczywiście ,,1'' jak miejsce ,które przecież i tak będziemy mieli na tych mistrzostwach i niech mówią co chcą.
Idzie na mecz. Znowu. Sama. Nie koniecznie sama. Z innymi pracownikami ,jednak to jest inny mecz niż te do tej pory. Te z Nim były inne. Emocjonalne nie tylko ze względu na rozgrywającą się partię na boisku ,lecz ze względu na tą bliskość która była między nimi. To z Nim były najlepsze mecze i nikt jej nie wmówi ,że może być inaczej.
*Pierwszy mecz*
Bodajże miesiąc później ,miała na tyle szczęście ,że Polacy zakwalifikowali się do kolejnej rundy i będą grali w Łodzi.
Pierwszy mecz przegrali z USA ,ale drugi z Włochami na szczęście wygrali. Na obydwa mecze wybrała się z Mateuszem ,a w tą jednodniową przerwę postanowiła pochodzić po Łodzi ,czego dawno nie robiła.
Dlaczego?
Była pochłonięta pracą ,zapominaniem. Rozpamiętywaniem przeszłości i wszystkiego co najgorsze w jej życiu.
Ale dzisiaj postanowiła od tak z tego zrezygnować i rozejrzeć się za śladami jesieni w mieście.
Szła tak rozglądając się za leżącymi już na ziemi ,chodnikach czy samochodach liśćmi. Na sobie miała luźną ,rozpiętą kurtkę i jej ulubioną czapkę z napisem ,,#czapa'' ,którą dostała od przyjaciółki na swoje urodziny.
Szła w kierunku Manufaktury. Chciała na miejscu zobaczyć co jest w kinie ,czy rozejrzeć się za jakąś zapewne depresyjną ,jesienną książką w Empiku.
*Michał*
-Spokojna Twoja-powiedział do siedzącego na miejscu pasażera Wlazłego-Wiem co robię ,jeżdżę jak profesjonalista-odparł i zapiął pasy-Sam chciałeś jechać.
-Tak ,ale w tej umowie nie było mowy o tym ,że to ty będziesz kierowcą! Nie dość wycierpiałem się w życiu?
-Ale to ty nie wziąłeś prawka z Bełchatowa-zaśmiał się szyderczo ,a do samochodu wparował Kłos i Wrona.
-Gdzie jedziemy?-zapytali jednocześnie.
-Chryste panie-powiedział Wlazły.
-Do Manufaktury!-odparł Winiarski i zacisnął nogę na gazie ,po czym ruszył na pierwsze światła. Jechał o dziwo spokojnie ,ale przed samym zjazdem do Manufaktury częściowo stracił panowanie nad samochodem ,który po chwili opanował. Ale nim to zrobił, delikatnie potrącił kobietę. Delikatnie? Na pewno nie dla niej!
-Jezusie Święty ,zabiłem ją-powiedział i wybiegł z samochodu-Czy jest na sali lekarz?-zapytał Wlazłego podnosząc dziewczynę z podjazdu.-Czy jest na sali lekarz?-powtórzył przestraszonym głosem.
-Gdzie ja...-otworzyła oczy i spojrzała w oczy Winiarskiego-Czy ja jestem w niebie?-powiedziała takim głosem ,jakby właśnie była naćpana. Czy coś w tym stylu. Mniejsza z tym!
-Nie w Niebie ,w Polsce!-krzyknął ciągle przestraszony-Nie odchodź ,nie idź w stronę światła proszę! Masz dzieci do wykarmienia chociaż wątpię w to że masz dzieci jesteś chyba strasznie młoda a ja właśnie Cię chyba zabiłem.
-Matko-ocknęła się.-Nie ,nic mi nie jest-powiedziała po chwili.-I nie ,nie mam dzieci do wykarmienia.
-Na szczęście ,kilka ofiar mniej-odetchnął z ulgą-O matko ,ty żyjesz!-ocknął się i pomógł jej wstać.
-Żyję przecież.
-Ale zawiozę Cię do szpitala przecież no wsiadaj.
-Nie trzeba-poprawiła kurtkę i już chciała odchodzić z miejsca wypadku.
-Hej hej hej hej hej-poszedł za nią-No chyba żartujesz. Musisz mi obiecać ,że pojedziesz ze mną do szpitala bo nie chcę naprawdę mieć człowieka na swoim sumieniu. Jak masz na imię?
-Muszę? To nie jest konieczne.
-Musisz. To jest konieczne. Jak masz na imię?
-Lena.
-Michał. A teraz wsiadaj ,jedziemy.
-Ale ty nie kierujesz ,prawda?-zawahała się.
-No muszę ja ,bo inni prawa jazdy nie mają i w ogóle a Ciebie samej nie puszczę bo uciekniesz a co jak masz wstrząśnienie mózgu albo co gorsza wyskoczy Ci jakiś guz i będzie bum...
-Będzie bum?Tak poza tym to jak ty się mieścisz w tym samochodzie?-zapytała ,orientując się tym samym do kogo mówi-Boże ,serio mam coś z głową-złapała się za nią i jeszcze raz uważnie przyjrzała się wszystkim podróżującym w samochodzie nie wierząc w to ,co widzi.
*Kilka minut później*
Przez naleganie Michała ,chwilę później byli na szpitalnym podjeździe. Lena cały czas protestowała ,ale jak mogła protestować dwumetrowemu chłopakowi przy jej marnym metrze sześćdziesiąt dwa?
Miał nad nią przewagę. Dość sporą.
-Naprawdę nic mi nie jest.-powtórzyła po raz enty.
-Tak tak ,a ja nie chcę mieć człowieka na sumieniu ,przepraszam.
-Ty się idź meczem zajmij panie Winiarski.
-Kurde ,natrętna fanka-zażartował ,a ona uderzyła go zeszytem ,który w ręku trzymał Kłos ,po czym wszyscy zaczęli się śmiać.-Proszę doktora ,proszę zbadać tą wariatkę.-powiedział ,a ona powtórzyłą czynność zeszytem.
-A co się stało?
-Nic się nie stało ,ale on nie daje mi spokoju. Po prostu potrącił mnie taki jeden dziwny koleś ,wysoki strasznie ,ale jeździć nie potrafi ,pewnie kolana mu się wbijają w kierownicę.
-Przy takich wypadkach jak najbardziej należy się zbadać-uśmiechnął się młody lekarz ,który przez chwilę wyglądał jak Ryan Gosling. Co tam przez chwilę! Cały czas wyglądał. Coraz bardziej podobały jej się te badania.
-Wolne żarty! Jeździć jak najbardziej potrafię.
-Chyba na rowerze ,z czym też masz problem-wtrącił Wlazły.
-A ja Cię miałem za kompana ,kumpla i w ogóle ty potworze ty.
-Dobrze dobrze-przerwał im lekarz-A panią zapraszam do gabinetu-wskazał na Lenę.-Zrobimy podstawowe badanie i będziesz wolna.
Podstawowe badania? Wolna? Teraz to wolałaby miesiąc szpitala plus codzienne ,długie i wnikliwe badania! Co tam miesiąc!
A skończyło się na świeceniu po oczach i oglądaniu siniaków na rękach ,których jednak było dość sporo. A poza tym jej ramie było naruszone ,czego nie czuła z początku ,ale poczuje. Z pewnością poczuje.
-Jednak kolega miał rację z tymi badaniami-zwrócił się do niej-Ramie nie bolało ,ale jakby zaczęło to by była katastrofa i nie obeszłoby się bez szpitala. Ale teraz wystarczy zakupić produkty z recepty i jakoś sobie poradzisz. I trzeba opatrzyć tą okropną ranę na nodze-powiedział ,a ona spojrzała na swoje spodnie przez które przenikała krew. To czuła ,ale wiedziała że to wystarczy tylko polać wodą utlenioną i będzie dobrze-Tym się zajmie pielęgniarka ,to już jej robota.-uśmiechnął się-I proszę następnym razem uważać ,następne spotkanie byłoby miłe ,gdyby nie było u mnie na oddziale. Zawołam do pani pielęgniarkę.
-Lena. Nie pani ,jakoś to mnie postarza no.
-Dobrze Leno-uśmiechnął się i wyszedł z gabinetu ,do którego po chwili wrócił z pielęgniarką ,która zabrała się za jej nogę. Rana była naprawdę paskudna ,jak ona mogła nie zauważyć tej krwi?
Po opatrzeniu nogi wyszła do poczekalni ,gdzie nadal czekał Winiarski ze swoją bandą. Gdy tylko ją zobaczył od razu do niej podbiegł.
-I co?
-Niestety... Muszę tu zostać.
-Dlaczego?-zapytał zniecierpliwiony.
-Widziałeś tego lekarza?-pokazała kciukiem za siebie na jego gabinet-Dla niego chociażby złamana noga ,ręka i serce z przemieszczeniem.
-Ty chcesz mnie zabić? Ja już tu myślę o guzach ,małych jednorożcach hycających po Twoim mózgu ,nodze ,ręce czy czymkolwiek tam masz a ty mi tu o seksownym lekarzu-niemalże krzyczał tak ,że Lena musiała go uciszać i wyciągać ze środka-Ja idę na solo ,no ja tego tak nie zostawię kobieto!
-Ty się skup serio na meczu a nie na solówach z lekarzami.
-A będziesz na meczu?
-Może-odpowiedziała wsiadając do samochodu.
-Gdzie? Będę Ci machał!
-Tracę wiarę.
-Gdzie wieźć?
-Piotrkowska.
-Na bogato -skwitował Wrona.
-Tak poza tym to jestem Wam chyba coś winna. Może kawa?
-Nie chcemy Ci się zwalać na głowę-powiedział Michał wyjeżdżając z parkingu.
-Czy tylko mnie ciarki przechodzą jak on dotyka kierownicy?-zapytała z przerażeniem w oczach.
-Nie tylko Ciebie-wykrzyczał Wlazły.
-Doprowadzam Cię do wrzenia ,co?-zaśmiał się kierowca.
-Chyba nerwowego-odpowiedział Andrzej za Lenę.
Jakieś dwadzieścia minut ciekawej lub mniej ciekawej rozmowy i byli już na ulicy ,na której toczyło się całe życie Łodzi. Po namowach wyszli z samochodu i wparowali jej do domu.
To wyglądało bardzo dziwnie. Dziewczyna o klasycznym damskim wzroście metr sześćdziesiąt z haczykiem a za nią czterech dwumetrowych facetów. Wolała tego nie komentować.
Zaparzyła kawki w Tea Time ,co chyba nie było jakimś wykroczeniem i podała siatkarzom ,którzy rozmawiali o jutrzejszym meczu i próbowali odgadnąć w jakim sektorze będzie siedziała kobieta.
-Zamiast zgadywać ,zapraszam Cię na PF. Jakoś muszę Ci wynagrodzić te hektolitry krwi ,siniaki i ból ramienia.
-Ale ja mam bilety. Z pracy dostaliśmy na wszystkie mecze w C.
-Ja mam jeden zbędny bilet na PF-wtrącił Kłos.-Ma się zmarnować? A ten bilet w tym C oddamy komuś przed stadionem.
-A jedziesz na finał w Katowicach? Na którym swoją drogą i tak zagramy.-zapytał Winiarski.
-Nie. Wszystkie bilety zmarnowałam na Łódź-uśmiechnęła się.
-To teraz jedziesz.
-No chyba żartujesz.
-Jedziesz jedziesz.
-Nawet nie mam z kim.
-Ze mną-zamrugał niby to uwodzicielsko.
-No chyba no nie. Ty serio chcesz mnie zabić chyba ,co?
-No poważnie mówię. Idziemy zaraz do Twojego szefa i Cię zwalniamy pod pretekstem dopingowania naszej kadry. Gdzie pracujesz? Czym się zajmujesz? Tak w ogóle.
-Ja... jestem fizjoterapeutką.
-No to perfect! Jedziesz i koniec ,pomożesz staremu i poczciwemu Pawłowi. Potrzebujemy praktykanta, nie widziałaś ogłoszeń?
-Tak ,w trakcie Mistrzostw.
-No tak ,dla nas ,niezwykle przystojnych dżentelmenów oraz Wlazłego ,Kłosa i Wrony to nic trudnego. Szykuj walizki ,dzwonie do Pawła.-powiedział i wyjął telefon.
-Michał ,opanuj się-zaśmiała się ,aż w końcu usłyszała sygnał na głośnomówiącym-Michał!
,,Halo?''-usłyszała po chwili głos fizjoterapeuty.
,,Pawełek? Nadal szukasz tego fizjoterapeuty na praktyki?''-zapytał Winiarski ,a Lena cały czas cicho go powstrzymywała.
,,No szukam. A co tam Winiar?''
,,Bo ja tu mam taką rybcie doświadczoną. Kobiety przyjmujesz? Ma opinie. Dobrą opinię ,żeby nie było''
,,A skąd?''
,,No z Łodzi. Siedzi obok mnie i chce mnie powstrzymać ,ale wiesz.''
..Jesteś pojebany Winiar ,wiesz?''-zaśmiał się-,,Ale spokojnie ,jeśli chce to niech przyjdzie do mnie dzisiaj ,każde ręce się przydadzą do kadry w przyszłym sezonie.A może i do jakiegoś klubu by się załapała poza sezonem reprezentacyjnym. By podpatrzyła jak to się pracuje ale nie myśl że będzie Cię masowała Michałku.''
,,No zabawne''
,,To widzimy się za godzinę pod hotelem. Tylko dyskretnie ,żeby reporterzy nie podłapali. A ja porozmawiam z Antigą. Ale to tylko formalność,bo na pewno się zgodzi''
,,To bywaj ,zaraz będziemy szykuj szampana.''
,,Nie ma żadnych szampanów ,dobranoc i ruszaj dupę'' -powiedział i się rozłączył.
-No to teraz nie masz wyjścia-wyszczerzył się ,za co dostał po głowie.
-Ja Cię zabije.
________
Chyba długi ,nie ? Jak na mnie długi :D
Można tak przyjąć kogoś od tak w trakcie turnieju? Tu można ,żeby nie było :P
Więc tak: Nazwy rozdziałów ,będą fragmentami różnych piosenek ,których tytuły jak widać podawać będę na samym początku. Słuchając tych piosenek zazwyczaj piszę rozdział ,więc to takie bajery o i o to w tym chodzi :D
,,-Ty chcesz mnie zabić? Ja już tu myślę o guzach ,małych jednorożcach hycających po Twoim mózgu ,nodze ,ręce czy czymkolwiek tam masz a ty mi tu o seksownym lekarzu-niemalże krzyczał tak ,że Lena musiała go uciszać i wyciągać ze środka-Ja idę na solo ,no ja tego tak nie zostawię kobieto!''
OdpowiedzUsuńKocham ,kocham ,kocham ,kocham :D
I niecierpliwie czekam na następny!
/Mortiś :*******
Świetny!
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny :)
Pozdrawiam
ej ej ej ej ej
OdpowiedzUsuńsuper jest
poprawiłaś mi humor, mmm
czekam na następny
weny!
lof
/M.
Ja pierdzielę! Myślałam, że zaraz spadnę z krzesła :D
OdpowiedzUsuńTo jest zajebiste kurna :3 Ile w tym humoru <3
Winiar tu jest świetny :) Pozdrawiam i weny ;*
Czekam na kolejny zapraszam do siebie na 25 :)
http://posciel-pachnie-mi-toba.blogspot.com/
Zajebisty :D
OdpowiedzUsuńale zajebiści ci chłopcy tutaj! przez cały rozdział miałam banana na twarzy hahah :D
OdpowiedzUsuńWiniar -> mój miszczu xdd
ou, szykuje się nowa posadka ^^
super rozdział! tylko trochę więcej opisów przy dialogach ;p
czekam na nexta <3
http://sztuka-zapominania-ski.blogspot.com/
Mega poztywna historia! Bynajmniej w pierwszym rozdziale. Dreszczyk emocji powiązany z humorem...zapowiada się bardzo ciekawie! A poza tym Winiarski przekonuje mnie do czytania wszystkiego co o jego osobie :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :* Zapraszam też na świeżo dodany rozdział:
http://zagubieni-po-raz-pierwszy.blogspot.com/
Pozytywnie zakręcona historia! Po prologu bałam się, że będzie smutno :) No to nic tylko czekać na kolejny rozdział!
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie, też dopiero zaczynam :)
http://we-will-be-the-champions.blogspot.com/